Selcuk Ernak: Okno transferowe w PLK jest za długo otwarte [WYWIAD]

Selcuk Ernak: Okno transferowe w PLK jest za długo otwarte [WYWIAD]

Selcuk Ernak: Okno transferowe w PLK jest za długo otwarte [WYWIAD]
Selcuk Ernak / foto: Wojciech Figurski

– Uważam, że okno transferowe w PLK powinno zostać wcześniej zamknięte. Jestem zdania, że to wymusiłoby na klubach lepszą i efektywniejszą pracę, by nie dochodziło do tak dużej liczby transferów w trakcie trwania rozgrywek. Wliczając w to zmiany trenerów. To wpływa na reputację i stabilność ligi – mówi Selcuk Ernak, trener Anwilu Włocławek.

Karol Wasiek: Po raz kolejny w tym sezonie nie wziął pan przerwy na żądanie, mimo iż Arka zanotowała 11-punktową serię w IV kwarcie…

Selcuk Ernak, trener Anwilu Włocławek: Ja – jako trener – potrafię ocenić, kiedy sytuacja idzie w niedobrym kierunku i trzeba reagować. W tym przypadku nie brałem przerwy na żądanie, bo chciałem, by zawodnicy wzięli odpowiedzialność na swoje barki. Zależało mi na tym, by sami zaprowadzili porządek na boisko. To także taki test przed fazą play-off, w której na pewno będzie sporo emocji i trzeba się przygotować na różne scenariusze. Czasami koszykarze muszą sami podejmować decyzje, a nie liczyć na pomoc ze strony trenera. Idą play-off, więc wszyscy muszą być w jak najlepszej formie: zawodnicy, trenerzy i sędziowie.

Czy jest pan cierpliwy na co dzień?

To zależy. Do osób zazwyczaj jestem cierpliwy. Jeśli jednak ktoś popełnia notoryczne błędy w pewnych działaniach, nad którymi pracujemy na co dzień, to szybko się denerwuje i pokazuje swoje niezadowolenie.

Wyjaśnię to na konkretnym przykładzie. Jeśli pracujemy nad pewnymi elementami w defensywie, a załóżmy, że Luke Nelson śpi na boisku, to od razu jest reakcja z mojej strony. I to nie ma znaczenia, czy chodzi o Nelsona, Łączyńskiego czy Łazarskiego. Wiek, narodowość czy doświadczenie nie odgrywa w tym żadnej roli.

Pytam, bo w trakcie sezonu długo pan czekał na powrót Luke’a Nelsona, dawał pan też sporo szans Ronaldowi Jacksonowi.

Tak, to prawda, ale powtórzę: do osób mam sporo cierpliwości. Zazwyczaj obdarzam ich sporym zaufaniem.

Na początku sezonu mieliśmy do dyspozycji Emmanuela Akota. On nie był zbyt doświadczonym graczem, ale jego warunki fizyczno-atletyczne i poziom energii były na kapitalnym poziomie. Nigdy nie widziałem takiego zawodnika w swojej karierze. On poruszał się naturalnie po parkiecie. Ja – jako trener – nie musiałem zbyt wiele robić. Akot pomagał, bronił, blokował, zbierał. Czasami – oglądając go w akcji – miałem wrażenie, że jest na jakiś dopalaczach (śmiech). Niestety uraz spowodował, że przedwcześnie zakończył swoją przygodę w Anwilu.

Później zakontraktowaliśmy Ronalda Jacksona z nadzieją, że będzie grał w podobny sposób. Niestety tego od niego nie otrzymaliśmy. On wyglądał naprawdę dobrze w materiałach skautingowych wideo. Nie był jednak w dobrej formie, gdy do nas przyjechał. Pod względem fizycznym mocno odstawał od pozostałych.

Na szczęście mieliśmy okazję podpisać Deane’a Williamsa, który zastąpił Ronalda Jacksona.

Jak pan ocenia proces jego adaptacji do zespołu?

Deane przyjechał w bardzo dobrej formie. To atleta z innego poziomu, który uwielbia szybką koszykówkę. Nawet nie muszę go specjalnie zachęcać do takiej gry. On jest nauczony gry fizycznej, na kontakcie z rywalami, na dużym poziomie atletyzmu i szybkości. Posiadanie takiego gracza w składzie jest dużym błogosławieństwem.

W trakcie sezonu było mnóstwo transferów i zmian w składach drużyn w ORLEN Basket Lidze. Czy jest pan zdania, że okno transferowe w Polsce jest otwarte zbyt długo?

Tak. Uważam, że okno transferowe w PLK powinno zostać wcześniej zamknięte. Jestem zdania, że to wymusiłoby na klubach lepszą i efektywniejszą pracę, by nie dochodziło do tak dużej liczby transferów w trakcie trwania rozgrywek. Wliczając w to zmiany trenerów. Ponad 10 zmian w tej kwestii to szalona liczba!

Jeśli – jako klub – nie jesteś zadowolony z pracy trenera to oznacza, że sam również nie wykonałeś wystarczająco dobrej pracy podczas procesu wyboru i scoutingu. Najłatwiej wyrzucić trenera i powiedzieć, że to on był za wszystko odpowiedzialny. Ale to tak – w rzeczywistości – nie działa. Jest wiele elementów, na które trenerzy po prostu nie mają wpływu.

Niektórzy mocno wierzą w to, że nowy trener – niczym czarodziej – przyjdzie i zmieni wszystko za pomocą różdżki. Czasami to wyjdzie, ale są sytuacje, że jest jeszcze gorzej.

Trener Żan Tabak często powtarza, że jeden transfer w lutym lub w marcu może zmienić oblicze całej ligi.

W pełni się z nim zgadzam.

Też w kontekście dużej liczby zmian jest ważna identyfikacja i tożsamość. Widziałem, że były drużyny, które zmieniły po 4-5 zawodników, wyglądając zupełnie inaczej niż w listopadzie-grudniu. Uważam, że pozyskiwanie graczy na miesiąc przed rozpoczęciem play-off jest czymś, co powinno ulec zmianie. Kluby mają zbyt dużo czasu na dokonywanie zmian.

Anwil ma w tym momencie 13 zawodników w kadrze. Czy zostanie z taką liczbą do samego końca?

Tak. Chcemy zabezpieczyć się przed ewentualnymi kontuzjami. W tym sezonie sporo cierpieliśmy w tej kwestii. Cały czas ktoś wypadał i był wyłączony z gry. Były mecze, w których mogłem użyć tylko 3-4 obcokrajowców. Nie chciałbym mieć takich problemów w fazie play-off. Chcę zostać z taką liczbą graczy w składzie, by mieć też możliwość dobrego trenowania.

Budował pan zespół na ten sezon razem z Bronisławem Wawrzyńczukiem, który niedawno został ogłoszony jako nowy scout Los Angeles Lakers. Jak pan zareagował na ten transfer i dużą zmianę w jego życiu?

Znałem Bronka już wcześniej, gdy pracował w Fenerbahce. Wiedziałem, kto to jest i czym się zajmuje. Żyliśmy obok siebie, można powiedzieć, że po sąsiedzku, ale bez zbudowanej relacji. To się zmieniło latem. Szybko złapaliśmy wspólny język. Nazwałbym tę relację starszego z młodszym bratem. Nasza współpraca układała się wzorowo, mimo że… odrzuciłem sporo nazwisk z jego listy.

Powtórzę to samo, co mówiłem kilka miesięcy wcześniej – bez pomocy Bronka na pewno nie zbudowałbym takiego składu. Dla mnie ten poziom rozgrywek był nowy. Wcześniej prowadziłem zespoły w Turcji na dużo wyższym poziomie budżetowym.

Bronek miał swoją listę z dużą liczbą nazwisk i od razu zaczęliśmy nad nią mocno pracować. W procesie omawiania sporo ich skreśliliśmy, ale on od razu przynosił nowe. Były opcje A, B, C, D. Bronek pokazał, że zna się na swoim fachu. Był do procesu konstruowania zespołu bardzo dobrze przygotowany. Także pod kątem znajomości ludzi ze środowiska – agentów, trenerów czy prezesów. To nie był łatwy proces i oczywiście nie wszystko nam się udało, ale generalnie uważam, że wspólnie wykonaliśmy naprawdę świetną pracę.

Jestem bardzo zadowolony z faktu, że Bronek trafił do NBA. To ogromne wyróżnienie i wielka szansa dla niego. Wierzę, że on będzie się rozwijał i budował tam swoją pozycję.

Pana umowa jest ważna do końca sezonu 2025/2026, ale są w niej zawarte opcje rozwiązania po zakończeniu obecnych rozgrywek. Jak pan podchodzi do tematu przyszłości?

Zacznę od tego, że podczas rozmów z prezesem Pszczółkowskim zawsze mówimy o dwuletnim projekcie. Na to się umawialiśmy latem zeszłego roku. Teraz nie myślę jednak zbyt dużo o przyszłości, bo jestem w pełni skupiony na walce o mistrzostwo Polski. To jest dla mnie najważniejsza rozgrywka.

Zwróć uwagę na pewną kwestię w moim CV. Pracowałem przez pięć lat w Darüşşaface, dwa lata w Sakarya i przez dziesięć lat w Banvit. To oznacza, że nie jestem typem trenera, który skacze z jednego klubu do drugiego. Lubię być w miejscu, gdzie czuję, że mogę coś zbudować i odcisnąć swoje piętno. To był główny powód, dla którego powiedziałem “TAK” Anwilowi Włocławek. To klub, który jest ambitny i ma długofalowe cele. I co najważniejsze: klub jest stabilny i bardzo dobrze zorganizowany.

Czy Anwil Włocławek ma najmocniejszy skład w PLK?
291 użytkowników już oddało swój głos Ankieta
  • Tak
  • Nie
  • Tak
    165 głosów
  • Nie
    126 głosów
Wczytywanie…