Selcuk Ernak – medialna bestia
Anwil Włocławek prowadzony przez Selcuka Ernaka robi furorę na parkietach ORLEN Basket Ligi. Turek błyszczy także poza parkietem, świetnie odnajdując się w relacjach z mediami. W trakcie konferencji prasowych mówi ciekawie i konkretnie. Jest także otwarty na rozmowy indywidualne, o czym sam się przekonałem. W dniu hitowego spotkania.
Piątek. 10:30. Jeden z gdańskich hoteli, w którym zakwaterowany jest zespół Anwilu Włocławek. Przyjeżdżam na umówioną wcześniej rozmowę (tutaj podziękowania dla Michała Fałkowskiego za bardzo sprawne załatwienie sprawy) z trenerem Selcukiem Ernakiem, który przechadza się po hotelowym lobby.
– Dzień dobry. Jestem Selcuk Ernak. Miło mi pana poznać. Za pięć minut wracam i rozmawiamy – mówi z uśmiechem na twarzy.
W tym czasie rozmawiam z Filipem Brylskim, kierownikiem Anwilu, który opowiada o metodach pracy tureckiego szkoleniowca. Ciekawostką jest to, że Ernak wymaga od zawodników, by wszyscy – o tej samej godzinie – pojawili się na śniadaniu. Wszyscy muszą być tak samo ubrani, nie mogą mieć też przy sobie telefonów komórkowych. Mają rozmawiać, wymieniać się opiniami, by w ten sposób budować więzi międzyludzkie. Dobra chemia – według Turka – ma przełożenie na osiągane wyniki.
Rozmowa z trenerem Ernakiem (przyszedł przygotowany, z różnymi zapiskami w notesie) przebiegła bardzo płynnie. 30-40 minut minęło błyskawicznie. Turek był uśmiechnięty, wyluzowany, w ogóle nie było po nim widać, że za kilka godzin będzie mierzył się z ekipą mistrza Polski. I to bez Nelsona i Ongendy, dwóch podstawowych zawodników. Wywiad – na stronie “Z Krainy NBA” – opublikujemy w trakcie przerwy na mecze reprezentacyjne.
Turek mówił m.in. o budowaniu składu, poruszaniu się po realiach ORLEN Basket Ligi, swojej medialnej ekipie i chęci pójścia na mecz żużlowy w Toruniu. To była rozmowa merytoryczna, w której nie brakowało konkretnych, ale też mocnych sformułowań. Turek – co pokazuje na konferencjach prasowych – unika dyplomatycznych i sztampowych wypowiedzi.
Tak też było po wielkim zwycięstwie Anwilu nad Treflem Sopot w hicie 6. kolejki ORLEN Basket Ligi. Włocławianie są w tym momencie samodzielnym liderem tabeli.
Ernak – na konferencji prasowej – czuł się jak ryba w wodzie. Zwracał się m.in. bezpośrednio do Marka Szubskiego, dziennikarza serwisu „WLC”, który jest obecny niemal na każdej konferencji prasowej.
“Marku, jeśli kupisz mi kawę, to masz możliwość zadania jeszcze jednego pytania” – mówił Ernak, który rozbawił wszystkich wypowiedzią na temat przydatności Ronalda Jacksona Jr. Nikt się tego nie spodziewał, że turecki szkoleniowiec zdecyduje się na takie słowa.
– Nie wiem, dlaczego go wzięliśmy. Nienawidzę go! Tak naprawdę Ronald jest tragicznym graczem. On w ogóle nie pomaga drużynie. Jego ojciec mnie pobił i zmusił mnie do podpisania kontraktu. Jego statystyki są fatalne – mówił Ernak, który przy okazji sam dobrze się bawił w sali konferencyjnej (jego wypowiedzi tłumaczył Tomasz Kwiatkowski).
– Żartowałem oczywiście. Ronald jest w trakcie adaptacji. Podczas pierwszego meczu tak naprawdę nie znał nazwisk zawodników, z którym grał w jednym zespole. Uczy się naszego systemu w ataku i w obronie. Z każdym tygodniem będzie coraz lepiej. To charakterny i bardzo pracowity chłopak. Cieszę się, że go mamy ze sobą – przyznał turecki szkoleniowiec.
Ernak jest człowiekiem inteligentnym, który szybko zrozumiał na czym polega praca we Włocławku. Wie, że ludzie żyją koszykówką w tym mieście. Docenia pasję tych ludzi i zaangażowanie. Obrazek po meczu w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie zaczął świętować z fanami nie był przypadkowy. Turek oczywiście chciał w ten sposób podziękować kibicom za wsparcie w tych trudnych momentach, ale też – jako człowiek doświadczony – wie, że takie małe gesty robią różnicę i mogą być później bardzo przydatne w kontekście oceny jego pracy i zachowań.
-
Tak
-
Nie
-
Tak261 głosów
-
Nie90 głosów