Samotny Whitehead, niegotowy Bogucki – wnioski po Śląsk – Falco
Odpuszczenie Boguckiego
Chciałem grać więcej Boguckim, ale musi on po prostu biegać. Jeśli będzie gotowy biegać, to zapraszamy go na boisko. W tym meczu był wszędzie spóźniony i taką postawą pokazał, że nie jest w stanie grać przy takiej prędkości, jakiej potrzebowaliśmy. – mówił po meczu Miodrag Rajković, który w dyplomatę się nie bawił.
Z jednej strony nieobecność Boguckiego w tym meczu nie była jakaś mocno widoczna, bo Reggie Lynch jest w naprawdę dobrej dyspozycji (trener nawet zasugerował, że miał pretensje do swoich graczy, o zbyt mało piłek w ataku do środkowego). Z drugiej jednak ten zespół był tworzony z myślą, że Adrian w swoich minutach będzie generował przewagi blisko obręczy. Kto wie, gdyby on był na boisku, może Śląsk nie musiałby grać wszystkich swoich akcji z obwodu, tylko wrzuciłby raz na jakiś czas piłkę do Boguckiego, by ten grał tyłem do kosza.
Nie ma się jednak co dziwić trenerowi Rajkoviciowi, że ten kompletnie zrezygnował z reprezentanta Polski. Bogucki nie wracając do obrony oddał w początkowych minutach dwukrotnie łatwe punkty rywalom, co z automatu ustawiło Śląsk w pozycji goniącego w tym meczu – jakby nie patrzeć, mało komfortowej pozycji. Znów przegrany początek meczu przez polską ekipę w pucharach – to musi się zmienić jak najszybciej.
Krwawiący spacing
Wrocławianie trafili 8 trójek w spotkaniu z mistrzami Węgier. 8/30 za 3 daje skuteczność na poziomie niespełna 27% – jak na mecz domowy, jest to bardzo słabo, choć trzeba pamiętać, że Śląsk w Hali Stulecia nie trenuje. Przy tak sprofilowanym zespole, który bazuje na atakowaniu pomalowanego po zasłonie, czy po akcjach 1 na 1, rzutów po odrzuceniach na obwód nie będzie brakować, ale za to powstaje pytanie, czy nie będzie brakować strzelców?
Trener Miodrag Rajković zaskoczył mnie w środowym spotkaniu wystawiając w pewnym momencie piątkę, w której jednocześnie na parkiecie byli Ponitka, Blackshear i Lynch, czyli trzej gracze, od których raczej każdy rywal będzie w obronie odchodzić. Jak tu zbudować dobry spacing? Jak zbudować dobry atak bez poważnych opcji na dystansie? Nad tym na pewno w najbliższych dniach będzie głowic się sztab Śląska.
Whitehead spełnia oczekiwania
Przed startem sezonu więcej nasłuchałem się tego, jaki to zapuszczony do Wrocławia przyjechał Isaiah Whitehead i jak to długo będzie dochodził do formy, niż jak dobry jest to gracz. W praktyce okazało się, że póki co jest najlepszym zawodnikiem Śląska (obok Lyncha – mimo jego MVP Superpucharu cenię wyżej Whiteheada), na którego można liczyć w trudnych momentach. Na którego można liczyć też na dystansie, choć przez całą karierę skuteczność jego rzutów zza łuku mocno kulała.
Transfer zawodnika z takim CV, po takim zjeździe (jeśli chodzi o zarobki i poziom, na jakim gra), to zawsze duże ryzyko. Coś musi się za nim ciągnąć, że ta kariera tak się potoczyła.
Póki co jednak przedstawiciele Śląska mogą być zadowoleni z wartości, jaką dostali. Whitehead jest zaangażowany, zmotywowany i skuteczny. Gdyby nie on, atak zespołu z Wrocławia wyglądałby zdecydowanie gorzej.