Rodney Chatman: Myślałem o odejściu. Teraz myślę o mistrzostwie
– Ten sezon jest jak rollercoaster, ale nigdy nie zostałem wytrącony z równowagi mentalno-psychicznej. Już teraz mogę powiedzieć, że był dla mnie dobry pod wieloma względami. Nigdy nie jest miło oglądać kolegów z trybun- mówi Rodney Chatman, gracz Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski.
Rodney Chatman to jeden z tych zawodników, którzy w tym sezonie sporo doświadczyli pod względem mentalnym i koszykarskim. Amerykanin, który nie został przez Stal zatrudniony za duże pieniądze, praktycznie od samego początku rozgrywek był… zwalniany przez ekspertów i część kibiców.
Wszyscy zgodnie podkreślali, że Chatman przyjechał tylko na chwilę, bo zaraz zastąpi go ktoś o znacznie większym nazwisku. Kolejne miesiące leciały, a Chatman dalej grał i to z każdym meczem coraz lepiej.
Pokazał się nie tylko jak łowca punktów, ale też jako gracz, który potrafi uprzykrzać życie rywalom w ataku (np. podczas Pucharu Polski). Nigdy nie narzekał na swoją sytuację, trenował, wiedząc, że jest zwalniany przez ludzi z zewnątrz. Był chwalony przez kolegów za swoją postawę na treningach.
– Ten sezon jest jak rollercoaster. Ale nigdy nie byłem wytrącony z równowagi mentalno-psychicznej, po prostu kontrolowałem, co mogłem i po prostu starałem się przez cały czas znaleźć swój rytm. Sezon jeszcze się nie skończył, wiele rzeczy przede mną, ale już teraz mogę powiedzieć, że ten sezon był dla mnie dobry pod wieloma względami, na przykład w doświadczaniu nowych sytuacji. Pokazuje to także moje umiejętności na boisku, że mogę wpłynąć na grę nie tylko poprzez zdobywanie punktów – mówi nam 25-letni Amerykanin.
Wydawało się, że po dojściu Davida Walkera (na finiszu okna transferowego), Chatman definitywnie straci miejsce w zespole i resztę sezonu będzie obserwował z perspektywy trybun. Amerykanina nie było w składzie podczas przegranych meczów ze Śląskiem i Kingiem.
Trener Andrzej Urban widząc nie najlepszą formę Walkera, postanowił przywrócić Chatmana do składu. Ten zagrał w spotkaniach z Anwilem i Startem, przyczyniając się do dwóch zwycięstw „Stalówki”.
– To była decyzja, na którą nie miałem wpływu, a jeśli nie mogę nad nią zapanować, to nie pozwalam, żeby mnie to zbytnio niepokoiło. Ale jestem urodzonym zwycięzcą, więc nie było zbyt zabawnie oglądać kolegów z boku, wiedząc, że mogę przyczynić się do zwycięstw – zaznacza.
„Czy uważasz, że ten sezon ukształtował cię jako osobę? Mam na myśli kwestię mentalną” – pytamy Chatmana.
– Zdecydowanie nie. Jestem kimś więcej niż tylko koszykarzem i koszykówka mnie nie definiuje, po prostu kocham to robić. Jestem już osobą twardą psychicznie. Przechodziłem już przez niekorzystne sytuacje i rzeczy o wiele gorsze. Powiem, że pomogło mi to zdobyć większe doświadczenie na dalszej drodze w karierze sportowca – komentuje.
Amerykanin łącznie w tym sezonie wystąpił w 26 meczach. Opuścił jedynie trzy spotkania (Legia, Śląsk i King: bilans 1:2 Stali). Chatman w barwach Stali na parkietach PLK średnio notuje 9.8 punktu i 2.4 asyst i 1.3 przechwytu (18. miejsce w lidze pod tym względem).
„Czy był moment, w którym myślałeś o opuszczeniu zespołu?” – pytamy go na koniec.
– Absolutnie, ale teraz skupiam się na zdobyciu mistrzostwa Polski – krótko odpowiada.