Robi się już poważnie – kto o co gra w 4. kolejce?

Robi się już poważnie – kto o co gra w 4. kolejce?

Robi się już poważnie – kto o co gra w 4. kolejce?
Miodrag Rajković / foto: Andrzej Romański / PLK

To będzie niby dopiero czwarta kolejka 30-meczowego sezonu regularnego, a mam wrażenie, że w wielu spotkaniach stawkach będzie już naprawdę spora. Ciekawe pojedynki zapowiadają się we Gliwicach, Wałbrzychu, Wrocławiu, Toruniu, Włocławku czy Warszawie. Kto gra o co? Po kolei.

W Gliwicach GTK zagra o historyczny bilans 3-1 na starcie sezonu i jednocześnie o złamanie ligowej hierarchii. Poprzednie lata przyzwyczaiły, że Start Lublin to drużyna środka tabeli, z pogranicza play off, a GTK to drużyna uwikłana w walkę o utrzymanie. Początek obecnych rozgrywek delikatnie sugeruje, że te dwa kluby mogą zamienić się miejscami i w czwartek gliwiczanie będą mieli dobrą okazję, by potwierdzić swoje „pójście w górę”.

Grzegorz Szybieniecki
Grzegorz Szybieniecki
KUPON AKO
  • Start: 16:30 24/10
    vs
    TYP
    Start +6,5
    1.55
  • Start: 19:00 25/10
    vs
    TYP
    Śląsk +4,5
    1,63
Kurs całkowity
2,53
Stawka
50 PLN
ewentualna wygrana
111,17

W piątek za to Zastal poszuka swojego pierwszego zwycięstwa w Wałbrzychu. Z jednej strony zespół z Zielonej Góry stoi przed widmem startu sezonu 0-4 i jednocześnie Górnik przed szansą na 3-1, co mocno zaakcentowałoby ambicje klubu, które zdecydowanie wystają poza grę o utrzymanie. To jednak Zastal będzie na musiku – po ewentualnej porażce zielonogórzanie mogą zostać jedyną czerwoną latarnią PLK i postawią się tym samym w trudnej pozycji goniącego resztę stawki.

We Wrocławiu za to zobaczymy rewanż za finał turnieju o Superpuchar Polski, czyli starcie Śląska z Kingiem. Ekipa prowadzona przez Miodraga Rajkovicia od czasu wskoczenia na podium z napisem zdobywca Superpucharu przegrała 4 z 5 meczów. Potencjalna kolejna porażka sprawi, że ten zespół, właściwie cała wrocławska organizacja, będzie musiała pracować przez kolejne tygodnie pod sporą presją, co raczej nie przysłuży się naturalnemu rozwojowi drużyny, a wręcz może popchnąć klub w kierunku szukania zmian w składzie.

W sobotę za to mecz wyrocznia – Arriva Polski Cukier Toruń vs Energa Icon Sea Czarni Słupsk. Pisaliśmy już o tym na naszych łamach, że od wyniku tego spotkania może być uzależniona dalsza praca w Słupsku trenera Mantasa Cesnauskisa, na którym w ostatnich tygodniach jest w ogniu krytyki. W mojej ocenie atmosfera na tyle zgęstniała, że potencjalna wygrana tylko odwlecze nieuchronne, ale oczywiście parkiet wszystko zweryfikuje.

No i oczywiście Czarni zagrają o pierwszą wygraną w sezonie – jakkolwiek kuriozalnie by to nie brzmiało, słupszczanie to jedna z ledwie dwóch drużyn, które w tym sezonie jeszcze nie wygrały. Słupskie środowisko oczekuje zwycięstw i każda kolejna porażka będzie ciężka do przełknięcia.

W niedziele we Włocławku zobaczymy rewanż za ostatnie ćwierćfinały, choć w składach Anwilu i Spójni wcale zbyt wielu osób, które pamiętają te wydarzenia, nie ma. Nie zmienia to jednak faktu, że Luke Petrasek powinien mieć coś do udowodnienia Aleksandarowi Langoviciowi i na ten pojedynek warto jest ostrzyć sobie zęby.

No i na deser derby Warszawy. W poprzednim sezonie dwukrotnie triumfowały Dziki i jestem przekonany, że w jakiś sposób uwiera to legionistom, którzy powinni znów być delikatnym faworytem tego pojedynku. Będzie to dodatkowo starcie drużyn, które zupełnie inaczej podeszły do budowania składu latem – z jednej strony krótka rotacja i spora rewolucja, z drugiej strony długa ławka i kontynuacja. Będzie ciekawie!