Rekord kariery Simmonsa, świetny Julius Randle
Ben Simmons z nowym rekordem kariery, powrót Johna Walla do Waszyngtonu i kolejne popisy Stephena Curry’ego, czy gwiazd Brooklyn Nets to najważniejsze wydarzenia dzisiejszej nocy.
Chicago Bulls wygrywają po dogrywce z Indianą Pacers 120-112. Bohaterem Byków po raz kolejny już w tym sezonie został Zach LaVine. Obrońca zdobył 12 ze swoich 30 punktów w czwartej kwarcie, trafiając kluczową i bardzo trudną trójkę nad Domantasem Sabonisem:
29 punktów i 11 asyst zanotował John Wall w swoim powrocie do Waszyngtonu. Niestety dla niego, 37 punktów zdobył jego dawny kolega z drużyny Bradley Beal, co w połączeniu z triple-double Russella Westbrooka (16/13/15) dało Wizards zwycięstwo 131-119:
Julius Randle bardzo chce zagrać w Meczu Gwiazd i dzisiaj pokazał, że w pełni na to zasługuje. Skrzydłowy zdobył 44 punkty 9 zbiórek i 5 asyst prowadząc New York Knicks do zwycięstwa 123-112 nad Atlantą Hawks:
Tymczasem sędziowie w tym meczu po raz kolejny się nie popisali:
Nie ma mocnych na Utah Jazz. Tym razem pokonali oni 134-123 Philadelphię 76ers. Szóstkom nic nie dał kapitalny mecz Bena Simmonsa, który ustanowił nowy punktowy rekord kariery (42 pkt + 9 zb i 12 ast):
ponieważ równie dobrze zaprezentował się Jordan Clarkson z Utah zdobywając z ławki 40 pkt:
Golden State Warriors bez najmniejszych problemów ograli Cleveland Cavaliers 129-98. W drużynie Wojowników brylował jak zwykle Stephen Curry zdobywając 36 pkt na 68% skuteczności z gry w zaledwie 30 minut, rozumiejąc się z Draymondem Greenem (6 pkt, 8 zb i 16 ast):
Warto jednak podkreślić, że dzisiaj cały zespół Warriors prezentował się znakomicie:
Sacramento Kings poszli na wymianę ognia z Brooklyn Nets, lecz taka taktyka nie okazała się niestety skuteczna. Nets wygrali 136-125, dzięki 40 pkt Kyriego Irvinga:
triple-double Jamesa Hardena (29/13/14)
i Jeffowi Greenowi, który przynajmniej w jednej akcji wyglądał na młodszego o dobrych kilka lat:
Pozbawieni dwójki swoich liderów Los Angeles Clippers odparli ataki Miami Heat, prowadzone przez Jimmy’ego Butlera z triple-double (30/10/10) i Bama Adebayo z prawie triple-double (27/12/7). Zwycięstwo 125-118 dał LAC świetnie dysponowany Marcus Morris (32 pkt, 6/8 zza łuku):