Psychologia sportu. 1na1. Dzień Walki z Wypaleniem Zawodowym

Psychologia sportu. 1na1. Dzień Walki z Wypaleniem Zawodowym

Psychologia sportu. 1na1. Dzień Walki z Wypaleniem Zawodowym
fot. Dawid Wójcikowski, materiały prasowe Górnik Zamek Książ Wałbrzych

– Gdy stałem się wolnym zawodnikiem i wracałem do rodzinnego Poznania, poczułem ulgę. Jakiś czas później pojechaliśmy z żoną na wakacje i był to nasz najlepszy czas w życiu. Oddzieliłem grubą kreską pewien etap w swoim życiu. I nigdy nie czułem większego spokoju. – wspomina po roku były koszykarz Michał Marek, który mając 27 lat nagle zniknął ze świata koszykówki. Dzień Walki z Wypaleniem Zawodowym przypada 14 września. Jest to dzień, który ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności tego problemu.

Jak poznałem koszykówkę? Było w tym wiele przypadku. Od dziecka lubiłem sport. Chciałem być piłkarzem i grać dla Lecha Poznań. Kiedyś kolega z klasy przyniósł piłkę do koszykówki. Spodobało mi się od razu. Kolega skończył trenować po trzech lub czterech latach, a ja zostałem przy niej na dłużej. Pasją i przyjemnością była dla mnie przez cały czas. W połowie liceum uświadomiłem sobie, że mogę dodatkowo z niej żyć i może być to dla mnie przyjemna praca.

Gdy zasmakowałem profesjonalnego sportu, czasami odczuwałem jej ciężar. Czułem to wtedy, kiedy kluby nie płaciły w terminie i organizacja była poniżej poziomu krytyki. W niekomfortowych sytuacjach szukania winnych po porażkach, straszeniach i planowaniu roszad, ten ciężar i negatywne emocje było czuć jeszcze bardziej. Wiedziałem jednak, że było to wliczone w koszty bycia zawodowym sportowcem.

Koszykówka dała mi dużo dobrego. Ukształtowała mnie jako człowieka. Nauczyła mnie życia, dyscypliny, relacji i reakcji na różne doświadczenia. Nauczyła mnie także przyjmowania krytyki, radzenia sobie z presją, nie poddawania się. Nie ma lepszego nauczyciela. Ale momentami uświadamia także, że papier przyjmie wszystko. Że nie zawsze każdy będzie szczery i nie zawsze spotkasz się z szacunkiem, a na rozczarowania trzeba być gotowym. Sport nie jest łatwy, ale na pewno nie byłbym dziś tym samym człowiekiem. Choć w pewnej chwili doszedłem do wniosku, że choć koszykówka dużo mi daje, to coraz więcej zabiera.

Wszystko przyszło nagle

Gdy w 2022 roku podpisałem kontrakt w Wałbrzychu, rozpocząłem regularną pracę z psychologiem sportowym. Zbudowaliśmy między sobą wzajemne zaufanie. Nie miałem żadnych problemów. Wszystko przyszło nagle.

Byłem po kontuzji, po zerwaniu więzadła krzyżowego ACL. Natomiast spotkało mnie wiele szczęścia w tej pechowej sytuacji, bo byłem w miejscu, które umożliwiło mi spokojny powrót do zdrowia. Górnik stanął na wysokości zadania. Dosłownie próbowano postawić mnie na nogi, ale nie tylko fizycznie. Nie zostałem sam. Bycie z drużyną oraz otoczka, która budowana jest wokół koszykówki w klubie motywowały mnie do powrotu na parkiet. I po procesie rekonwalenscencji byłem gotowy. Czułem się świetnie fizycznie i z każdym dniem było jeszcze lepiej. Odczuwałem podekscytowanie i tęsknotę za grą, bo było to dla mnie naturalne.

Po tym sezonie podpisałem kontrakt w Przemyślu i zmieniłem otoczenie. Nie było to dla mnie nic nowego, bo przywykłem do częstych zmian. Okazało się, że forma fizyczna to nie wszystko. Koszykówka zaczęła mi przeszkadzać. Już w połowie września czułem, że coś jest nie tak. W pewnym momencie – po piętnastu latach – koszykówka nie sprawiała mi już radości. Zacząłem odczuwać stres przed pójściem na trening, a w nocy nie mogłem spać, czułem zdenerwowanie i miałem charakterystyczne objawy zaburzeń depresyjno-lękowych. Czułem zobojętnienie i nie miałem ochoty trenować ani grać. Obsesyjnie liczyłem, ile mam wolnego czasu pomiędzy treningami.

Chciałem jak najwięcej odpoczywać, nie wychodzić z domu i nie myśleć o koszykówce. Ale nie mogłem. Pojawiała się presja czasu i wszystkie natarczywe myśli krążyły wokół niej. Nigdy przedtem mnie one nie stresowały ani nie musiałem się do niczego zmuszać. Nie był to normalny stan. Wtedy jeszcze nie rozumiałem, co się zmieniło. Miałem w sobie bardzo dziwne uczucia, które nasiliły się w jeden miesiąc.

Dzięki temu, że pracowałem już wcześniej z psychologiem, łatwiej było nazwać to, co się ze mną dzieje. Był to przełomowy moment. Pierwszy raz została postawiona diagnoza: Wypalenie zawodowe.

Ostatni trening

Próbowałem z tego wyjść, bo to jest możliwe. Z wypaleniem zawodowym można pracować, a jej odmian jest sporo. To nie było tak, że od razu się poddałem lub postanowiłem, że zakończę przygodę z koszykówką. Decyzja jest zawsze po stronie pacjenta, czy chce diametralnie zmienić coś w swoim życiu bądź pewne czynniki przepracować. Gdy myślałem, że mogę skończyć grać, czułem się dobrze z tą myślą. Uznałem, że w mojej sytuacji właśnie to sprawi, że poczuję się lepiej. I tak faktycznie było. Musiałem zrozumieć siebie, wsłuchać się we własne potrzeby i postawić odważny krok, podejmując ważną decyzję w zgodzie ze sobą.

31 października 2023 roku – w porozumieniu z klubem – odbyłem swój ostatni trening. Gdy stałem się wolnym zawodnikiem i wracałem do rodzinnego Poznania, poczułem ulgę. Jakiś czas później pojechaliśmy z żoną na wakacje i był to nasz najlepszy czas w życiu. Oddzieliłem grubą kreską pewien etap w swoim życiu. I nigdy nie czułem większego spokoju.

Do dziś nie wiem, co wtedy było bezpośrednią przyczyną takiego stanu, bo wydawało mi się, że wcześniej otrzymałem więcej powodów, by tak się czuć. Różne przykre sytuacje, których doświadczałem, na pewno w pewnym sensie przyczyniły się do tego, że miałem już dość. Być może przez tyle lat za dużo ich się nazbierało. W trudnych chwilach pomagały mi sesje z psychologiem oraz wsparcie żony. Niekiedy miałem lepsze momenty. Dużo dała mi rozmowa z trenerem i jego zrozumienie. Bardzo to wtedy doceniłem, ale uważam, że właśnie tak powinno być. Otrzymałem wówczas wszystko, czego potrzebowałem.

Minął rok odkąd odwiesiłem buty. Nigdy nie żałowałem swojej decyzji i dziś podjąłbym taką samą. Z koszykówką spędziłem kawał czasu. Teraz spełniam się w innych dziedzinach. Czy tęsknię? Nieszczególnie. Czasami chodzę na mecze w Poznaniu, sprawdzam wyniki i mam kontakt ze znajomymi koszykarzami, choć jedyne czego mi brakuje, to rywalizacja i adrenalina, ale poszukam tego gdzieś indziej.

Moje życie nie jest już podporządkowane koszykówce. Już wcześniej uświadomiłem sobie, że istnieje życie bez niej i świat nie kończy się tylko na niej. Mogłem nareszcie zacząć studiować fizjoterapię, bo od zawsze tego chciałem. Wcześniej koszykówka zabierała mi tę możliwość i utrudniała realizację niektórych celów. Szybko odnalazłem się w nowej rzeczywistości i płynnie przeszedłem do nowej roli, mimo że dotychczas jedyne co robiłem najlepiej to gra w koszykówkę. W świecie poza nią nie liczy się to, ile ma się wzrostu ani jakie miało się statystyki i nie ma to już żadnego znaczenia.

Obecnie pracuję w firmie zajmującej się sprzedażą sprzętu sportowego, w standardowych godzinach, a nie niemal bez przerwy poświęcając wszystko. Będąc graczem, żyje się tym cały czas. Odkąd wyrwałem się ze sportowego świata i sportowego reżimu, żyje mi się łatwiej, choć inaczej. Mam więcej czasu, wolne weekendy, mogę wziąć urlop w każdej chwili i czuję większą swobodę. Wydawało mi się, że jako zawodnik nigdy nie miałem z tym problemu, ale teraz widzę, ile mi to daje.

Co powiedziałbym dziś tej osobie, którą byłem, jak grałem w koszykówkę? Pół żartem, pół serio: w życiu nie podpisuj żadnych ugód, bo ci nie zapłacą. Podpisałem ugody z pięcioma klubami i tylko jeden się z niej wywiązał. I bierz poprawkę na to, co mówią ludzie, którzy są w tym środowisku. Powiedziałbym jeszcze sobie, żebym szybciej zaczął współpracę z psychologiem sportu. To najważniejsza rzecz, jaką chciałbym usłyszeć i dziś bym się nie zawahał.

A czy jestem szczęśliwy? Myślę, że teraz tak. Jest po prostu tak, jak chcę. Mam większą kontrolę nad sobą i własnym życiem.

Michał Marek

*

Autorki: Dominika Kuchta i Pamela Wrona

Dominika Kuchta – psycholog sportu, współpracująca z reprezentantami Polski w koszykówce młodzieżowej i seniorskiej oraz z zawodnikami i trenerami najwyższej klasy rozgrywkowej w Europie i NCAA,

Pamela Wrona – dziennikarka sportowa, najdłużej związana z portalem PolskiKosz.pl. Jak mówi: „Koszykówka daje ludziom głos. Ja to tylko przelewam na papier”. W swoich rozmowach przez koszykówkę opowiada historie.


*

Gdzie znajdziesz pomoc

Jeśli doświadczasz objawów wypalenia zawodowego, udaj się do lekarza pierwszego kontaktu lub psychiatry, który zweryfikuje, czy objawy wskazują na wypalenie zawodowe, czy też na inne trudności natury psychicznej, np. zaburzenia depresyjne lub lękowe.

800 70 2222 – Całodobowa i bezpłatna linia wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego.