Przed Bulls bardzo ważny draft – waży się przyszłość klubu
Chicago Bulls znajdują się w kluczowym momencie – być może definiującym dla następnych kilku lat. Stery klubu objął nowy generalny manager w osobie Arturas Karnisovasa, skład jest młody, a do zagospodarowania jest czwarty wybór w nadchodzącym drafcie. Wykorzystanie go będzie niezwykle istotne. Choć czwórka to wysoki pick, pojawiają się doniesienia o tym, że Bulls mogą próbować wspiąć się jeszcze wyżej. Tak uważa chociażby Tom Haberstroth z NBC Sports Chicago:
„Myślę, że Karnisovas może chcieć przehandlować po wyższy numer w drafcie, bo i pierwszy numer Wolves i drugi numer Warriors wydają się być jak najbardziej dostępne. Będę zaskoczony, jeśli ani Charlotte (z numerem 3.), ani Bulls nie przesuną się w górę.”
Czy jest sens przesuwać się o dwa czy trzy numery w górę?, oddając przy tym jakieś wartościowe dodatki? Już od dłuższego czasu przewija się w koszykarskich mediach opinia, że tegoroczny draft nie należy do najmocniejszych. O ile większość czołowych zawodników w różnych mockach rozrzucana jest pomiędzy miejscami pierwszej dziesiątki, o tyle jeden zawodnik ma w większości przewidywań stałe miejsce, a jest to miejsce pierwsze. Zawodnikiem tym jest rzucający obrońca z Georgii, Anthony Edwards. Jeśli komuś z tegorocznego naboru przepowiada się dużą karierę, to właśnie jemu. Generalni managerowie mogą być zainteresowani zapewnieniem sobie Edwardsa w tym drafcie.
W dalszej części Haberstroth zwraca jednak uwagę na to, że ruch w górę nie jest jedyną rozsądną opcją:
„Karnisovas to też człowiek, który przyszedł z Denver – organizacji, która wybierała perełki w kilku ostatnich draftach. Być może nie musi się więc tak bardzo opierać na handlowaniu w górę. Łatwo pomyśleć wręcz, że może wyciągnąć większy talent nie wychylając się. Myślę jednak, że będzie masa wymian w dniu draftu. Ludzi w zarządach będzie aż świerzbiło, żeby zrobić jakieś ruchy po tak długim okresie ciszy. (…) Nie wiem kto będzie najlepszą opcją dla Bulls, ale uważam, że trenerowi Donovanowi przyda się jakiś zawodnik nastawiony na defensywę. Czy wyciągną go w wolnej agenturze, czy w wymianie – nie wiem. Wiem jednak, że potrzebują takiego uzupełnienia dla Coby White’a. Jeśli on naprawdę jest dla tej organizacji opcją na przyszłe lata, musi mieć wokół siebie obrońców.”
Nie da się ukryć, że Chicago Bulls mają sporą lukę na skrzydle. Ofensywny charakter duetu obwodowych White-LaVine sprawia natomiast, że na skrzydłach przydaliby się choćby nieźli obrońcy. Na rynku wolnych agentów pojawią się takie nazwiska jak Jae Crowder, Kentavious Caldwell-Pope, ale w kontekście Byków pojawia się jedno ciekawe nazwisko. Typowany do wyboru w top 10 draftu Obi Toppin. Ten 22-letni skrzydłowy z Dayton nie jest w tym momencie swojej kariery wybitnym obrońcom. Jego dość zaawansowany jak na debiutanta wiek nie daje też wielkiej nadziei na to, że jest się jeszcze w stanie znacząco rozwinąć. Wybór Toppina to więc niekoniecznie inwestycja w przyszłość, ale wzięcie niezłego gracza na tu i teraz. Gracza z pewnymi ograniczeniami, co odrzuca wielu potencjalnych zainteresowanych. Jak twierdzi jednak Jonathan Wasserman z Bleacher Report, są w NBA kluby wierzące, że są w stanie przykryć wady Toppina – w tym Bulls:
„Chociaż zespoły w tym roku mogą w większym stopniu chcieć wybrać najbardziej pasującą opcję (biorąc pod uwagę równy poziom tego naboru), to jednak istnieje poczucie, że każdy może wziąć Toppina – nawet ci, do których teoretycznie on nie pasuje, jak Hornets, Bulls, Cavs, czy Hawks. Ze względu na silne przekonanie, że w ten sposób dostanie się najlepszego gracza na tu i teraz, zamiast bardziej obiecujących graczy na przyszłość. Zalicza się go raczej do tych 'bezpiecznych’ wyborów, razem z Tyresem Haliburtonem, Isaaciem Okoro, Deni Avdiją i Onyeką Okongwu. Kluby widzą jednak większy potencjał w jego wyskoku, rzucie z dystansu, grze tyłem do kosza i podaniach. Panuje opinia, że gwarantuje on najkorzystniejszy stosunek ryzyka do nagrody. Wielu członków zarządów twierdzi, że są w stanie zamaskować słabości Toppina, grając nim jako centrem, gdzie nie będzie musiał aż tyle kryć na obwodzie, a wciąż będzie mógł korzystać ze swojego atletyzmu pod koszem.”
No i to jest właśnie problem z Toppinem – trochę nie radzi sobie z obroną jeden na jeden. Jako skrzydłowy może jednak świetnie wkomponować się w ofensywę Byków. Ten 206-centymetrowy skrzydłowy wyróżnia się przede wszystkim eksplozywnością, siłą i skocznością, która pozwala mu z łatwością kończyć akcje nad obręczą. Jego umiejętność ścinania i rolowania pod obręcz robi wrażenie i może być bardzo cenna u boku rzucających za trzy Markkanena, LaVine’a i White’a. Zwłaszcza, że Toppin potrafi też skutecznie odegrać piłkę podaniem na obwód. W minionym sezonie w NCAA rozegrał on 31 spotkań, w czasie których notował on średnio 20 punktów, 7,5 zbiórki, 2,2 asysty, 1 przechwyt i 1,2 bloku. Mimo faktu, że najlepiej radzi sobie nad obręczą, nie można lekceważyć go także na dystansie, gdzie trafiał 39% przy 2,6 próby na mecz. Panuje przekonanie, że przy jego mechanice rzutu można zrobić z niego dobrego strzelca.
źródło:YouTube/Sports Productions
Jego naturalny ciąg pod kosz być może trochę gryzłby się ze skillsetem Wendella Cartera, a braki w defensywie nie pomogłyby obronie Byków. Czy ta jest jednak tak dużym problemem? W minionym sezonie tracili 108,9 punktu na 100 posiadań, co dawało im pozycję 9. defensywy w sezonie regularnym. Gorsi w tym względzie byli choćby Miami Heat, Utah Jazz, czy Denver Nuggets. Toppin ma potencjał na bycie doskonałą iskrą z ławki, a fizycznie ma wszystko, by stać się pod okiem sztabu trenerskiego zespołu NBA przynajmniej niezłym obrońcą. Tu zadecyduje głównie głowa.
Moim zdaniem Toppin jest opcją dla Bulls – zakładając jednak, że będą chcieli zagrać bezpiecznie. Istnieje jednak szansa, że tak się nie stanie, a nowy GM porządnie wstrząśnie składem. W ostatnim czasie sporo pojawia się transferowych plotek, w które uwikłani są Bulls, a ich głównym bohaterem najczęściej jest Zach LaVine. Według chociażby Zacha Lowe z ESPN, Byki są poważnie zainteresowane handlowaniem kontraktem swojego dotychczasowego lidera. W kontekście ewentualnego transferu mówi się o Denver Nuggets – jako że Karnisovas chciałby wziąć ze sobą z Kolorado Michaela Portera Jr.
Zach LaVine przewodził Bulls w minionym sezonie – zarówno pod względem minut na parkiecie, jak i statystyk. Notował średnio 25,5 punktu, 4,8 zbiórki i 4,2 asysty, dokładając do tego 1,5 przechwytu (nieźle jak na teoretycznie jednowymiarowego strzelca – to jeden 15. wynik w całej lidze). Trzeba jednak zadać sobie pytanie, na ile 24-letni Zach LaVine może się jeszcze rozwinąć i czy da się na tego typu zawodniku oprzeć trzon dobrego zespołu. Być może po najlepszym w jego stosunkowo długiej już karierze sezonie przychodzi najlepszy moment na wymianę jego pozostałych dwóch lat umowy. Bardzo prawdopodobne, że właśnie teraz jego wartość jest najwyższa.