Prezes Trefla Sopot: Tabak? Jeden z najlepszych trenerów w historii PLK. Budowanie składu to nie sprint

Jesteśmy prekursorem podpisywania zawodników polskich na dłuższy okres. To jest duży atut. Jestem zaskoczony, jak niektóre zespoły szybko zbudowały swoje składy. My idziemy swoją drogą. Raczej będzie sześciu obcokrajowców na start rozgrywek – mówi Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot.
Karol Wasiek: Czy to prawda, że do samego końca wierzył pan w kontynuowanie współpracy z trenerem Żanem Tabakiem?
Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot: Tak, dlatego nie prowadziłem żadnych rozmów z innymi trenerami. Pojawiały się sugestie, że trener Tabak może nie zostać, a agenci podsyłali mi różne kandydatury, ale ja czekałem na decyzję chorwackiego szkoleniowca.
Sytuacja zmieniła się dopiero, kiedy Żan Tabak – podczas spotkania po zakończeniu sezonu – zakomunikował nam, że jest zmęczony i nie zamierza kontynuować przygody w Treflu Sopot. Od tego momentu zaczęliśmy proces poszukiwania nowego trenera.
Czy z perspektywy czasu nie był to błąd, że zrobił pan takie założenie?
Nie. Bardzo cenię naszą współpracę i nie chciałem rozmawiać z innymi trenerami, kiedy naszym priorytetem był Żan. Trener nie dawał mi wcześniej do zrozumienia, że podejmie taką decyzję.
Dlaczego tak bardzo zależało panu na dalszej współpracy z trenerem Tabakiem?
W trzy lata zdobyliśmy Puchar Polski, mistrzostwo Polski i brązowy medal. W zasadzie tu mógłbym zakończyć moją odpowiedź (śmiech).
Uważam, że to jeden z najlepszych trenerów, który pracował w Polsce w ostatnich latach. Takiego trenera dawno nie mieliśmy, więc chciałem z nim kontynuować współpracę. Wiem, że był różnie odbierany przez ludzi, ale dla mnie Żan Tabak to gwarancja gry na pewnym, określonym poziomie.
Żan wykonał u nas bardzo fajną pracę i gorąco w to wierzę, że gdyby został, to dalej byśmy to kontynuowali. Efekt, czyli prowadzenie drużyny, wyciskanie z niej najwięcej jak się dało, był bardzo pozytywny, dlatego nie chciałem absolutnie zmieniać trenera. Teraz już jednak się od tego odcinamy, bo rozpoczynamy nowy rozdział w historii klubu. Gorąco wierzymy w to, że dokonaliśmy jak najlepszego wyboru.
Po trzech latach Trefl Sopot wrócił na rynek trenerski, co w realiach PLK jest wynikiem absolutnie bardzo rzadko spotykanym. Jak wyglądał proces poszukiwania nowego trenera?
Znaliśmy kilka nazwisk, które wiedzieliśmy, że są dostępne. Oprócz tego wysyłaliśmy zapytania i zbieraliśmy oferty od agentów, którzy byli aktywni w tym temacie. Nad tymi wszystkimi propozycjami przeprowadziliśmy bardzo konkretną analizę. Patrzyliśmy na trenerów doświadczonych, którzy już coś osiągnęli w branży, a także na trenerów, którzy dopiero wchodzą na rynek ze słabszych lig i mieli tam dobre wyniki. Obserwowaliśmy też asystentów, którzy byli w dobrych drużynach, a teraz chcą zrobić kolejny krok do przodu.
Pod koniec skróciliśmy tę listę do 8-10 nazwisk.

Na czym polegała ta selekcja?
Były różne kryteria i nie zamknęliśmy się w niej tylko do jakiegoś jednego rodzaju trenerów. Byli w tej grupie szkoleniowcy bardziej doświadczeni, ale też ci, którzy idą do góry z niższych lig i mają spory potencjał.
I w taki trend chyba poszliście, prawda?
Ostatecznie stwierdziliśmy, że idziemy w kierunku trenera, który jest bardziej na początku drogi niż na jej końcu. Jeszcze raz skróciliśmy listę, tym razem do trzech nazwisk. Te kandydatury najbardziej nam się podobały.
To nie jest jednak tak, że bazowaliśmy tylko na CV i na rozmowach przez wideo czy face to face z danymi trenerami. Uruchomiliśmy również nasze kontakty, zbieraliśmy opinie i na podstawie tego podjęliśmy ostateczną decyzję.
Jak wyglądają rozmowy z trenerami? Czy macie określone pytania, które zadajecie każdemu z nich? Które tematy was interesują?
Te rozmowy wyglądają jak normalne rozmowy kwalifikacyjne o pracę. Po prostu tematyka jest nieco inna. Głównie pytamy o sport, ale też o sytuację rodzinną, powody rozstań z poprzednimi klubami, o sukcesy i porażki. Jest mnóstwo pytań. Później – gdy ta kandydatura nam się podoba – wszystko weryfikujemy poprzez rozmowy z innymi ludźmi. Oczywiście ważne były też kwestie finansowe. Obracaliśmy się wokół wcześniej ustalonej kwoty.
Czy prawdą jest, że Mikko Larkas wcale nie był nr 1 na waszej liście? Słyszałem, że był nim Amerykanin i wcale nie chodziło o Toma Bialaszewskiego.
Obaj znaleźli się w trójce kandydatów, którzy najbardziej nam się podobali i nie było tam numeru jeden, dwa czy trzy. Wybraliśmy trenera Larkasa i jesteśmy bardzo zadowoleni z tej decyzji. Wierzymy, że to najlepszy wybór z możliwych.
Fin jest przedstawicielem cenionej ostatnio i idącej w górę szkoły koszykówki, a my zebraliśmy o nim bardzo dobre opinie. Nasz nowy trener ma za sobą dwa sezony spędzone we francuskiej ekstraklasie. Wcześniej przez wiele lat podnosił kwalifikacje i zbierał doświadczenie u boku znakomitych szkoleniowców w reprezentacji Finlandii.
Czym was “kupił” w trakcie rozmów?
W rozmowach był zdecydowany i konkretny. Widać było, że wie, jak chce pracować i co jest dla niego ważne. Zależy mu na tym, aby razem z nami rozwijać się i walczyć o jak najwyższe cele. Dzięki swojemu doświadczeniu wprowadzi do naszej organizacji dodatkowe elementy, na których nam zależało. Mamy świadomość, że po ostatnich sezonach poprzeczka postawiona jest bardzo wysoko, ale wierzymy, że nowy trener sobie poradzi.
Inni ludzie też pozytywnie się o nim wypowiadali. Nie było negatywnych opinii, które budziłyby nasze wątpliwości.
Słyszałem, że zależało wam na tym, by zatrudnić trenera, który – jak to się mówi w środowisku – ma twardą rękę w kontekście zarządzania ludźmi. Czy ten element, którym cechował się Żan Tabak, był istotny?
Tak. Wydaję mi się, że Mikko jest właśnie takim trenerem. Będzie chciał grać koszykówkę bardziej otwartą, ale na pewno nie będzie to samowolka albo gra bez totalnie żadnych zasad. Choć zdecydowanie więcej będzie można powiedzieć po zakontraktowaniu poszczególnych graczy.
Na razie Trefl Sopot w budowie…
W budowie i jeszcze chwilę to potrwa. Ja bym chciał uspokoić naszych kibiców. Zawsze budowaliśmy skład spokojnie, bez większego pośpiechu. To jest sytuacja absolutnie normalna.
Jestem zaskoczony tym, jak drużyny szybko zbudowały skład. Ceny za zawodników na określonym poziomie były w lipcu bardzo wysokie. Ale każdy idzie swoją drogą. My zawsze tak budowaliśmy i ostatnio to wychodziło nam na dobre. Przykładowo: rok temu zakontraktowaliśmy Tarika Phillipa 17 sierpnia, a Marcusa Weathersa dziewięć dni później. Nie spieszymy się. Do sezonu będziemy gotowi.
Czy Trefl Sopot przystąpi do sezonu z sześcioma obcokrajowcami?
Nie ma jeszcze takiej decyzji. Rozpatrujemy obydwa scenariusze, czyli pięciu graczy zagranicznych i nieco szersza polska rotacja, a także wariant z sześcioma obcokrajowcami. Mogę zdradzić, że bliżej nam do tego, żeby sześciu graczy zagranicznych było od samego początku. Natomiast sytuacja jest dynamiczna.
Jak trener Larkas jest zorientowany na polskim rynku? Jaki jest stan jego wiedzy?
Myślę, że na samym początku trener nie posiadał zbyt dużej wiedzy. Natomiast teraz jest bardzo zaangażowany w budowę składu i analizuje to, co mu podsyłamy. Zadaje dużo pytań. Śledzi polski rynek, mimo że ma swoje obowiązki związane z kadrą Finlandii U-18. Jego wiedza rośnie, choć oczywiście w dużej części bazuje na naszym doświadczeniu.
Czy trener również przynosi oferty różnych graczy?
Oczywiście. Oferuje i sam składa propozycje. Też ma kontakty z agentami, zna zawodników. Rozmawiamy o wielu graczach. Natomiast musimy teraz dopasować jego wyobrażenia do realiów ligi i naszych finansów. Trener uczy się tego, z każdym dniem jest mądrzejszy, analizuje, ogląda. Jest bardzo zaangażowany w proces budowania zespołu.
Chciałbym podkreślić jedną rzecz.

Proszę bardzo.
Wszyscy zawodnicy, których zatrudniliśmy, poza Jakubem Schenkiem, bo on miał kontrakt już wcześniej ustalony, byli zaakceptowani przez trenera Larkasa. Chodzi o Mikołaja Witlińskiego, Szymona Zapałę, Raymonda Cowelsa czy młodych graczy. Nie chcemy mieć takiej sytuacji, że nawet jeżeli my – jako klub – jesteśmy przekonani do kogoś, a trener nie jest przekonany, to że my zdecydujemy za niego. Nie chcemy tak pracować. Nie robimy niczego na siłę. Narzucanie mu kogoś byłoby błędem, bo to zdejmuje odpowiedzialność z trenera.
Czy są duże różnice w procesie budowania składu między Tabakiem a Larkasem?
Mikko od samego początku akceptuje to, że my wiemy więcej o PLK. On wie, jak chciałby grać, ale podchodzi z pokorą do swojej wiedzy o polskiej lidze i szanuje to, co my wiemy. Ma swój pomysł i chce go zrealizować. Nie chciałby robić czegoś, do czego nie jest przekonany.
Z Żanem było podobnie, choć czasami trzeba było go przekonać do tego, że dany gracz to nie jest najlepszy pomysł (śmiech).
Przejdźmy do zawodników. Jakub Schenk miał ważny kontrakt na kolejne dwa lata, a ostatecznie strony przedłużyły umowę o kolejny rok. Dlaczego?
Rok temu przedłużyliśmy umowę z zawodnikiem o kolejne dwa lata. W tym kontrakcie obie strony zastrzegły sobie prawo do jej rozwiązania po zakończeniu sezonu ze względu na ocenę tej współpracy, bo zupełnie inaczej zawodnicy funkcjonują, gdy przychodzą do klubu w trakcie sezonu, a zupełnie inaczej, gdy mają już wypracowaną pozycję w zespole.
Obie strony zostawiły sobie furtkę do wyjścia z umowy, co uważam za bardzo partnerskie rozwiązanie. Klub i zawodnik miały dokładnie te same warunki. My nie chcieliśmy z tego korzystać. Natomiast dostaliśmy informację, że Kuba dostał intratną propozycję z innego klubu, ale chciałby u nas zostać na dłużej ze względów sportowych i też życiowych. Dla niego ważna jest stabilizacja. On zasugerował, że chciałby przedłużyć umowę o kolejny rok. My też uznaliśmy, że Kuba sprawdził się u nas w roli jednego z liderów. Negocjowaliśmy warunki finansowe, ale dość szybko doszliśmy do porozumienia.
Duże grono polskich zawodników podpisało długoletnie umowy. Skąd taki pomysł na długofalową współpracę z graczami?
Od wielu lat byliśmy prekursorem podpisywania zawodników polskich na dłuższy okres. Wystarczy spojrzeć, jak to wyglądało na przestrzeni ostatnich piętnastu sezonów, poczynając choćby od Adama Waczyńskiego czy Michała Michalaka, a potem innych młodych graczy. Chcielibyśmy mieć kontrolę nad tym, jak poszczególni koszykarze się rozwijają, a nie co roku wymieniać cały skład. Na nowy sezon zostali z nami Kuba i Mikołaj, a dodatkowo będziemy mieć kilku młodych zawodników, którzy grają dla nas od czasów juniorskich. Sopoccy kibice mają się z kim utożsamiać.
Teraz najkrótszą, bo roczną, umowę ma Szymon Zapała, ale on jednoznacznie powiedział, że chciałby związać się takim kontraktem. Nam z kolei zależało na tym, by sprawdzić, jak on będzie funkcjonował w realiach PLK.
Mając Mikołaja Witlińskiego, który jest sprawdzonym graczem o określonej jakości w polskiej lidze, nie mieliśmy takiego przekonania, że musimy koniecznie wiązać się z Szymonem Zapałą dłuższą umowę. Jeżeli się sprawdzi i będziemy razem szli w dobrym kierunku, to łatwiej będzie z nim rozmawiać.
Czy byliście zainteresowani przedłużeniem umowy z którymś z obcokrajowców z poprzedniego sezonu?
Tak. Aaron Best otrzymał konkretną ofertę na znacznie lepszych warunkach, ale wybrał grę w Hiszpanii. Byliśmy też wstępnie zainteresowani Keondre Kennedym, ale nawet nie zdążyliśmy przystąpić do negocjacji, ponieważ on szybko podpisał kontrakt w Serbii, choć oficjalnie ogłoszony został dopiero niedawno. Nick Johnson od razu zadeklarował, że chce większe pieniądze.
Nahiem Alleyne i Darious Moten są koszykarzami, którzy w drużynach PLK mogą pełnić rolę zadaniowców. Byliśmy z nich zadowoleni, ale wspólnie z trenerem uznaliśmy, że to nie jest ten moment, kiedy podejmiemy decyzję. Ważniejsze są teraz inne pozycje. Trener dobrze pamięta Motena z Finlandii, więc ma już wyrobioną opinię na jego temat. Na razie zostawiliśmy ten temat, ale być może jeszcze do niego wrócimy.
-
Tak
-
Nie
-
Tak38 głosów
-
Nie46 głosów