Poważne problemy w szatni Sacramento Kings – czas na interwencję?
Co się dzieje w szatni, to zostaje w szatni – taką metodą chciałoby się kierować większość klubów NBA. Zwłaszcza kiedy to, co się dzieje w szatni, nie świadczy najlepiej o sytuacji w drużynie. Niestety, to co wypływa z do mediów od zawodników Sacramento Kings świadczy o tym, że sytuacja w zespole jest kryzysowa.
Podwajamy bonus z PZBUK – nawet 500 zł!
Wcześniej w tym tygodniu Shams Charania informował o tym, że Dewayne Dedmon chciałby zostać wymieniony. Powodem miał być nieregularny czas gry i brak zaufania ze strony trenera. Tego rodzaju informacja to jeszcze nic złego – wielokrotnie dziennikarze wyciągali tego rodzaju wiadomości od ludzi z otoczenia klubu. Gorzej jednak, kiedy zawodnik sam wprost potwierdza, że nie ma zamiaru dłużej być w zespole. Tak jest właśnie w przypadku Dedmona, który w rozmowie z Sacramento Bee nie owijał w bawełnę, odrzucając tezę o tym, że nie gra, bo nie był ostatnio skuteczny:
„Chciałbym zostać wymieniony. Nie gram [od jakiegoś czasu] więc chciałbym się przenieść gdzieś, gdzie docenia się mój talent. Nie jestem jedynym graczem, który przechodzi przez kłopoty rzutowe, więc jeśli to jest czynnik [przez który nie gram], to jest to jakieś szaleństwo. Jeśli nie pozwala mi się przełamać strzelecko, to nie wiem jak niby mam zacząć trafiać rzuty.”
Jak dobrze wiecie, tego rodzaju wypowiedzi są w NBA nielegalne. Liga najpewniej ukarze Dedmona grzywną wysokości 50 tysięcy dolarów za jego medialne wystąpienie. Nie zmienia to jednak faktu, że mleko się wylało – zawodnik publicznie dość ostro podważył kompetencje trenera. Niestety jednak dla Luke’a Waltona, Dewayne Dedmon wydaje się nie być jedynym zawodnikiem, któremu jest z nim nie po drodze.
W ostatnich kilku dniach Buddy Hield również zdążył podzielić się z mediami swoimi frustracjami, związanymi z – a jakże – nieregularnym czasem gry. Kings są w trakcie serii 7 porażek, w czasie których z jakiegoś powodu trener Walton nie daje grać Buddy Hieldowi w czwartych kwartach. Wygląda to jak dosyć ordynarne tankowanie, a przecież klub miał nadzieje na walkę o Playoffy, nie na wysoki pick w drafcie. Buddy w pewnym momencie nie wytrzymał i również otworzył się przed mediami:
„Wygląda na to, że jesteśmy wszyscy w rozsypce – trenerzy, cały zespół. Jest jakiś problem z zaufaniem. Mam wrażenie, że przestaje się wierzyć w zawodników. Tak to właśnie jest. Mają swoich wybrańców, którzy wychodzą i grają, a ja muszę być po prostu wsparciem. Jestem typem gracza 'wszystko dla drużyny’, niezależnie od sytuacji. Czuję, że powinniśmy byli to wygrać, no ale to nie ja jestem trenerem.”
Ta wypowiedź po porażce z Rockets, w której w czwartej kwarcie nie wszedł nawet na parkiet, nie była odosobnionym przypadkiem. W meczu z Wolves, w którym doszło do dwóch dogrywek, Hield wszedł na parkiet na kilka minut czwartej kwarty. Po meczu zawodnik został zapytany, czy jest tym zaskoczony:
„Zaskoczony? Nie sądzę, że w ogóle chcieli mnie wystawiać na parkiet. Zrobili to, ponieważ przegrywaliśmy trzema punktami, tak sądzę. Potrzebowali rzutu za trzy, wstawili mnie, żebym wykonał swoją robotę. To jest to, co mam robić.”
źródło:YouTube/Smart Highlights
Co prawda Hield przeprosił już cały zespół za swoje słowa, ale czy przeprosiny coś zmieniają? To nie pierwszy raz, kiedy Hield publicznie krytykuje Kings. Jakiś czas temu, kiedy negocjował z klubem przedłużenie kontraktu, uczynił niewybredny komentarz odnośnie tego, że z jakiegoś powodu od dawien dawna żaden poważny wolny agent nie zawitał do Sacramento.
Wygląda na to, że atmosfera w Kings jest bardzo napięta. Po obiecującym sezonie 2018/19, aspiracje były wysokie, ale jak na ten moment nie wydaje się, żeby była szansa na ich spełnienie. Kontuzje dziesiątkują skład, mecze przegrywane są seriami, a relacje na linii trener-zawodnicy ewidentnie nie działają tak jak powinny. Zmiany w Sac Town wydają się kwestią czasu. Pytanie, czy będą to zmiany kadrowe, czy może zmiana na stołku trenera.