Polska wygrywa z Wenezuelą, pierwsza wygrana na Mistrzostwach Świata!
No i się udało! Polska wygrywa mecz otwarcia z Wenezuelą, zapisując na swoje konto pierwsze zwycięstwo, przybliżając się do awansu z grupy A!
Mecz z Wenezuelą zaczęliśmy klasyczną pierwszą piątką: Slaughter, Waczyński, Ponitka, Cel i Hrycaniuk. Pierwsze punkty na Mistrzostwach Świata od 52 lat zdobył nie kto inny jak 'Bestia’, Adam Hrycaniuk po świetnej akcji 1 na 1 tyłem do kosza. Pierwsze kilka akcji pokazało moc – punkty Hrycaniuka, błąd 24 sekund Wenezueli dzięki świetnej, agresywnej obronie Polaków, rzut z czystej pozycji spod kosza Mateusza Ponitki. Chciałoby się, żeby cały mecz potoczył się jak ta pierwsza minuta, ale niestety nie obyło się bez drobnych kłopotów.
Mimo bardzo sprawnej i agresywnej obrony Polaków, która nie dopuściła rywali pod kosz, zostało trochę miejsca na rzuty za trzy. Wenezuelczycy trafili pięć pierwszych trójek, w tym absurdalny rzut z miejsca z jakichś 10 metrów w wykonaniu Heisslera Guillenta. Mimo kosmicznej skuteczności w pierwszej kwarcie naszych rywali, mecz wciąż pozostawał na styku – pierwszą kwartę przegraliśmy 22:24, prezentując się jednak na tle przeciwników lepiej. Nasze rzuty oddawane były w dużej części spod kosza, z wypracowanych czystych pozycji – kończyły się trafieniami lub faulami rywali. Wenezuelczycy musieli w końcu przestać trafiać, a my musieliśmy utrzymać intensywność – tak się też stało.
Na przełomie pierwszej i drugiej kwarty z ławki wszedł Michał Sokołowski i pokazał się z rewelacyjnej strony – w meczu otwarcia niespodziewanie to on był naszym najlepszym zawodnikiem. Wypracował sobie kilka wjazdów pod kosz, przełamując zagrywki, trafił ważną trójkę na starcie drugiej kwarty, rewelacyjnie bronił, zbierał piłkę – koniec końców skończył z dorobkiem 16 punktów (najwięcej w zespole), 9 zbiórek, a w czasie 21 minut spędzonych na parkiecie zanotował fantastyczny współczynnik +/- na poziomie +22!
W drugiej kwarcie także Polacy zaczęli trafiać trójki – obudził się Adam Waczyński, Swoje grał jak zwykle aktywny Mateusz Ponitka, a Wenezuelczycy zaczęli powoli tracić parę w nogach. Trudne trójki przestały wpadać, kontry przestały mieć miejsce, a kolejne akcje obronne kończyły się niepowodzeniem. Pod koszami byliśmy zdecydowanie lepsi, zanotowaliśmy sporo zbiórek w ataku – w całym meczu było ich 16, a aż 5 z nich zanotował Adam Hrycaniuk. Zwłaszcza pod koniec drugiej kwarty miał kilka okazji na punkty drugiej szansy, niestety ich nie wykorzystał. Gdyby nie te kilka trafionych trudnych trójek rywali w pierwszej kwarcie, byłoby już na tym etapie dużo spokojniej – a tak pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 44:36 i dopiero w końcowej fazie meczu udało się uciec na bezpieczną odległość.
Na starcie trzeciej odsłony Wenezuelczycy trafili dwie trójki i znów zrobiło się gorąco. Drugą połowę zaczęliśmy nieco rozluźnieni w obronie, a rywale mądrze podkręcali tempo – ich szansą był kontratak, a my zdecydowanie lepiej czujemy się w ataku pozycyjnym. Dwie kontry brawurowo zatrzymał Aaron Cel, wymuszając faule ofensywne w trudnych momentach. Kilka razy udało się skutecznie podwoić, czy nawet potroić rywali pod koszem, nie dopuszczając ich do obręczy. Mateusz Ponitka dał impuls do lepszej gry rewelacyjnie blokując trójkę w ostatnich sekundach akcji – Ponitka i Sokołowski byli dziś naszym duetem szwajcarskich scyzoryków – robili wszystko, co tylko mogli na parkiecie robić.
W połowie czwartej kwarty udało się odjechać na 73:57, po dwóch z rzędu trójkach – jednej Waczyńskiego i drugiej Cela. Był to wynik stosunkowo bezpieczny, choć Wenezuela zdołała jeszcze zredukować różnicę punktową. Nie miało to już jednak znaczenia – mecz zakończył się wynikiem 80:69 i pierwszym zwycięstwem Polaków na tegorocznych Mistrzostwach Świata w Chinach!
Przebieg meczu świetnie obrazuje przewaga w ilości rzutów wolnych, których oddaliśmy o 14 więcej. Oprócz Sokołowsiego, który zdobył 15 oczek i 9 zbiórek, 15 punktów i 5 zbiórek zdobył też Mateusz Ponitka. Świetnie zaprezentował się też Adam Hrycaniuk, który jako jedyny skończył mecz z double double na koncie, notując 10 punktów i 10 zbiórek. Nie było aż tak wielu strat, było konsekwentnie, a to popłaciło. Rywale nie zaprezentowali się najlepiej – oprócz tych kilku trafionych trójek, nie mieli wielu atutów – przewaga w warunkach fizycznych naszych zawodników była widoczna, zwłaszcza w strefie podkoszowej. Kiedy przyszło do bronienia czegoś więcej niż 1 na 1, Wenezuelczycy byli wyraźnie pogubieni. Nie potrafili skutecznie przejąć krycia w pick’n’rollu, po zejściach do pomocy niemal zawsze pozostawiali na wolnej pozycji jednego z naszych graczy. W poniedziałek czeka nas znacznie trudniejszy sprawdzian, czyli mecz z gospodarzami turnieju. Chińczycy to zespół nieco lepszy, a pomagać nie będą też wypełnione po brzegi trybuny, które dziś świeciły pustkami. Czekamy na kolejne zwycięstwo!