Pokaz siły Serbów, szalona końcówka Portoryko, Chiny wypadły średnio

Pokaz siły Serbów, szalona końcówka Portoryko, Chiny wypadły średnio

Nie samym występem Polaków na tych Mistrzostwach się żyje – zobaczmy co działo się pierwszego dnia zmagań na Mistrzostwach Świata FIBA 2019 w Chinach.


Angola – Serbia – 59:105

To musiała być absolutna dominacja i tak dokładnie było. Reprezentacja Angoli trafiła 39% rzutów za dwa i 31% rzutów z gry, podczas gdy Serbia trafiła kolejno 66% i 65%. Wygląd tego spotkania idealnie prezentuje przewaga w ilości zbiórek – Serbowie wygrali tę rywalizację aż 41 do 19. Pod koszami Afrykańczycy nie mieli zupełnie nic do powiedzenia w obliczu olbrzymiego Bobana Marjanovicia czy Nikoli Jokicia. Ustawienia, w których ci dwaj grają jednocześnie na pozycjach 5 i 4 to jakieś szaleństwo i podkoszowa masakra. Znamiennym jest, że w pierwszej piątce wyszedł Boba, podczas gdy Jokić przesiedział na ławce. Trener Sasha Djordjevic postanowił oszczędzić swoich koszykarzy w pierwszym meczu, więc Jokic wszedł z ławki, Bogdan Bogdanovic zagrał tylko 19 minut, a Nemanja Bjelica w ogóle przesiedział cały mecz na ławce. Strach pomyśleć co by było, gdyby zagrali na 100%. Mimo niespełna 20 minut na parkiecie, Bogdanovic zdobył zdecydowanie najwięcej, bo aż 24 punkty, trafiając 8/10 z gry, w tym 5/7 za trzy, notując przy okazji +/- na poziomie +29.

źródło:YouTube/FIBA

Rosja – Nigeria – 88:72

Rosjanie wygrali być może spotkanie absolutnie kluczowe dla wyjścia z grupy. Nawet jeśli noga powinie się im w starciu z Argentyną, Korea Południowa nie powinna stanowić problemu, a dwa zwycięstwa powinny wystarczyć do wyjścia z grupy. Zwycięstwo o tyle ważne, że Nigeria wcale nie stała w tej rywalizacji od startu na straconej pozycji – grają dla nich tacy gracze jak Al-Farouq Aminu, czy Josh Okogie, a Rosja to już nie ta silna ekipa co kiedyś, za czasów Kirilienko, Shveda, czy choćby Mozgova. Wciąż jest to jednak zbiór doświadczonych i ogranych gości, a ich ogranie przyniosło rezultaty. Nigeryjczycy gubili się nieco w obronie, bardzo często pozwalając rywalom na ścięcia pod kosz bez jakiejkolwiek asysty któregoś z obrońców, zwłaszcza na początku meczu. Nigeryjczycy wzięli się jednak w garść w trzeciej kwarcie i skończyło się po wyrównanej końcówce, kiedy na 10 sekund przed końcem Sergyey Karasev trafił dwa wolne, wyprowadzając Rosjan na 10-punktową przewagę. Koniec końców najlepszym strzelcem Reprezentacji Rosji okazał się Mikhail Kulagin, który zdobył 16 punktów, trafiając jednak tylko 4/14 rzutów z gry. Dla Nigeryjczyków 18 punktów na skuteczności 4/10 zdobył Josh Okogie.

źródło:YouTube/FIBA

Iran – Portoryko – 81:83

To prawdopodobnie jedna z tych dwóch ekip miała awansować z grupy D obok Hiszpanii, więc zwycięstwo Iranu mocno ustawia sytuację w tabeli. Jeśli Portoryko chce awansować, musi nie tylko wygrać z lepszą Hiszpanią, ale także z Tunezją, licząc jednocześnie, że Iranowi powinie się noga. Zabrakło 0,1 sekundy, by był to pierwszy mecz na tych Mistrzostwach zakończony buzzerbeaterem. Generalnie jednak ostatnia minuta stała na kosmicznym poziomie pod względem emocji. Co ja będę pisał – sami zobaczcie:

źródło:YouTube/FIBA

Bohaterem meczu został David Huertas. To nie on trafił decydujący rzut, ale trafił dwa razy w ostatniej minucie, a na przestrzeni całego meczu zaliczył aż 32 punkty, będąc absolutnym liderem swojego zespołu pod nieobecność JJ Barei. Po stronie Iranu wyróżnić należy przede wszystkim starego lisa, Hameda Haddadi – ten ogromny center zdobył 22 punkty, 16 zbiórek i trafił tą niezwykle trudną trójkę przez ręce w samej końcówce. Niestety musiał się obejść smakiem zwycięstwa.

Włochy – Filipiny – 108:62

Filipiny słyną z miłości do koszykówki, ale nie słyną z dobrych koszykarzy. Nie pomógł im nawet Andray Blatche, który zdobył 15 punktów, 10 zbiórek i aż 9 strat. Jego brzuszek robi większe wrażenie niż jego gra. Filipińczycy próbowali rzucać za trzy, ale ten element w ich grze niemal w ogóle nie istnieje. Trafili zaledwie 3/23 takie rzuty (13%), podczas gdy jak zwykle zasypujący trójami Włosi trafili aż 15/31 (48%). Nie zawiódł Danillo Gallinari, który zdobył 16 punktów, a po 17 dołożył duet Amedo Della Valle i Luigi Datome.

 

źródło:YouTube/FIBA

Chiny – Wybrzeże Kości Słoniowej – 70:55

Nasi grupowi rywale pokazali na co ich stać… Cóż, Chińczycy są faworytami w naszej grupie, ale nie zaprezentowali się w starciu ze słabym WKS z jakiejś wybitnej strony. Wykorzystali swoje przewagi, jakimi niewątpliwie były umiejętności czysto koszykarskie, technika użytkowa, ogarnięcie taktyczne, ale też wbrew pozorom przewaga fizyczna. Może nie siłowa czy szybkościowa, ale na pewno przewaga we wzroście, którą skrzętnie wykorzystywali grając pod kosz. Praktycznie w ogóle nie korzystali natomiast z rzutów za trzy (1/10), co może zwiastować, że nie sprawią nam takich problemów jak Wenezuela w pierwszej kwarcie. Robotę zrobili podstawowi podkoszowi Chin – długi jak tyka Zhou Qi zdobył 12 punktów i 6 zbiórek, a doświadczony Yi Jianlian dorzucił 19 punktów i 8 zbiórek. Świetnie wyglądał też ich rozgrywający, Ailun Guo, który zdobył 17 punktów, 9 asyst i był bardzo dynamiczny – trzeba będzie na niego uważać. Jeśli chodzi o WKS… ciężko napisać coś o zespole, który zdobywa 55 punktów.

źródło:YouTube/FIBA

Argentyna – Korea Pd. – 95:69

Sporo było dzisiaj meczów,  w których był jeden wyraźny faworyt. Cóż, w tej formule Mistrzostw, w których zespołów jest więcej niż dotychczas, przynajmniej w pierwszej rundzie jeszcze trochę takich będzie. W składzie Argentyny dobrze zaprezentowali się przede wszystkim Nicolas Laprovittola (17 punktów), Facundo Campazzo (11 punktów, 6 asyst) i Luis Scola (15 punktów, 9 zbiórek). Bez niespodzianek. W rotacji Koreańczyków istniało tylko dwóch graczy – rozgrywający Junghyun Lee (15 punktów, 7 asyst), oraz naturalizowany podkoszowy Guna RA, który zdobył aż 31 punktów i 15 zbiórek. Nie wyglądał przy tym wcale jakoś zjawiskowo. Na tle reszty Koreańczyków odstawał jednak atletycznie – ta linijka nie świadczy o jego poziomie, tylko o poziomie jego kolegów. On sam miał w końcu zdecydowanie najgorszy w zespole +/- na poziomie -31.

źródło:YouTube/FIBA

Hiszpania – Tunezja – 101:62

Ricky Rubio i spółka załatwili sprawę trafiając aż 17/33 rzutów za trzy (51,5%). Mimo wszystko jednak nie był to od początku do końca blow out – wynik zaczął się rozjeżdżać dopiero w trzeciej kwarcie, a swoje momenty miał chociażby Salah Mejri. Lider Tunezyjczyków zdobył 15 punktów i 7 zbiórek, ale nie był w stanie przez 4 kwarty trzymać w grze słabszych kolegów. Rubio z 17 punktami i 9 asystami wyglądał na tle rywali na rozgrywającego z najwyższej półki. Świetne 15 minut zaliczył też Sergio Lull, zdobywając 16 oczek i 5 asyst. Hiszpanie generalnie zagrali bardzo dobrze jako kolektyw, ale jeśli chcą myśleć o dalszym wygrywaniu z silniejszymi rywalami, muszą grać tak jak w drugiej połowie, a nie pierwszej. Sporo zajęło im dotarcie na ten mecz – z silniejszym rywalem taka słabsza kwarta czy dwie mogą okazać się zgubne.

źródło:YouTube/FIBA