PLK: Ojars Silins, gwiazda Stali: Aktorstwo nie, twarda obrona już tak
Gra w obronie mnie nakręca. Myślę, że to przyszło z wiekiem i doświadczeniem. Nauczyłem się lepiej czytać grę, umiem też odpowiednio się ustawić w obronie, zająć jak najlepszą pozycję. Czuję dużą satysfakcję, bo mogę bronić zawodników praktycznie z każdej pozycji – mówi Ojars Silins, Łotysz z zespołu Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski.
Karol Wasiek: Słyszałem, że twój brat prowadzi podcasty o koszykówce. Często cię prosi o wywiady?
Ojars Silins, koszykarz Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski i reprezentacji Łotwy: Ha, ha, dobre pytanie! Po raz ostatni – w formie podcastu – rozmawialiśmy latem zeszłego roku. Było to niejako przypomnienie tego, co działo się w 2013 roku. Wtedy kadra Łotwy U-20, w której grałem, zdobyła srebrny medal w turnieju mistrzostw Europy. Przegraliśmy w finale z Włochami.
Brat zajmuje się dziennikarstwem?
Już nie. Niedawno zmienił zawód. Wcześniej – przez wiele lat – pracował dla największego sportowego portalu internetowego na Łotwie. Oczywiście on nadal interesuje się koszykówką, ogląda mecze, jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Mogę z pełną świadomością powiedzieć, że koszykówka jest jego wielką pasją. Działa z wielkim entuzjazmem, bije od niego dobra energia. Czasami nawet coś napisze o tej dyscyplinie, ale nie jest już jego wiodące zajęcie w życiu.
Rodzice byli związani z aktorstwem i teatrem. Jak w takim razie narodziła się miłość do koszykówki?
Tak. Moja mama Anita pracuje w teatrze, z kolei tata był aktorem filmowym i teatralnym. W dzieciństwie bardzo często chodziłem do teatru, znałem niemal wszystkie zakamarki tego miejsca. Moi rodzice dbali o to, by moja wiedza o teatrze, kulturze i sztuce była na wysokim poziomie. Dziękuję im za to, bo uważam, że to dobry kierunek, gdy dany człowiek rozwija się w wielu dyscyplinach.
Mój tata był też wielkim entuzjastą sportu, a starszy brat grał w koszykówkę. Można powiedzieć, że dorastałem w duchu teatru i koszykówki. To było fajne połączenie, lubię wracać wspomnieniami do tamtego okresu.
Myślałeś o karierze aktorskiej?
Nie! (śmiech) W żadnym wypadku. W ogóle nie brałem tego pod uwagę. Nie nadawałbym się do tego. Swoje miejsce odnalazłem w koszykówce. To moja praca i wielka pasja. A czasami w koszykówce też trzeba odgrywać pewne scenki, więc można powiedzieć, że łączę te dwie role (śmiech). Chyba mi wychodzi to całkiem nieźle, ale to już niech inni oceniają.
Pamiętasz moment, gdy Stal po raz pierwszy zadzwoniła z ofertą? Jaka była twoja reakcja?
Tak, pamiętam, bo kontrakt ze Stalą podpisałem bardzo późno. To było na początku września, gdy skład zespołu był już praktycznie gotowy. Byłem chyba ostatnim graczem, który zasilił szeregi ostrowskiej drużyny. Trener Urban – podczas pierwszej rozmowy – dał się poznać jako człowiek z dużą energią i entuzjazmem.
Wiem, że dla niego był to debiutancki sezon, ale nie myślałem o tym za dużo. Aigars Skele, który do Ostrowa Wielkopolskiego przyjechał wcześniej, zachwalał współpracę, mówił same dobre rzeczy. Pomyślałem sobie: „dlaczego nie?” Każdy przecież kiedyś musi zacząć swoją przygodę. Ważny był również fakt, że Andrzej Urban wcześniej pracował z doświadczonymi trenerami, u których wiele się nauczył. To była dla niego dobra szkoła koszykówki.
Sporo obserwatorów podkreśla twoją agresywną, twardą postawę w obronie. To jest coś, co cię nakręca?
Tak. Myślę, że to przyszło z wiekiem i doświadczeniem. Nauczyłem się lepiej czytać grę, umiem też odpowiednio się ustawić w obronie, zająć jak najlepszą pozycję. Poza tym mam dobre warunki pod kątem rozpiętości ramion i długości nóg. Staram się jak najlepiej to wykorzystywać. Czuję dużą satysfakcję, bo mogę bronić zawodników praktycznie z każdej pozycji. To daje mi też dużo frajdy z tego względu, że w ten sposób pomagam drużynie. Teraz są takie czasy…
Dążysz do tego, że nie każdy jednak lubi poświęcić swoje ciało do gry w defensywie? Jak jest u ciebie?
Spójrz na kibiców. Najczęściej ekscytują się efektownymi zagraniami, wsadami, rzutami za trzy czy kozłowaniem między nogami. Rozumiem to, ale myślę, że warto też docenić tych, których robotę nie widać do końca w statystykach. Mi granie w obronie daje satysfakcję i radość, więc na pewno tego u siebie nie zmienię. Choć nadal uważam, że stać mnie na jeszcze lepszą grę w obronie. Muszę się wzmocnić pod względem fizycznym.
W twoim CV można dostrzec sporo klubów. Grałeś przez kilka lat w Reggio Emilia, a później co rok zmieniałeś pracodawcę. Dlaczego tak skakałeś po zespołach? Pytam, bo w Ostrowie Wielkopolskim zostałeś na kolejny sezon.
Odpowiedź jest krótka: zostałem, bo cieszę się tutaj koszykówką. W końcu znalazłem miejsce, w którym jestem szczęśliwy. I to pod względem sportowym, jak i życiowym. W Stali – dzięki trenerowi Urbanowi – mogę być najlepszą wersją siebie.
Zarówno w obronie, o której mówiliśmy, ale też swoją cegiełkę dokładam w ofensywie. Trener dał mi pewność siebie, rozwijam się pod jego skrzydłami. Doceniam to. W poprzednich klubach nie czułem tego, nie miałem tego wewnętrznego przekonania, że jestem w dobrym miejscu. W Stali jest inaczej.
Dlaczego nową umowę podpisałeś jeszcze w trakcie trwania sezonu?
Jeśli czujesz się dobrze, rozwijasz się, to po co za wszelką cenę szukać czegoś innego? Ja nie lubię kombinować. Klub wyszedł z propozycją, która była satysfakcjonująca. Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony z pobytu w Ostrowie Wielkopolskim.
Jak – na tle innych lig w Europie – oceniasz ORLEN Basket Ligę?
Polska liga stoi na dobrym poziomie, mecze są interesujące, jest dużo niespodzianek. Szczególnie spotkania wyjazdowe są wymagające. Nawet drużyny z dołu tabeli są w stanie ogrywać ekipy z czołówki. Sami się o tym przekonaliśmy, przegrywając w Łańcucie czy w Gdyni. Polska liga na pewno wyróżnia się fizycznością.
Jest tutaj sporo obcokrajowców, którzy grają na niezłym poziomie pod względem indywidualnym, czasami szwankuje gra zespołowa, co akurat inaczej wygląda w tych lepszych ligach. Tam jest połączenie indywidualnych umiejętności, twardości, siły i właśnie gry zespołowej. Polskę ustawiam tuż za czołowymi ligami w Europie. Mam na myśli m.in. Turcję, Włochy, Hiszpanię czy Francję.