PLK: Miłoszewski mówi otwarcie – nie mamy rozgrywającego
King Szczecin przegrał w sobotę z Energą Icon Sea Czarnymi Słupsk 68:79. Trener gospodarzy, Arkadiusz Miłoszewski nie gryzł się w język na pomeczowej konferencji prasowej. Zagraliśmy fatalnie. – mówił Miłoszewski.
Wynik tego meczu trzeba nazwać sensacją. Po pierwsze – Czarni grali bez podstawowego rozgrywającego (kontuzjowany Loren Jackson) i bez podstawowego centra, który we wtorek oznajmił zespołowi, że odchodzi. Po drugie – grali w siedmiu. Po trzecie – grali na wyjeździe z jedną z najlepszych ofensyw całej ligi, z zespołem mającym bardzo duży potencjał kadrowy, klubem, który przed tym meczem zdecydował się uruchomić możliwość posiadania sześciu obcokrajowców w składzie wpłacając 100 tysięcy do ligi.
Mimo braku Lorenaa Jacksona to jednak Czarni wyglądali na zespół. Kropka – zespół. King od momentu wypadnięcia z gry Andy’ego Mazurczaka ma problemy z pozycją numer 1 i transfer Isaiah Whiteheada niewiele w tej kwestii zmienił (a może i zmienił, ale na gorsze). Trener Miłoszewski po meczu mówił wyraźnie: Nie ma co ukrywać, nie mamy rozgrywającego.
King wygląda jak Śląsk z początku sezonu – ten przed pozbyciem się Whiteheada. Amerykanin, choć możliwość (koszykarskie i fizyczne) ma duże, to jednak nie jest w stanie być prawdziwym rozgrywającym i to potwierdziło się już w dwóch klubach PLK na przestrzeni trzech miesięcy. Z nim odpowiedzialnym za piłkę atak stoi – brakuje ruchu, tempa, podań. Jeśli dołożymy do tego także myślącego częściej o swoim dorobku punktowym (takie sprawia wrażenie), a nie drużyny, Tyvonie Myersie, to mamy to co mamy.
Szczecinianie w sobotę zanotowali ledwie 10 asyst. To bardzo, bardzo mało. Masa rzutów przez ręce, walka często z zegarem 24 sekund i na końcu frustracja podkoszowych. Chad Brown i Tony Meier złożyli się na 4 punkty w rywalizacji z Czarnymi. Miłoszewski diagnozuje to jednoznacznie – oni żyją z rozgrywającego. Sami sobie przecież nic nie wykreują.
-
Start: 15:30 15/12WROSTATYPŚląsk wygra1.92
Jedynym graczem, który jako tako potrafi się odnaleźć w rzeczywistości po Mazurczaku jest Przemysław Żołnierewicz (w ostatnich dwóch meczach w sumie 35 punktów). Reprezentant Polski nieraz sam bierze na siebie odpowiedzialność za kreowanie gry i właśnie dzięki posiadaniu piłki jest w stanie co jakiś czas zdobyć punkty. Niemniej jednak to nie jest gra „Żołnierza”, z której go zapamiętaliśmy.
King stoi przed poważnymi decyzjami, jestem o tym przekonany. Trener Miłoszewski przez ostatnie lata miał w składzie Mazurczaka, pod niego komponował także ten zespół i wątpię, by chciał teraz przemodelować cały system gry pod innego typu koszykarza na pozycji numer 1, a za takich niewątpliwie trzeba uznać Whiteheada i Myersa.
Klub ze Szczecina będzie musiał się rozejrzeć za rozgrywającym na rynku i to bez względu na to, czy kontuzja Whiteheada okaże się groźna czy nie. Nie da się uwolnić potencjału drzemiącego w tym składzie bez koszykarza zorientowanego na podania, a przecież Brown, Dziewa, Meier, czy Woodard to gracze z koszykarskiej i finansowego topu PLK.