PLK. Ivica Skelin: Młodzi rezygnowali, gdy słyszeli: “nie damy wam gwarancji minut”
Chcieliśmy latem postawić na wielu młodych i utalentowanych zawodników. Wyselekcjonowaliśmy pewną grupę. Byliśmy w kontakcie z tymi graczami, ale bardzo często słyszeliśmy pytanie o “gwarantowany czas gry”. Gdy odpowiadaliśmy: “nie możemy wam niczego obiecać”, to po prostu rezygnowali z rozmów. Uważam, że to niewłaściwe podejście – mówi Ivica Skelin, trener Legii Warszawa.
Karol Wasiek: Jak doszło do tego, że trafił pan do Legii Warszawa?
Ivica Skelin, trener Legii Warszawa: Gdy Aaron Cel został dyrektorem sportowym Legii Warszawa, to zadzwonił do mnie z pytaniem, czy chciałbym ponownie pracować w ORLEN Basket Lidze. Dokładnie przedstawił mi swoją wizję i plan działania na kolejne miesiące i lata. Nie ukrywam, że bardzo mnie zainteresował tym projektem. Jestem zdania, że Legia jest w bardzo dobrej sytuacji.
Dlaczego?
To klub z dużym potencjałem i możliwościami. Legia ma już zbudowaną organizację na bardzo dobrym poziomie. To mogę powiedzieć po 3-4 miesiącach pracy w tym klubie. Choć jestem zdania, że Legia ma wciąż sporą przestrzeń do poprawy i rozwoju w wielu aspektach.
Co ma pan na myśli?
Legia musi wciąż rosnąć jako klub. Uważam, że jest dobra baza / podstawa do tego, by zbudować coś wielkiego. Budżet jest zapewniony na dobrym poziomie. Jest dobry obiekt do trenowania i są również – co najważniejsze – wykwalifikowani ludzie, którzy ciężko pracują każdego dnia. Widać, że żyją Legią i wydarzeniami wokół klubu. Ja to odczuwam na własnej skórze, co mi się bardzo podoba.
Jak wyglądało budowanie zespołu Legii na sezon 2024/2025? Pytam o proces decyzyjny na linii trener – dyrektor sportowy.
Ustaliliśmy jedną zasadę, której się trzymaliśmy. Mianowicie: jeśli Aaron lubi danego gracza i ja też go lubię, to wtedy włączamy tryb negocjacji i próbujemy go pozyskać. Kluczowe jest to, by obie strony – Aaron i ja – były po tej samej stronie. Jeśli ktoś jest przeciw, to wtedy wycofujemy się z tego i szukamy dalej. Tak działaliśmy przez całe lato. Każdy gracz zakontraktowany przez Legię w letnim off-season jest zaakceptowany przeze mnie i dyrektora sportowego.
Wiesz, dlaczego nie działaliśmy w ten sposób, że jeśli jedna ze stron nie chce danego gracza, to drugą ją przekonuje za wszelką cenę?
Zamieniam się w słuch.
Bo gdy taki wybór okazuje się pudłem, to ludzie zaczynają się kłócić, oskarżają się wzajemnie i padają te słynne sformułowania: “to on wcisnął mi takiego gracza. ja go wcale nie chciałem”. Bardzo chcieliśmy tego uniknąć, dlatego każdy wybór był akceptowany przez dwie strony.
Jak często dochodziło do sytuacji, gdy jedna ze stron mówiła: “ja nie chcę tego gracza”?
Myślę, że znacznie więcej było takich sytuacji, gdy chcieliśmy kogoś pozyskać, ale z różnych względów nie dochodziło do transakcji. Słyszeliśmy o danym graczu złe opinie pod kątem zachowania czy historii z kontuzjami. Były też sytuacje, że nie było nas stać na danego zawodnika pod kątem finansowym. Gracze wybierali propozycje z innych lig. Uważam, że rynek w tym roku był naprawdę szalony.
Mogę zdradzić, że mieliśmy konkretny plan na zakontraktowanie gracza na pozycję środkowego. Chcieliśmy zawodnika prosto po uczelni. Okazało się, że mnóstwo z nich nie zdecydowało się na przyjazd do Europy. Wolą zostać w G-League, gdzie mają możliwość otrzymania kontraktów na zasadzie np. two-ways. To stanowi duży problemów dla klubów europejskich.
Dlaczego Legia Warszawa w trakcie letniego okna transferowego postawiła przede wszystkim na graczy, którzy mieli już wcześniej kontrakt z ORLEN Basket Ligą?
To świadome działanie z naszej strony. Ci zawodnicy wnoszą nie tylko jakość, ale także doświadczenie i wiedzę wynikające z wcześniejszej gry w Polsce. Dam ci konkretny przykład. Jeśli jedziemy na mecz z Treflem lub Anwilem, to ja tym graczom nie muszę mówić o historii spotkań z tymi drużynami, hali, kibicach czy zawodnikach tam grających. Oni są doskonale obeznani w całej sytuacji. To sprawia, że moja robota jest znacznie prostsza.
Jedynym nowym graczem zagranicznym jest Kameron McGusty. To był prawdziwy strzał w dziesiątkę, bo jest jedną z największych gwiazd ORLEN Basket Ligi.
Kameron jest bardzo utalentowanym i pracowitym zawodnikiem. To prawdziwy profesjonalista. Ma przed sobą świetlaną przyszłość. Zrobi wielką karierę w Europie. To gracz, który spokojnie sobie poradzi w Basketball Champions League czy w EuroCupie. Jestem o tym przekonany. Chciałbym się mylić i powiedzieć, że sobie poradzi w Eurolidze, ale nie chcę aż tak rozpędzać (śmiech). Życzę mu jak najlepiej. To uczciwy i porządny facet. Współpraca z nim to duża przyjemność.
Gdy pracował pan w Twardych Piernikach, pozyskiwał pan graczy z opcją buy-outu w trakcie rozgrywek. Czy w Legii też są gracze z takimi opcjami?
Rozwieję wszelkie wątpliwości: McGusty nie ma buy-outu i chcemy, by został w Legii do końca tego sezonu. Też nie porównywałbym sytuacji Legii i Twardych Pierników. Budżety klubów są na zupełnie różnych poziomach. W Toruniu budżet był bardzo mały i musieliśmy kombinować, by pozyskać jakościowych graczy. Zatrudniliśmy Watsona i Thompsona za małe pieniądze, ale z opcją buy-outu. Inaczej nie zgodziliby się na transfer do naszego klubu.
Jaki był pomysł Legii na konstrukcję polskiej części składu?
To ciekawe pytanie. Chętnie rozwinę ten wątek. Chcieliśmy latem postawić na wielu młodych i utalentowanych zawodników. Wyselekcjonowaliśmy pewną grupę. Byliśmy w kontakcie z tymi graczami, ale bardzo często słyszeliśmy pytanie o “gwarantowany czas gry”. Gdy odpowiadaliśmy: “nie możemy wam niczego obiecać”, to po prostu rezygnowali z rozmów. Uważam, że to złe podejście. Jestem zdania, że najważniejsza dla młodych zawodników i ich rozwoju powinna być codzienna praca i trening na wysokim poziomie. W Legii to moglibyśmy tym zawodnikom zagwarantować. Mamy wykwalifikowanych trenerów do pracy indywidualnej, odpowiednie zaplecze medyczne. Czasami naprawdę warto nie iść do zespołów, by tylko grać, ale pójść do zespołu, w którym masz rywalizację na wysokim poziomie każdego dnia. A minuty zawsze się pojawią.
Jak pan ocenia rozwój Andrzeja Pluty, który był waszym największym polskim transferem?
To dla nas bardzo istotny zawodnik. Myślę, że podczas pobytu w Legii poprawił się i zrobił postępy. Wierzę w niego. Ma wciąż przestrzeń do poprawy i rozwoju w wielu aspektach. Uważam, że w przyszłości stać go na grę na dużo wyższym poziomie.
Jak wygląda pana współpraca z Aaronem Celem na co dzień?
Rozmawiamy każdego dnia. Tematów jest mnóstwo: pierwszy zespół, zawodnicy, mecze, przyszłość. Analizujemy, co możemy robić lepiej i w jaki sposób możemy reagować na pewne wydarzenia. W naszych rozmowach przewija się także wątek akademii, choć w ten temat bardziej jest zaangażowany Aaron. On pojawia się tam na treningach, podpatruje różnych graczy. Ja czasami też jestem na meczach.
Czy w Legii Warszawa zajdą zmiany w zespole?
Jesteśmy aktywni na rynku transferowym. Rozglądamy się, rozmawiamy i analizujemy. Jesteśmy – wspólnie z Aaronem – takiego zdania, że zrobimy zmianę tylko wtedy, gdy uznamy, że będzie to gracz, który wzmocni naszą drużynę. Nie chcemy robić transferów na sztukę. To irracjonalne działanie. Mamy dobrą atmosferę w zespole i nie chcemy tego zepsuć zmianami za wszelką cenę.
-
Tak
-
Nie
-
Tak97 głosów
-
Nie148 głosów