PLK. Anwil – bez obrony i… bez paniki. Jasna zasada Ernaka

PLK. Anwil – bez obrony i… bez paniki. Jasna zasada Ernaka

PLK. Anwil – bez obrony i… bez paniki. Jasna zasada Ernaka
Selcuk Ernak / foto: Andrzej Romański / PLK

Anwil Włocławek w dwóch ostatnich meczach ORLEN Basket Ligi stracił aż 187 punktów. Trener Selcuk Ernak nie wpada jednak z tego powodu w panikę, podkreślając, że on i jego asystenci analizują sytuację. Turek trzyma się też zasady: “grasz słabo, schodzisz na ławkę”. Nawet jak jesteś jednym z liderów. Przekonał się o tym Michał Michalak.

Anwil Włocławek w dziesięciu pierwszych meczach ORLEN Basket Ligi kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa, pokonując m.in. Trefla, Legię czy Dziki. Nie było mocnych na ekipę Selcuka Ernaka. W ostatnim czasie pojawiła się jednak delikatna rysa w dobrze – do tej pory – działającej maszynie prowadzonej przez tureckiego szkoleniowca. Zaskakująca porażka w domu ze Spirou w FIBA Europe Cup, spora liczba punktów stracona w meczu z GTK Gliwice (88) i porażki z AMW Arką i ze Śląskiem Wrocław na przestrzeni kilku dni (poniedziałek – czwartek).

Wspólnym mianownikiem tych porażek była kiepska gra w obronie, która do tej pory była znakiem rozpoznawczym włocławskiego zespołu (wysokie miejsce w zaawansowanych statystykach). Turecki szkoleniowiec często podkreślał, że defensywa jest kluczową kwestią w jego strategii.To ona ma być naszym przyjacielem – mówił. W ostatnich spotkaniach włocławianie – ku sporemu zaskoczeniu – zagrali jednak bardzo miękko po bronionej stronie parkietu, dając się “rozbujać” rywalom. Świetne występy zanotowali zwłaszcza gracze obwodowi: Ihring (19+10+6), Nenadić (23+7+6), DJ Cooper (19+14).

Uważam, że ten mecz ze Śląskiem nie różnił się od ostatniego spotkania domowego z Arką Gdynia. To nie jest nasz poziom w defensywie, do którego wcześniej przyzwyczailiśmy. Trzeba grać twardo i mądrze w defensywie. Pod względem mentalnym i fizycznym. To praca zespołowa, a w ostatnich meczach tego brakowało. Musimy znów być wszyscy po tej samej stronie. Teraz mamy swoje wzloty i upadki – mówił Turek.

Nasza obrona w meczu ze Śląskiem była beznadziejna. Użyłbym mocniejszych słów, ale jesteśmy na wizji – mówił przed kamerami Polsatu Kamil Łączyński.

Na przestrzeni całego meczu dużym problemem naszego zespołu było ograniczenie poczynań DJ Coopera. Miał dużo miejsca w ataku i uruchamiał wszystkich zawodników. Sam też zdobywał punkty. Nie byliśmy w stanie go zatrzymać. To nasza druga porażka z rzędu. Musimy się przegrupować i w kolejnym meczu odpowiedzieć lepszą grą. Należy egzekwować założenia i zagrać bardziej fizycznie w obronie. Uważam, że z taką obroną trudniej gra się też w ataku, bo brakuje okazji do zdobycia łatwych punktów w kontrataku – tłumaczył Michał Michalak.

Po meczu ze Śląskiem Wrocław zapytaliśmy trenera Ernaka, czy i jakie dostrzega problemy w grze zespołu w ostatnich spotkaniach. Turek, który bryluje na konferencjach prasowych, uśmiechnął się i odpowiedział, że jego słowa “nie trafią na czołówki gazet”.

Analizujemy sytuację, robimy różne materiały pod kątem indywidualnym i zespołowym. Musimy wrócić do poziomu, który prezentowaliśmy wcześniej. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Czy dzieje się coś niedobrego? Nic takiego, co trafia na pierwsze strony gazet – podkreślił w swoim stylu.

Turek jest typem trenera, który nie wpada w panikę. Stara się na chłodno oceniać sytuację i nie reagować zbyt impulsywnie. Także w trakcie meczów. Gdy jego zespół ma słabszy moment, nie bierze od razu przerw na żądanie. Chce w ten sposób dać zawodnikom pewność siebie i pokazać im, że w nich wierzy. Ale… do czasu.

Anwil Włocławek/ foto: FIBA

W jego filozofii nie ma “świętych krów”. Grasz słabo, robisz złe decyzje – schodzisz na ławkę. Przekonał się o tym ostatnio Michał Michalak, który jest jednym z liderów drużyny. Polak drugą część meczu ze Śląskiem obserwował z perspektywy ławki. A to dlatego, że – w opinii Ernaka – grał po prostu źle, podejmował niewłaściwe decyzje. Jego miejsce zajął powracający po kontuzji Justin Turner.

Mamy ogromne oczekiwania w stosunku do Michała Michalaka, bo to jeden z najlepszych zawodników w tym kraju. To świetny facet i znamy jego wartość. Bardzo pomógł nam być w tym sezonie w miejscu, w którym jesteśmy obecnie. I to po obu stronach parkietu. Tego w tym meczu nie jednak nie było, dlatego po przerwie grał krócej. Gracze z jego pozycji byli lepsi, dlatego grali więcej. To proste – podkreślił.

Problemy Anwilu mogą też wynikać z niejasnej sytuacji Luke’a Nelsona. Brytyjczyk, który przed sezonem był jednym z hitów transferowych w ORLEN Basket Lidze, cały czas nie może do siebie dojść po urazie mięśniowym. Niby jest zdrowy (badania to pokazują) i gotowy do gry, ale mecz ze Śląskiem był kolejnym, którego nie dokończył z powodu bólu. Sam zszedł na ławkę, pokazując, że nie jest w stanie grać.

Trener Ernak, który przed sezonem był wielkim orędownikiem jego transferu, podkreśla, że klub robi wszystko, by chronić zdrowie zawodnika. Sęk w tym, że przy jego nazwisku pojawia się coraz większy znak zapytania. Brytyjczyk był kontraktowany do roli pierwszej “jedynki” i lidera zespołu, a ostatnio częściej jest widywany w gabinetach fizjoterapeutycznych. Co więcej – nikt tak naprawdę nie wie, kiedy będzie mógł grać na 100 procent swoich możliwości.

Luke wrócił po poważnej kontuzji. Trzeba uważać na urazy mięśniowe, żeby się nie powtarzały. Nie wykorzystujemy naszego rozgrywającego na 100 procent. Brytyjczyk daje na boisku tyle, ile może. Musimy chronić jego nogę i robimy to – powiedział Turek.

Anwil przegrał 3 z 5 ostatnich meczów. Okazję do rehabilitacji – i to przed własnymi kibicami – będzie miał 1 stycznia, gdy zmierzy się z Kingiem Szczecin. Będzie to hit 13. kolejki ORLEN Basket Ligi.

Czy Luke Nelson dogra sezon w Anwilu Włocławek do samego końca?
200 użytkowników już oddało swój głos Ankieta
  • Tak
  • Nie
  • Tak
    62 głosów
  • Nie
    138 głosów
Wczytywanie…