Pistons są w gazie! Dołek Bucks, Anfernee Simons przejmuje Blazers
MIL – CHA – 99:103
UTA – DET – 116:126
IND – BOS – 98:101 (OT)
SAS – NYK – 96:111
PHI – HOU – 111:91
BKN – POR – 108:114
CLE – SAC – 109:108
Pistons na przestrzeni całego sezonu wygrali tylko 8 meczów. Jednak 4 z tych zwycięstw udało im się odnieść w sześciu ostatnich spotkaniach. Biorąc pod uwagę skalę talentu w Detroit – dość skromną – trzeba powiedzieć jasno: Pistons są w gazie. Dopiero co na oczątku stycznia zaliczali swoją pierwszą serię wygranych w sezonie (dwa kolejne zwycięstwa ze Spurs i Bucks), by dziś znów wygrać drugi mecz z rzędu. Znów z nie byle kim, bo z Utah Jazz. Umożliwił to chyba najlepszy w tym sezonie występ debiutanta Cade’a Cunninghama, który zdobył 29 punktów (rekord jego krótkiej kariery) i 8 asyst:
Po drugiej stronie robił co mógł Donovan Mitchell, który sam zdobył 31 punktów. W trakcie tego spotkania przesunął się nawet na 2. miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców z dystansu w historii Utah Jazz, wyprzedzając Johna Stocktona. Więcej trójek od niego trafił już tylko… Joe Ingles:
Wspomniany Joe Ingles nie zagrał w tym spotkaniu. Podobnie jak Rudy Gay, oraz Rudy Gobert. Tego ostatniego brakowało chyba najbardziej. Jego zastępca, Hassan Whiteside, zanotował co prawda aż 21 punktów, 14 zbiórek i 3 bloki, ale nie dawał nawet połowy tej jakości w defensywie co Gobert:
Charlotte Hornets zagrało drugi mecz z rzędu przeciwko Milwaukee Bucks i drugi raz z rzędu odnieśli zwycięstwo. Nawet pomimo braku w składzie Jrue Holiday’a, pokazuje to, że zespół jest w dołku. Bucks przegrali aż 4 z 5 ostatnich spotkań, oprócz Hornets (dwukrotnie), ulegając też Raptors i Pistons. Tym razem mecz był na styku, ale trafienie LaMelo Balla w końcówce, dające Hornets prowadzenie 101:99 okazało się kluczowe:
LaMelo zagrał dobry mecz na 23 punkty, ale najlepszym strzelcem okazał się Terry Rozier z dorobkiem 27 punktów:
Przesyłka odesłana do nadawcy:
Anfernee Simons wyrasta na naprawdę mocny punkt Blazers i solidnego lidera pod nieobecność Lillarda i McColluma. Tym razem poprowadził Blazers do drugiego z rzędu zwycięstwa i to z nie byle jakim rywalem, bo z Brooklyn Nets. Jego 23 punkty, 6 zbiórek i 11 asyst okazało się kluczowe:
Kyrie Irving w swoim drugim meczu w tym sezonie zdobył 22 punkty, 8 zbiórek i 4 asysty. Lepiej wypadł Kevin Durant, notując 28 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst. Reszta pierwszej piątki trafiła łącznie 5/13 z gry:
Celtics mają ostatnio swoje problemy i mieli je też w meczu z Pacers. Jayson Tatum przez całe spotkanie trafił okrągłe 0/7 prób z dystansu i popełnił aż 8 strat, ale w kluczowym momencie stanął na wysokości zadania, trafiając rzut dający dogrywkę na niespełna 2 sekundy do końca. Dogrywkę, która rozstrzygnęła się ostatecznie na korzyść Bostonu:
Wspomniany Jayson Tatum, mimo nieskuteczności zza łuku, zdobył aż 24 punkty i 12 zbiórek. Wspierał go Jaylen Brown, który zdobył z kolei najwięcej w zespole 26 punktów, 15 zbiórek (też najwięcej w zespole) i 6 asyst (niestety też najwięcej w zespole):
Mało brakowało, by De’Aaron Fox trafił w samej końcówce rzut dający Kings zwycięstwo nad Cavaliers. To się jednak nie udało:
Ostatecznie Cavs wyszli z tego starcia górą. Najlepszym ich strzelcem był Jarrett Allen z dorobkiem 18 punktów i 17 zbiórek. Po kilkanaście oczek zdobyło jednak jeszcze kilku zawodników:
Kolejny bardzo udany mecz (7. z rzędu na przynajmniej 30 oczek) zaliczył Joel Embiid, prowadząc Sixers do zwycięstwa nad Rockets. Jego udziałem padło 31 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst:
Knicks okazali się lepsi od SPurs, w dużej mierze dzięki występowi RJ Barretta na 31 punktów: