Piotr Renkiel, trener kadry 3×3 przed IO: To może być mój ostatni turniej
Od Tokio jedyne o czym myślałem to by wystąpić na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu i poprawić wynik, który tam był. Dla mnie – turniej w Paryżu – zamyka pewną epokę. To może być mój ostatni turniej w tej roli – mówi Piotr Renkiel, trener kadry koszykarzy 3×3
Karol Wasiek: Jak nastroje przed zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi w Paryżu?
Piotr Renkiel, trener kadry koszykarzy 3×3: Nastroje są bardzo dobre. Niedawno odebraliśmy sprzęt olimpijski marki Adidas. Cieszymy się, że już możemy myśleć o tym, co nas czeka w Paryżu. Przed nami ostatnie szlify w Kownie, gdzie zmierzymy się z Litwinami. W pełnym składzie będziemy mogli przećwiczyć nasze elementy w obronie i w ataku.
Czy długo zastanawiałaś się nad finalnym składem kadry na turniej w Paryżu?
Nie było takich rozważań. Jedynie kontuzje mogły pokrzyżować moje plany. Wiemy, że dwóch zawodników zmagało się z urazami, ale po tych kontuzjach nie ma już śladu. Każdy jest zdrowy i gotowy do gry. Cieszy mnie fakt, że wszyscy są nabuzowani i nie mogą doczekać się zmagań w Paryżu.
Czy problemem nie jest fakt, że Michała Sokołowskiego nie było na ostatnim turnieju w Chorzowie?
Myślę, że nie, bo turnieje w Polsce mają zupełnie inną specyfikację. Tu gra się po 5-7 meczów jednego dnia. Nie oszukujmy się, ale my – jako zespół – nie jesteśmy przygotowani by na pełnej intensywności grać tyle spotkań. My przygotowujemy się zupełnie inaczej do turniejów typu World Tour czy mistrzowskich. Tam gra się po 2-3 mecze dziennie. Nie więcej.
Brak zwycięstwa w Chorzowie nie jest dla mnie powodem do zmartwień. Ten turniej był elementem przygotowań do turnieju w Paryżu. Tam jest docelowa impreza dla kadry Polski 3×3.
Pozostańmy przy osobie Michała Sokołowskiego. Kto i kiedy wymyślił go do kadry 3×3 koszykarzy?
Ostatnio w swoim gronie rozmawialiśmy na ten temat. Jego kandydaturę zaproponował Przemysław Zamojski. Ja z kolei wykonałem telefon do zawodnika.
Czym go przekonałeś?
Igrzyskami Olimpijskimi. To najważniejsza impreza sportowa na świecie. Michał miał trzy dni na podjęcie decyzji. Podjął ją… w czwartym dniu. Ale warto było czekać. To świetnie skrojony zawodnik do gry w koszykówkę 3×3. Pomógł nam wywalczyć awans na IO w Paryżu.
Uważam, że dwukrotny start w IO to ogromny sukces. Zwłaszcza że poziom koszykówki 3×3 po IO w Tokio znacząco wzrósł. Mamy graczy z przeszłością w NBA, także zawodników z G-League, Euroligi czy EuroCupu. Sami też musieliśmy sięgnąć po Michała Sokołowskiego, by rywalizować na podobnym poziomie.
Michał wygląda coraz lepiej. Gdyby grał z nami regularnie, to wyglądałby jeszcze lepiej. Ma jeszcze czasami naleciałości z koszykówki 5×5, ale to bardzo charakterny i inteligentny zawodnik, który szybko się uczy. Dużo też elementów potrafi nadrobić fizycznością i agresją.
Bardzo lubię te momenty, gdy Michał się wkurza. Wtedy jest prawdziwą bestią i trudno go zatrzymać.
To był brakujący element w kadrze Polski 3×3?
Tak. Brakowało nam zawodnika, który weźmie piłkę od Przemka Zamojskiego. To taki drugi lider, który potrafi wziąć odpowiedzialność na swoje barki. Także w kluczowych momentach. Inni gracze mogą na nim polegać w obronie i w ataku. Jedynym problemem, który nas nieco stopuje jest czas i brak zgrania. Staramy się to nadrobić, dlatego jedziemy na mini-zgrupowanie na Litwę.
Czy Igrzyska Olimpijskie w Paryżu to zamknięcie pewnego cyklu?
Tak. Od Tokio jedyne o czym myślałem to by wystąpić na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu i poprawić wynik, który tam był. Dla mnie – turniej w Paryżu – zamyka pewną epokę. Z tamtego składu został tylko Przemek Zamojski i ja. To będzie takie zwieńczenie naszej całej tej pracy, którą wykonaliśmy w ostatnich trzech latach.
I co dalej z trenerem Piotrem Renkielem?
Nie wiem. Pomidor! (śmiech) Nie ukrywam, że to może być mój ostatni turniej w tej roli. Rozważam to, by więcej czasu poświęcić mojej rodzinie. Zobaczymy, co pokaże przyszłość. Mam wiele projektów w głowie, a do tego potrzebuje więcej czasu spędzać w Gdańsku. Na razie myślę tylko o jak najlepszym wyniku na turnieju w Paryżu.
Czy widzisz coraz większe zainteresowanie koszykówką 3×3 w Polsce?
Tak. Nie trzeba nawet namawiać zawodników, bo oni sami widzą korzyści z gry w koszykówkę 3×3 w przerwie między sezonami. Jest się w rytmie treningowym, jest zapewniona opieka ze strony trenera od przygotowania motorycznego i fizjoterapeuty. Można także powalczyć o nagrody czy stypendia, które później są dodatkową pensją. Można też do tego pozwiedzać fajne miejsca w Europie i na świecie.
Współpraca z klubami PLK układa się lepiej?
Tak, choć dużo zależy od tego, kto w danym klubie jest trenerem. Niektórzy w ogóle nie chcą współpracować w kontekście koszykówki 3×3. Uważam, że takim dobrym przykładem dla innych jest Arka Gdynia, która pokazała, że można to pogodzić i połączyć. Duże słowa uznania dla Mateusza Żołnierewicza, z którym współpraca była czystą przyjemnością.
Czy było nazwisko w twoim notesie, którego nie udało się sprawdzić?
Jest takie jedno nazwisko. Miałem w głowie Michała Kolendę. Rozmawiałem z nim, ale on jasno odpowiedział, że nie jest obecnie zainteresowany taką formułą. Kibicuje nam, ale po sezonie chce odpocząć.