Paul Scruggs: Nie chciałem wracać do Izraela

– Nie brałem pod uwagę powrotu do Izraela z powodu sytuacji, która ma miejsce w tym kraju. Jest tam niebezpiecznie, choć sama liga stoi na świetnym poziomie. Ponowna gra w Treflu jest czymś wyjątkowym. Zróbmy znów coś wielkiego – mówi Paul Scruggs, koszykarz Energa Trefl Sopot.
Karol Wasiek: Czy byłeś zaskoczony, gdy latem zobaczyłeś na telefonie wiadomość od Trefla Sopot?
Paul Scruggs, koszykarz Energa Trefl Sopot: Oj tak, bo myślałem sobie, że klub był na mnie trochę zły z tego powodu, że odszedłem po mistrzowskim sezonie, mimo konkretnej oferty na stole. Kiedy teraz została mi przedstawiona konkretna propozycja, pomyślałem sobie, że nie mogę po raz kolejny odmówić klubowi, któremu bardzo dużo zawdzięczam. To mój drugi dom. Zróbmy znów coś wielkiego.
Jakie aspekty – oprócz tych sentymentalnych – zadecydowały o tym, że wróciłeś do Polski?
Myślę, że bardzo istotnym elementem jest fakt, że wracam do miejsca, w którym znam wielu ludzi – począwszy od osób zarządzających klubem, a kończąc na pracownikach i trenerach. Są też gracze, z którymi zdobywałem mistrzostwo Polski. Mam z Sopotem świetne wspomnienia. Wiem, że teraz klub chce napisać nowy rozdział, stawiając na nowego trenera i zawodników. Wierzę, że wspólnie stworzymy zespół, który będzie wysoko w ligowej hierarchii.
Mistrzowskim zespołem Trefla zarządzał Żan Tabak. Jak zapamiętałeś współpracę z tym trenerem?
Na początku trochę się kłóciliśmy, bo po prostu nie dogadywaliśmy się w pewnych kwestiach, ale z biegiem czasu zaczęło to iść w dobrą stronę. Cała drużyna zaczęła się ze sobą zgrywać, a Żan Tabak był tym elementem, który nas połączył, choć był wobec nas surowy i wymagający. Wszyscy go jednak słuchaliśmy i dzięki temu wygraliśmy mistrzostwo. To było wspaniałe doświadczenie z trenerem Tabakiem w moim pierwszym roku gry w Europie.
Dlaczego w takim razie nie zostałeś w Treflu po zdobyciu mistrzostwa Polski?
Po prostu czułem, że muszę pójść w innym kierunku i spróbować czegoś nowego. Też trener Żan Tabak widział mnie w roli gracza, który ma przede wszystkim bronić, a w ataku czekać na piłkę w rogu. To mi nie do końca odpowiadało. Zależało mi na tym, by sprawdzić się w większej roli w ataku. Grać częściej z piłką w rękach, a wiedziałem, że u trenera Tabaka tak grać nie będę.

Żałujesz tego, że odszedłeś?
Nie, niczego w życiu nie żałuję. Każda decyzja jest przeze mnie bardzo dokładnie przemyślana. Nie robię niczego w sposób spontaniczny.
W ostatnim sezonie grałeś w dwóch klubach izraelskich. Jak oceniasz poziom tamtejszej ligi?
Rywalizacja w lidze izraelskiej jest na kapitalnym poziomie. Byłem zachwycony poziomem gry. Mogłem tam sprawdzić się na tle świetnych zawodników. Roiło się tam od koszykarzy z przeszłością w NBA i w Eurolidze. Nie mogłem narzekać na poziom. Naprawdę sporo się nauczyłem pod kątem koszykarskim.
Jak życie w Izraelu?
To bardzo trudny kraj do życia w obecnych czasach, dlatego też nie chciałem z tego powodu tam wracać. Było sporo momentów, gdy musieliśmy schodzić do schronów. Jest tam po prostu niebezpiecznie, ale też muszę przyznać, że ludzie z klubu, trenerzy, zawsze sprawdzali i upewniali się, czy wszystko ze mną w porządku. Z perspektywy czasu bardzo to doceniam, że tak bardzo o mnie dbali. Czułem się zaopiekowany w tych niełatwych czasach.
Ciekawostką jest fakt, że żyłem w dwóch kompletnie różnych miastach. Beer Szewa jest położona na północnym skraju pustyni Negew. To było bardzo ciekawe doświadczenie funkcjonować na co dzień w takich warunkach. Było tam mnóstwo zwierząt, w tym m.in. wielbłądy. Gan Ner to miasto o kompletnie innym charakterze. Jest tam bardzo dużo zieleni.
Czy po pobycie w Izraelu jesteś inną wersją samego siebie?
Na pewno. I to pod względem życiowym i sportowym. Pamiętam, że jak przyjechałem do Polski po raz pierwszy, to kompletnie nie wiedziałem, jak się do pewnych sytuacji przyzwyczaić. Teraz już tego nie ma. Jestem wśród znajomych twarzy i moja adaptacja jest znacznie płynniejsza. Łatwiej jest funkcjonować w środowisku, które znasz.
Jakie zmiany zaszły w kwestii sportowej?
Myślę, że ludzie ponownie zobaczą Paula, który ostro gra w obronie i wkłada dużo zaangażowania po obu stronach parkietu. Mój charakter nie zmienił się. Zmieniła się jedna rzecz, ale nie chcę o tym mówić. Niech ludzie sami się o tym przekonają.
Nic nie zdradzisz?
Na razie. Wrócimy do tego tematu za jakiś czas.
Jak wyglądają pierwsze dni współpracy z Mikko Larkasem, nowym trenerem Trefla Sopot?
Jest bardzo wyrozumiałym trenerem, który poświęca sporo czasu na wyjaśnienie pewnych elementów, które chce wprowadzić w życie. Już teraz mogę powiedzieć, że będziemy grali uporządkowaną i poukładaną koszykówkę, która będzie oparta na konkretnych zasadach.
-
Tak
-
Nie
-
Tak133 głosów
-
Nie20 głosów