Oceniamy offseason wszystkich zespołów: wschód
Ruszyło offseason i skończyło się offseason. Cóż, formalnie wciąż trwa, ale wszystkie najważniejsze ruchy zostały wykonane naprawdę szybko. Praktycznie wszyscy wolni agenci zostali ściągnięci z rynku, a na żadną poważną wymianę w najbliższym czasie chyba się nie zanosi (chociaż wiadomo, że nigdy nic nie wiadomo). Można jednak już teraz pokusić się o ocenę tych wszystkich ruchów.
Przy każdym klubie wymieniamy zawodników, których udało się w tym offseason pozyskać, lub zatrzymać – czy to podpisując kontrakt, czy przeprowadzając wymianę, czy wybierając w drafcie. W nawiasie kwota w kontrakcie danego gracza na nadchodzący sezon. Z racji na zwyczajowy chaos w umowach niegwarantowanych, czy two-way, uwzględniamy tylko to, co już zagwarantowane. System ocen – klasyczne, szkolne 1-6.
Wszelkie odmienne opinie oczywiście mile widziane w komentarzach.
Atlanta Hawks
Danilo Gallinari (19,5M), Bogdan Bogdanovic (18M), Tony Snell (12M), Rajon Rondo (7,5M), Onyeka Okongwu (5,8M), Kris Dunn (4,7M), Solomon Hill (1,6M)
Atlanta to chyba najgłośniejszy zespół tego offseason. Rywali zostawiają w tyle ilością pozyskanych zawodników – takich, którzy są koszykarzami mogących sobie łatwo wywalczyć miejsce w rotacji zespołu NBA. Przede wszystkim ich ruchy pozwalają im – jak się wydaje – wykonać największy skok jakościowy, z 26. ekipy w minionym sezonie, do poziomu być może playoffowego.
To bardzo ważne – nie tylko dla samego wygrywania. Chodzi o cel tego wygrywania (bo jak się później okaże, nie zawsze ruchy dające więcej zwycięstw są tymi najlepszymi). A celem jest zapewnienie Trae Younga, że ma sens pozostanie w Atlancie na dłużej. Hawks za swój skład zapłacą podatek od luksusu, ale tak długo, jak Bogdanovic, Gallinari i Rondo pomogą Youngowi w walce o pierwszą ósemkę. To świetne Offseason Atlanty – jeśli można się do czegoś przyczepić, to chyba tylko do tłoku pod koszem. Okongwu będzie musiał walczyć o minuty z Capelą, a Collins grać więcej na pozycji silnego skrzydłowego.
Ocena: 5+
Boston Celtics
Tristan Thompson (9,2M), Jeff Teague (3,6M), Aaron Nesmith (3,4M), Payton Pitchard (2M)
Rozczarowujące okienko, bez dwóch zdań. Odszedł Hayward, odszedł Kanter, a w zamian bezpośrednio nie przyszedł nikt – trzeba było sięgnąć do salary cap, żeby sprowadzić posiłki. Koniec końców Celtics mogą wychodzić z założenia, że Tatum i Brown się rozwijają i w perspektywie czasu będą w stanie z grupą zadaniowców zapewniać sukcesy. W tym kontekście maksymalne przedłużenie umowy dla Tatuma też trzeba potraktować jako sukces.
Teague jako zmiennik dla Kemby Walkera wygląda na papierze fajnie, ale jeśli ktoś oglądał Teague’a w minionym sezonie, wie, że niekoniecznie musi to być duża nadwyżka nad jakimś Bradem Wanamakerem, czy innym Carsenem Edwardsem. Tristan Thompson to fajne wzmocnienie na pozycji, na której widać było największe luki. Silny i całkiem mobilny gość do zadań uniwersalnych w obronie. Jeśli jednak to jest Twój największy ruch w offseason jako kontendera do zwycięstwa wschodu, to szału ni ma. Danny Ainge trochę uratował ocenę tym, że jednak dostał od Hornets trade exception za Haywarda i będzie mógł dzięki temu jeszcze coś zdziałać w trakcie sezonu.
Ocena: 3+
Brooklyn Nets
Joe Harris (16M), Landry Shamet (2M), Bruce Brown (1,6M), Jeff Green (1,6M), Tyler Johnson (1,6M)
Ciężko nie oceniać tego offseason Nets przez pryzmat potencjalnej wymiany po Jamesa Hardena. W pewnym momencie przekaz był taki, że jest to już właściwie formalność. W tej chwili jednak sytuacja stanęła trochę w martwym punkcie. To, co mamy, to zrealizowanie zapowiadanego celu numer jeden – pozostawienie w składzie Joe Harrisa. Może trochę drogo, ale spacing jaki kreuje w kontekście gry na piłce duetu Irving-Durant będzie pewnie bezcenny.
Landry Shamet i Tyler Johnson to fajne i tanie wzmocnienia na obwód, Bruce Brown sam defensywy nie poprawi, ale fajnie niezłego obrońcę mieć, Jeff Green… No Jeff Green, za minimum niech uzupełnia rotację. Szkoda że nie postanowiono zrobić czegoś z DeAndre Jordanem, bo wciąż będzie on – moim zdaniem – niepotrzebnie zabierał minuty Jarretta Allena. Ale to w końcu kolega Duranta. Po spektakularnym zeszłym roku, tym razem raczej bez szaleństw… Na razie.
Ocena: 4+
Charlotte Hornets
Gordon Hayward (28M), LaMelo Ball (7,8M), Bismack Biyombo (1,6M)
Działo się. Michael Jordan poszedł all-in i postanowił zapłacić masę kasy za ryzykowny kontrakt Haywarda. Jeśli – odpukać – zdrowie nie będzie mu dopisywać, może to na kolejne lata znów zablokować rozwój klubu. Jeśli jednak – czego sobie życzymy – Hayward będzie grał na dobrym poziomie, to… No właśnie, to co? Czy Jordan wydał duże pieniądze po to, żeby uczynić z Hornets zespół playoffowy? Patrząc pokrótce na rywali na wschodzie, chyba nie – przynajmniej narazie.
Być może młodzi gracze jak Bridges, Washington, czy Ball będą się lepiej rozwijać u boku zawodnika, który dostarczy im nieco większej liczby zwycięstw. Może odczarują trochę Charlotte jako miasto kojarzone od wielu lat z dnem tabeli. Trudno powiedzieć, co osiągnie klub tym transferem. Na plus na pewno draft w wykonaniu Hornets – bez kombinowania wzięli gościa z prawdopodobnie największym potencjałem. A jak powszechnie wiadomo, Hornets w minionych latach potrafili przekombinować w drafcie.
Ocena: 3
Chicago Bulls
Patrick Williams (7M), Garrett Temple (5M), Denzel Valentine (4,6M)
Tak to bywa z klubami, które przechodzą rewolucję na szczeblach zarządzających, że nie podejmują od razu gwałtownych decyzji. Karnisovas jako nowy GM na dobrą sprawę nic jeszcze nie zrobił. Skład zespołu pozostaje praktycznie niezmieniony – mimo wielu dywagacji na temat tego, w którą stronę pójdzie nowy zarząd i kogo się pozbędzie.
Udało się ściągnąć nowego trenera. Billy Donovan w minionym sezonie potrafił wyciągnąć co najlepsze ze średniego składu Thunder – być może wychodzi się więc z założenia, że z takim samym składem Bulls mogą być wyżej dzięki samej osobie trenera. Na Playoffy wciąż jednak raczej nie wystarczy, a na znacznego rozwoju LaVine’a i Markkanena możemy się nie doczekać. Powszechnie uważa się też, że wybór z czwartym pickiem Patricka Williamsa był błędem. Wygląda to trochę na dreptanie w miejscu – przynajmniej na teraz, bo nie wiadomo, jakie decyzje podejmie nowy zarząd jeszcze przed trade deadline.
Ocena: 2+
Cleveland Cavaliers
Isaac Okoro (6,4M), JaVale McGee (4,2M), Damyean Dotson (2M), Matthew Dellavedova (1,6M)
Kevin Love, Andre Drummond i Larry Nance Jr. nadal są w składzie – to można chyba uznać za niepowodzenie. Na dodatek sprowadzono im jeszcze czwartego do brydża JaVale’a McGee – kiedy wydawało się, że odejście Thompsona (skądinąd dobrego gracza) da w rotacji trochę oddechu. Na dobrą sprawę poza wybraniem w drafcie Isaaca Okoro (który wydaje się być fajnym wyborem) Cavs nie zrobili nic, by pchnąć coś do przodu. Czekają na rozwój młodych gniewnych jak Garland, Porter, czy Sexton, to jasne. Mogliby jednak chociaż spróbować zbudować im lepsze otoczenie.
Ocena: 2+
Detroit Pistons
Jerami Grant (19M), Delon Wright (9M), Mason Plumlee (7,9M), Killian Hayes (5,3M), Rodney McGruder (5,2M), Zhaire Smith (3,2M), Isaiah Stewart (3,1M), Saddiq Bey (2,7M), Dzanan Musa (2M), Jahlil Okafor (1,6M), Josh Jackson (1,6M), Wayne Ellington (1,6M)
Ależ tu się działo. Pytanie tylko, czy cokolwiek z tych działań miało sens. Cały skład oprócz Griffina, Rose’a i młodego duetu Mykhayluk-Doumbouya jest nowy. No i jasne, trzeba było w myśl przepisu wydać przynajmniej 90% progu salary cap. I oczywiście, do upadłego miasta Detroit ciężko ściągnąć fajne nazwiska. Ale to tylko okoliczności łagodzące przy zbrodni, jaką są kontrakty dla Granta i Plumlee. Grant jest niezły i są miejsca, w których mógłby być wart zbliżonej kwoty. Ale niekoniecznie w Pistons, gdzie jest już Griffin i Plumlee na dużej i długiej umowie. Do tego na pozycje 4-5 dorzucono jeszcze archaicznego Jahlila Okafora. Jak młody Doumbouya ma tam znaleźć minuty na rozwój? Nie wiem.
Delon Wright za 9 milionów to dużo, ale przynajmniej gra na pozycji, na której Pistons mieli duże braki. To jest skład do tankowania, a jednak nieumiejętnie złożony. Na plus wybór młodego Killiana Hayesa w drafcie. Hayesa, który będzie walczył o minuty z zarabiającym 9 milionów Wrightem i kompletnie niepotrzebnym tam Derrickiem Rosem. No ale jest ten Hayes jakimś tam promyczkiem nadziei.
Ocena: 1+
Indiana Pacers
Justin Holiday (5,7M), JaKarr Sampson (1,6M), Jalen Lecque (1,5M)
Spodziewano się chyba więcej po Pacers. Przede wszystkim pozbycia się Victora Oladipo, na którego najwidoczniej nie ma chętnych. Klub musi więc przemęczyć się z podatnym na kontuzje, kalkulującym swoje zaangażowanie dla klubu zawodnikiem. Trudno oceniać zespół, który poza zachowaniem kilku zawodników w składzie nie zrobił nic. Miałoby to bardziej pozytywny wydźwięk, gdyby był to skład bardziej perspektywiczny.
Ocena: 2
Miami Heat
Goran Dragic (18M), Meyers Leonard (9,4M), Avery Bradley (5,6M), Maurice Harkless (3,6M), Precious Achiuwa (2,6M), Udonis Haslem (1,6M)
Udało się zatrzymać Gorana Dragicia – to nie było takie oczywiste, więc to z pewnością na plus. Udało im się też już teraz podpisać wysokie przedłużenie kontraktu z Bamem Adebayo, a na sezon 2021/22 posiadają mnóstwo opcji zespołu, dzięki którym mogą zapewnić sobie w salary cap miejsce na maksymalny kontrakt. Udało im się więc zachować skład w podobnym kształcie, pozostając jednocześnie w wyścigu po Giannisa za rok. Bardzo zwinnie przeprowadzone offseason.
Można by zarzucić Heat jedną rzecz. W NBA ten, kto stoi w miejscu, w istocie się cofa. Czy Harkless i Bradley są nadwyżką nad Jae Crowderem i Derrickiem Jonesem? Niekoniecznie. Trzeba jednak pamiętać, że Nunn, Robinson, Herro, czy Adebayo powinni na tym etapie wciąż stawać się lepszymi graczami. Wzmocnienia personalne przydałyby się więc, żeby znów powalczyć o Finały, ale Pat Riley postawił na dłuższą perspektywę.
Ocena: 5
Milwaukee Bucks
Jrue Holiday (25,8M), DJ Augustin (6,6M), Pat Connaughton (4,9M), Bobby Portis (3,6M), Bryn Forbes (2,3M), Torrey Craig (1,6M), Nik Stauskas (1,6M), Sam Merrill (800k), Jordan Nwora (800k)
No i tu jest ciekawie. Na tegoroczne offseason Bucks cieniem rzuca się cała ta nieprzyjemna akcja z Bogdanem Bogdanoviciem. Ale odrzućmy ten niewypał i spójrzmy na to, co udało się w Wisconsin osiągnąć. Przede wszystkim Jrue Holiday – w końcu rozgrywający, który pomoże Bucks stać się przynajmniej niezłym zespołem w ataku pozycyjnym. W kontekście wolniejszej gry playoffowej to bardzo denne. On sam jednak cudów nie zdziała. Klub miał zachęcić Giannisa do podpisania przedłużenia, a po rozczarowującym sezonie nie dali mu wyraźnie lepszego składu.
Bo poza Holiday’em, który jest lepszy i powinien lepiej pasować do zespołu niż Bledsoe, nie pojawiły się tu żadne poważne wzmocnienia. Czy Bobby Portis da więcej niż Robin Lopez? Czy DJ Augustin da więcej niż George Hill? Czy Torrey Craig i Nik Stauskas to wyraźna nadwyżka nad Wesley’em Matthewsem i Donte DiVincenzo? To jest koniec końców skład o bardzo podobnym potencjale – znów skład, który za rok trzeba będzie obudować od nowa. Zagrano w Milwaukee na przeczekanie, a chyba nie tego oczekiwaliśmy.
Ocena: 3+
New York Knicks
Alec Burks (6M), Elfrid Payton (5M), Nerlens Noel (5M), Obi Toppin (4,8M), Austin Rivers (3,5M), Immanuel Quickley (2M), Jacob Evans (2M), Omari Spellman (1,9M)
Zazwyczaj podśmiechujemy się z Knicks w czasie offseason. Głównie dlatego, że w zapowiedziach słyszymy o największych nazwiskach, a finalnie w składzie kończą przepłaceni średniacy. No ale tym razem jest inaczej. Nie trafili do Nowego Jorku najwięksi gracze z okienka, ale nie wyłożono też kasy na jakieś niepotrzebne zapchajdziury. Tacy gracze jak Burks, Noel, czy Payton to nic nadzwyczajnego, ale to niskie, jednoroczne kontrakty, nie zabierające finansowej płynności w przyszłości.
Knicks postanowili nie wykonywać gwałtownych ruchów i przeczekać – czyli zrobić to, co chyba powinni zrobić. Za rok znów będą mieli dużo kasy do wydania, a Mitchell Robinson, RJ Barrett i Obi Toppin będą o rok bardziej doświadczeni – w domyśle o rok lepsi. Knicks znowu będą w ogonie tabeli, ale nieskończona cierpliwość ich kibiców pozwala im na spokojny rozwój. Aż dziwne, że można to napisać, ale… Dobre offseason Knicks?
Ocena: 4+
Orlando Magic
Michael Carter-Williams (3,3M), Cole Anthony (3,3M), Gary Clark (2M), Dwyane Bacon (1,6M)
Magic weszli w minionym sezonie do Playoffów, napsuli krwi faworytom, a teraz nie zrobili nic, żeby pójść za ciosem. Markelle Fultz i Aaron Gordon już raczej dużo lepsi nie będą. Zarząd Orlando przespał Offseason. Może wybrany z 15. numerem Cole Anthony okaże się stealem, bo jeszcze przed grą w college’u robił furorę. No ale generalnie susza.
Ocena: 2
Philadelphia 76ers
Danny Green (15,3M), Seth Curry (7,8M), Terrance Ferguson (3,9M), Tony Bradley (3,5M), Tyrese Maxey (2,5M), Dwight Howard (1,6M)
Daryl Morey zapewnił nowy sztab szkoleniowy, oraz kilka wzmocnień dla już funkcjonującego trzonu zespołu. Szkoda, że trzeba było się pozbyć Ala Horforda, ale nie dawał on tyle, ile wynikałoby z jego wysokiej umowy. Szkoda zupełnie niezłego Josha Richardsona. Ale trzeba przyznać, że strzelcy jak Green i Curry byli temu zespołowi potrzebni.
Koniec końców nie mozna chyba powiedzieć, że nowy generalny manager poprawił sumę talentu w rotacji Sixers. Odrobinę jednak Poprzestawiał akcenty, być może ułatwiając Docowi Riversowi zadanie. Offseason zaledwie niezłe.
Ocena: 3+
Toronto Raptors
Fred VanVleet (21,2M), Aron Baynes (7M), Chris Boucher (6,5M), Alex Len (2,2M), Malachi Flynn (1,9M), DeAndre Bembry (1,6M)
W ogólnym rozrachunku skład Raptors wygląda teraz mniej imponująco niż rok temu. Trudno jednak jednoznacznie negatywnie oceniać ich ruchy biorąc pod uwagę, w jak trudnym położeniu się znajdowali. Schodzące kontrakty trzech bardzo istotnych zawodników (VanVleet, Gasol, Ibaka) w połączeniu z ograniczonym budżetem i niespecjalnie atrakcyjnym rynkiem wolnych agentów sprawiały, że wzmocnienie się było wręcz misją niemożliwą.
Udało się zachować VanVleeta – to już sukces. Razem z Siakamem powinien on stworzyć podstawowy duet na przyszłe lata, kiedy Kyle Lowry zacznie schodzić już ze sceny. Największym kłopotem była pozycja centra. Bardzo podoba mi się dodanie Arona Baynesa, który w ataku może łatwo wejść w buty Marca Gasola. Jego problemy z biodrami wiążą się z ryzykiem, ale nie było wiele lepszych opcji. Fajnie, że udało się też zatrzymać Chrisa Bouchera. Ostatecznie trochę stracili ze swojej głębi i wszechstronności, ale niewiele więcej mogli zdziałać.
Ocena: 4-
Washington Wizards
Davis Bertans (15M), Robin Lopez (7,3M), Deni Avdija (4,4M), Raul Neto (1,6M)
Oczekiwano transferu Johna Walla, ale chyba trudno winić Wizards, że nie znaleźli chętnych na jego wielki kontrakt. Ostatecznie z realnych celów, zrealizowano chyba najważniejszy – zatrzymano Davisa Bertansa. Jest to trochę zaskakujące w kontekście wznowienia sezonu 2020/21, kiedy zdecydował się on nie grać dla klubu, żeby nie ryzykować przed wolną agenturą. Wizards nie czują chyba jednak urazy.
Ostatecznie płacą masę kasy za skład, który najpewniej nic wielkiego nie zdziała. Mają jednak kilku młodych, przyzwoitych zawodników (Hachimura, Bonga, Bryant, Wagner), dobrali do tego Deniego Avdiję wyciągniętego z 9. numerem (co wydaje się stealem) i jeśli tylko uda im się coś zrobić z tym nieszczęsnym Wallem, to będą w całkiem przyzwoitym położeniu. Jeśli się uda.
Ocena: 3+