jedna noc, 8 meczów… gdzie je obejrzeć?
na żywo, za darmo w SUPERBET! 📺🤩

superbet logo
wchodzę!
Wyniki NBA: 2 dogrywki w Oklahomie, powroty Beala do Waszyngtonu i Smarta do Bostonu

Wyniki NBA: 2 dogrywki w Oklahomie, powroty Beala do Waszyngtonu i Smarta do Bostonu

Wyniki NBA: 2 dogrywki w Oklahomie, powroty Beala do Waszyngtonu i Smarta do Bostonu
Photo by Brian Babineau/NBAE via Getty Images

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie: Deandre Edoneille Ayton, lat 25, wzrost 213 cm; ostatni raz widziany w trykocie Portland Trail Blazers przy zwodzie Nikoli Jokicia. Od tamtej pory nieobecny:


ORL – DET – 111:99
PHX – WAS – 140:112
LAC – MIA – 103:95
IND – CHA – 115:99
MEM – BOS – 91:131
TOR – OKC – 127:135 [2OT]
HOU – MIN – 90:111
POR – DEN – 103:112


Uległem pokusie zażartowania z Aytona, podczas gdy rozegrał on naprawdę dobry mecz. Może i w komiczny sposób nabrał się na pompkę Jokicia, ale przez 38 minut zdobył łącznie 27 punktów, 9 zbiórek, 4 asysty i 2 bloki, sprawiając, że dla Nuggets nie była to wcale tak łatwa przeprawa. Forma DominAytona zdumiewa – regularnie notuje ostatnio po 20 punktów i 10 zbiórek.

Blazers przez trzy kwarty prowadzili nawet z Nuggets, czasem różnicą zbliżającą się do 10 oczek. W czwartej kwarcie obrońcy tytułu obudzili się jednak i odjechali. W dużej mierze za sprawą postawy Peytona Watsona. Rezerwowy center w czwartej kwarcie trafił 4/5 z gry na 10 punktów, sumarycznie zdobywając 12 punktów i 6 zbiórek:

Najbardziej błyszczał jednak oczywiście Nikola Jokic. Na przestrzeni całego spotkania zapisał on na swoje konto 29 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst i 2 przechwyty:


Aż dwóch dogrywek było trzeba, żeby wyłonić zwycięzcę starcia Thunder z Raptors. Przez nieco ponad połowę meczu nie zanosiło się na taki scenariusz; Raptors przez 2,5 kwarty sukcesywnie budowali przewagę, aż w połowie 3. kwarty wygrywali już różnicą 23 punktów. Wtedy wszystko się obróciło.

Przez kolejne 3 minuty Thunder zaliczyli run 19:2, w czwartej kwarcie kompletnie niwelując już straty. Do dogrywki udało im się doprowadzić po tym, jak bardzo skutecznie pobronili ostatnie posiadanie i zmusili RJ Barretta do pudła z dystansu. Dobra obrona – tym razem na Garym Trencie Jr. – okazała się zresztą kluczem także do drugiej dogrywki:

Chwilę wcześniej Shai Gilgeous-Alexander doprowadził do remisu, wjeżdżając w podwojenie jakby to wszystko należało do niego:

W drugiej dogrywce Raptors zabrakło już pary i trafili oni 3/11 prób z gry, w tym 1/5 za trzy. Zwycięstwo padło więc łupem Thunder, którzy to znów popisali się szeroką kadrą. Lider, wspomniany już Shai Gilgeous-Alexander, zdobył 23 punkty, 9 zbiórek i 14 asyst, ocierając się o triple-double. Najwięcej punktów w zespole zdobył jednak odbudowujący formę Josh Giddey – do 24 punktów dorzucił po 6 zbiórek i asyst. Kolejne 22 punkty dostarczyli kolejno Chet Holmgren i Lu Dort, a z ławki niespodziewane 20 dorzucił Aaron Wiggins. Jest komu grać w tej Oklahomie:


Czy ktoś potrafi wytłumaczyć, dlaczego ze wszystkich koszykarzy globu to AJ Green wali tróję z logo po kilku sekundach akcji?

No cóż, przynajmniej AJ Green się dobrze bawił. Damian Lillard trafił na przykład 1/8 za trzy i nie w głowie były mu tróje z logo. Milwaukee Bucks przegrali z Jazz i była to już 3. porażka w 4 meczach pod wodzą nowego trenera Doca Riversa. Nastroje nie są chyba wybitne. Tej nocy bywało na przykład konfrontacyjnie. Collin Sexton pojechał z Giannisem, ale podobno trafił go w twarz, więc za chwilę oberwał od Malika Beasley’a. No i się zaogniło:

Bucks nie grali źle przez cały czas. Po wyrównanym starcie wygrali drugą kwartę aż 37:21 i prowadzenie utrzymywali na dobrą sprawę aż do początku 4. kwarty. wtedy zaczął się jednak comeback Jazz. Ostatnią odsłonę Jazz wygrali aż 40:13. Zaledwie 1 punkt od zupełnie-nie-clutch Lillarda, 4/17 Bucks, a po drugiej stronie trafiający wszystko Keyonte George i wysoki line-up z Walkerem Kesslerem, Kellym Olynykiem i Laurim Markkanenem. Coś pięknego:


Miami Heat trafili dziś na słabych Clippers, ale nie byli w stanie tego wykorzystać. Sami byli jeszcze słabsi. Po stronie Clippers dobrze pokazał się tylko Kawhi Leonard i James Harden w czwartej kwarcie. 11 z 21 swoich punktów Brodacz zdobył właśnie w ostatniej odsłonie i wymuszał faule z dystansu jak zły. Zobacz: koziołek, pół tempa pauzy, rzut, narta lekko uciekająca na odjeździe iiii krzesełko:

Naprawdę stylowo.

Miami Heat nie mieli tej nocy odpowiedzi. Terry Rozier niestety nie działa (7/17 z gry, ale zdobyte w ataku 17 punktów oddał potem w obronie), Josh Rochardson w pierwszej piątce nie ułatwia gry jeśli chodzi o spacing (26,7% Heat z dystansu), a Jaime Jaquez Jr. się zaciął. Po świetnym początku sezonu debiutant od jakiegoś czasu jest cieniem samego siebie – dziś 3/11 z gry i 3 straty.

Kawhi Leonard jest natomiast w tym sezonie zaskakująco stabilny. Nikt nie wątpi chyba w jego umiejętności, ale zwyżki formy zazwyczaj zatrzymywały jego problemy zdrowotne. Jak do tej pory jednak trzyma się jak nigdy i trzymamy mocno kciuki, żeby tak zostało. Dziś zaaplikował Heat 25 punktów, 11 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty i 2 bloki:


Marcus Smart po raz pierwszy wrócił do Bostonu jako zawodnik innego klubu. Nikogo nie zaskoczyło chyba gorące powitanie fanów. Celtics przygotowali wzruszający tribute wideo, a kibice przypomnieli Marcusowi, że przez lata kochali jego zaangażowanie i przywiązanie do klubu. Miłe sceny:

Marcus Smart spędził jednak mecz na ławce z powodu kontuzji palca. On i 12 innych zawodników. Tak jest – Memphis Grizzlies mieli w protokole kontuzji aż 13 nazwisk. Jak to w ogóle możliwe, że mieli kogo wystawić?

Na szczęście dla Grizzlies, NBA od kilku lat rozwija opcje dodawania do składu graczy na różnych tymczasowych umowach. Pozostałość po czasach pandemicznych. W składzie Grizzlies pojawili się więc Luke Kennard, David Roddy… No i to tyle, jeśli chodzi o zawodników na stałych umowach. Poza nimi trzech graczy na two-way umowach i trzech na 10-dniowych umowach. Kilku już nieźle znanych, jak młody GG Jackson, syn Scottiego Pippena, czy widywany już w rotacji Grizzlies Jacob Gilyard. Pojawiło się też jednak kilka nazwisk, które zaskoczyły nawet mnie – osobę, która (nieskromnie przyznam) trochę się w realiach i nazwiskach ligi NBA orientuje.

  • Trey Jemison. 24-letni center, który wyszedł w pierwszej piątce. Pominięty w drafcie 2023, grał w Lidze Letniej dla Suns. Przez chwilę kontraklt z Pelicans, ale szybko zwolniony. Wcześniej w tym sezonie na 10-dniowej umowie zagrał dwa mecze dla Wizards. Kolejno 39 i 50 sekund. Dziś ponad 23 minuty, 6 punktów, 5 zbiórek i 2 bloki.
  • Tosan Evbuomwan. 22-letni skrzydłowy z Wielkiej Brytanii. Pominięty w drafcie 2023, grał w Lidze Letniej dla Pistons. Do tej pory grywał w G-League. W NBA zadebiutował kilka dni temu, grając już 16 minut dla Grizzlies. Dziś prawie 30 minut gry z ławki i 1/7 z gry, ale aż 12 zbiórek.
  • Matt Hurt. 23-letni skrzydłowy, pominięty w drafcie 2021. Jego kojarzyłem, Grizzlies posiłkują się jego grą już od dwóch meczów. Zapamiętałem przez znamienne personalia. Do tej pory podpisywał two-way umowy i bujał się w G-League. W dwóch dotychczasowych meczach w NBA łącznie 25 minut, a dziś przez 30 minut z ławki 0/6 za trzy.

Chyba nikogo nie dziwi, że Grizzlies dostali od Celtics sromotny łomot. Kto wie, czy poradziliby sobie z tym składem w G-League. Nie ma drużyny w niższym punkcie, niż Grizzlies od kilku dni.

Sparingowo zagrał sobie Jayson Tatum, zdobywając 34 punkty, 8 zbiórek i 7 asyst:


Minnesota Timberwolves – wciąż świetna obrona (!) – zatrzymali Rockets na 90 punktach i wysoko ograli. Błyszczał Anthony Edwards, który ma dwa tryby gry. Albo zdobywa punkty jak szalony i nie martwi się kreowaniem gry kolegom, albo skupia się na podawaniu, ale oddaje jakieś śmieszne 5 rzutów z gry przez cały mecz. Dziś był w tym pierwszym trybie i do 32 punktów i 6 zbiórek dorzucił skromną jedną asystę:


Cieszy, że od jakiegoś czasu rośnie forma młodego Brandona Millera. Gra w kiepskich Hornets, więc łatwo to przeoczyć. Dziś przeciwko Pacers był najlepszym graczem swojego zespołu, zdobywając 35 punktów i 6 zbiórek. Cieszy, że dostaje się na linię rzutów wolnych (10/12), bo mocny finisz i gra do obręczy były jego znakami zapytania na wejściu do ligi:

Hornets jednak oczywiście przegrali pod nieobecność swojego lidera, LaMelo Balla (kłopoty z kostką). Po drugiej stronie grał za to Tyrese Halibyrton, ale od kiedy wrócił po drugim urazie, wyraźnie zszedł z formy. Dziś obok 17 punktów tylko 4 asysty, co jeszcze jakiś czas temu byłoby nie do pomyślenia. Tymczasem wcześniej miał mecz na 5 asyst z Knicks i 1 (!) z Kings. Coś się niedobrego dzieje.

Na szczęście dla Pacers jest teraz Pascal Siakam, który dostarczył dziś 25 punktów, 8 zbiórek i 9 asyst, nadrabiając za Haliburtona:


Oprócz Marcusa Smarta wracającego do Bostonu, mieliśmy tej nocy powrót Bradley’a Beala do Waszyngtonu. Także w tym przypadku nie obyło się bez głośnej owacji kibiców. Nie ma co się dziwić – kibic Wizards musi docenić, że Beal przez tyle lat znosił bycie liderem zespołu na maksymalnie 35 zwycięstw:

Powietrze w stolicy ewidentnie Bealowi służy. Suns zlali Wizards, a Bradley Beal zdobył 43 punkty i 6 asyst. Troszczy się o swoich dawnych kibiców: Zadbał o to, żeby i oni mogli w tym sezonie pooglądać w swojej hali dobrą koszykówkę:


Orlando Magic stosunkowo łatwo ograli Detroit Pistons, a ich najlepszy graczem był tym razem nie Paolo Banchero, a Franz Wagner. Niemiecki skrzydłowy uciułał 38 punktów i zaliczył najlepszy w drużynie plus/minus na poziomie +16: