NBA wprowadza nową nagrodę za sezon regularny!
Stare, utarte porzekadło fanów NBA głosi, że prawdziwa gra o stawkę zaczyna się dopiero w Playoffach. Bilans w sezonie regularnym nie ma znaczenia, tak długo, jak awansujesz z nim do Playoffów. Koronnym przykładem są Warriors 2015/16, którzy po rekordowym bilansie 73-9 w sezonie regularnym ostatecznie mistrzostwa nie zdobyli. Może jednak warto trochę podkręcić stawkę sezonu regularnego? Z takiego założenia wyszedł komisarz ligi, Adam Silver.
Liga NBA ogłosiła, że wprowadza nowe trofeum – jest to nagroda imienia Maurice’a Podoloffa, która wręczana będzie drużynie z najlepszym bilansem w sezonie regularnym. Ciekawy pomysł na podbicie emocji w mało znaczących meczach rozgrywanych w smutne, zimowe wieczory. Sama nagroda zresztą też prezentuje się całkiem ładnie, ale to już kwestia indywidualnej oceny:
Named after the NBA’s first commissioner Maurice Podoloff, this trophy is presented to the team with the best record after 82 regular season games and features elements that represent the season and both conferences. pic.twitter.com/SRS2Ng7Nux
— NBA (@NBA) December 6, 2022
Ktoś może zastanawiać się, kim właściwie jest Maurice Podoloff. Jest to postać nieco zapomniana, a niezwykle istotna dla historii NBA. To pierwszy w historii komisarz NBA, urzędujący od 1943 do 1963 roku, biorący udział w powstaniu ligi, którą zakładali właściciele kilku zespołów hokejowych (Podoloff sam był prezydentem Amerykańskiej Ligi Hokejowej). Był to trudny okres funkcjonowania kilku koszykarskich bytów jak BBA, czy NBL. Ostatecznie udało się wszystko ujednolicić – w dużej mierze dzięki przywódczym zdolnością Podoloffa. To także za jego rządów kształtowały się zasadny gry – on wprowadził chociażby zegar 24 sekund na akcję. Do tej pory jego imię nosiła nagroda MVP, choć to mało znany fakt, bo rzadko mówi się 'nagroda MVP imienia Maurice’a Podoloffa’.
Zamysł stojący za taką nagrodą jest jasny – zaostrzyć element rywalizacji w sezonie regularnym. Co do zasady jest tak, że liczące aż 82 mecze rozgrywki tracą na emocjach, kiedy po solidnej dawce meczów wiadomo już, kto na pewno zajmie wysoką pozycję, a kto nie ma już o co walczyć. Zwłaszcza zespoły z góry stawki przed Playoffami oszczędzają już siły, w końcowej fazie sezonu odbierając sporo emocji. Kto wie, być może nagroda do wstawienia w klubowej gablocie zmotywuje do nieodpuszczania.
Zdaniem amerykańskich komentatorów – m. in. Sama Quinna z CBS Sports – jest to krok, jaki wykonuje NBA w stronę 'socceryzacji’ rozgrywek. Adam Silver od jakiegoś czasu przyznaje, że przygląda się europejskiemu modelowi piłkarskich rozgrywek, inspirując się nieco tego rodzaju rozwiązaniami. Nagradzanie zespołu z najlepszym dorobkiem punktowym po rozegraniu wszystkich meczów to bardzo piłkarsko-europejska rzecz, nie występująca raczej w amerykańskim sporcie. Oczywiście NBA nie robi rewolucji – Playoffy wciąż są najważniejsze, a Mistrzostwo NBA zdobywa się po drabince pucharowej i wygraniu 7-meczowych serii. Nagrodzenie wcześniejszych starań to jednak chyba mimo wszystko dobry ruch – nawet jeśli to tylko działanie symboliczne.