Na kłopoty Middleton! W sobotę mecz numer 7
BKN [3] – MIL [3] – 89:104
W poprzednim meczu Bucks wypuścili z rąk 17-punktowe prowadzenie i pozwolili Kevinovi Durantowi rozegrać mecz życia – teraz grali więc o być albo nie być. Znów w tych Playoffach w kluczowym momencie do gry przyszedł Khris Middleton, który wziął sprawy w swoje ręce. Dobył on – rekord kariery w Playoffach – 38 punktów, do czego dołożył 10 zbiórek, 5 asyst i 5 przechwytów. Nie pozwolił Nets wyjść na prowadzenie ani razu w tym spotkaniu:
Jako, że był to szósty mecz, a bilans w serii wynosi 3-3, czeka nas decydujące, siódme starcie. Zaplanowane jest ono na noc z soboty na niedzielę, o godzinie 2:30.
„W ogóle nie myślimy o żadnego rodzaju presji. To mecz koszykówki. To tak proste. Wiem, że to sytuacja typu: wygrywasz, albo wracasz do domu, ale jednocześnie: to tylko koszykówka. Musisz mieć z tego radość. Te momenty to czysta radość – wiesz, kiedy mecz jest na styku.”
– Khris Middleton
Dobry mecz rozegrał też Giannis Antetokounmpo. Zanotował 30 punktów i 17 zbiórek, ale co ważne i znamienne – nie oddał ani jednego rzutu za trzy. Od dawna wiemy, że Giannis grający na piłce i rzucający za trzy to kłopoty dla ofensywy Bucks. Dobrze, że w kluczowym momencie doszedł do tego wniosku:
Kevin Durant robił co mógł, ale nie udało mu się choćby zbliżyć do ostatniego, kosmicznego występu. Dziś zanotował 32 punkty i 11 zbiórek, ale też aż 7 strat i przy dobrej skuteczności z gry (15/30) zabrakło skuteczności na dystansie (2/8). Na zmianę, agresywnie kryli go Jrue Holiday i PJ Tucker, który znów mimo skromnej linijki (3 punkty, 4 zbiórki) miał najwyższy plus/minus (+30):
Nie dziwne, że Tucker radzi sobie w obronie na Durancie, skoro ten sprzedaje mu swoje sztuczki:
James Harden znów zagrał mimo wyraźnych kłopotów ze zdrowiem. Tym razem spędził na parkiecie 39 minut i zdobył 16 punktów i 7 asyst. Jego fizyczne ograniczenia były widoczne gołym okiem. Gdyby nie ból ścięgna udowego, to zakończyłoby się kontratakiem:
A problem z Giannisem oddającym rzut wolny przez całą wieczność wciąż postępuje. Może nadawcy telewizyjni pomyślą o tym, żeby w czasie jego wizyt na linii odtworzyć nam reklamy?