MŚ FIBA 2019 Power Ranking: Czarne Konie

MŚ FIBA 2019 Power Ranking: Czarne Konie

Mistrzostwa Świata FIBA 2019 rozpoczynają się już w najbliższą sobotę! Z tej okazji postanowiliśmy zrobić w redakcji Power Ranking i podzielić go na dwie części – piątkę faworytów do tytułu, oraz piątkę „czarnych koni” – pretendentów do tego, by powalczyć z najlepszymi. Zacznijmy od tych, którzy zaatakują najpewniej z drugiego szeregu:


10) Argentyna

autor: Krzysztof Janik

4022 dni. Tyle czekają kibice Argentyny na medal ich drużyny na dużej imprezie (igrzyska lub mistrzostwa świata). Niemal dokładnie 11 lat temu do brązowego medalu igrzysk w Pekinie poprowadził ich obecny szkoleniowiec, Sergio Hernandez.

Ciężko jednak liczyć na powtórkę tego sukcesu. Po raz pierwszy od 2002 roku, reprezentacja Argentyny na mistrzostwach świata nie ma w swoim składzie ani jednego gracza z ligi NBA. Sierpniowe sparingi również nie napawają optymizmem – w sześciu spotkaniach reprezentanci Argentyny odnieśli trzy zwycięstwa (z Czarnogórą, Rosją i Japonią). Przegrali nieznacznie z Brazylią i Hiszpanią i dotkliwie (19 punktami) z Francją. Z całą pewnością w grupie B, w której oprócz Argentyny znajdują się także Rosja, Korea Południowa i Nigeria, „El Alma Argentina” jest murowanym faworytem do przejścia do drugiej fazy grupowej. W niej zmierzą się m.in. z dwoma najlepszymi zespołami z grupy A, w której znajduje się Polska.

Ciężko ocenić realne możliwości Argentyny w kontekście całego turnieju. Według bukmacherów, są dziewiątym najpoważniejszym kandydatem do tytułu mistrzowskiego. Między innymi dlatego wydaje się, że strefa medalowa będzie dla nich celem nieosiągalnym. Na pewno będą chcieli zawalczyć o jak najlepsze miejsce na mistrzostwach z jeszcze jednego powodu. Przypomnijmy, że dwie najlepsze reprezentacje z Ameryk otrzymają automatyczne prawo startu na igrzyskach w Tokio w 2020 roku.


9) Turcja

autor: Kamil Kucharski

To jest potencjalnie bardzo ekscytująca ekipa i myślę, że bardzo niedoceniana – nawet w naszym rankingu. Zacząć należy od tego, że grupę wylosowali dosyć ciężką, więc już o awans będzie bardzo trudno. USA mogą być poza zasięgiem, ale Japonia i Czechy są jak najbardziej do ogrania. Jak prezentuje się trzon tureckiej kadry? O jej sile stanowi przede wszystkim tercet zawodników rodem z NBA. Ersan Ilyasova jako podkoszowy robi robotę i zdobywa punkty, ale to duet skrzydłowych w osobach Furkana Korkmaza i Cediego Osmana jest tym, co czyni Turcję w moich oczach tak interesującym zespołem.

Mecze przygotowawcze przyniosły Turcji niestety kilka porażek, ale należy uczciwie przyznać, że grali przeciwko dwóm czołowym ekipom i największym pretendentom do walki o medale, Serbii i Grecji. Ani na tle bardzo utalentowanej Serbii, ani na tle Grecji pod wodzą Antetokounmpo Turcy nie wypadli blado. Przegrana z Wenezuelą nie powinna się jednak była wydarzyć. W samym tylko sierpniu rozegrali aż 9 sparingów, wygrywając aż 6 z nich, w tym z Francją czy Włochami.

Choć ilością talentu i głębią składu trochę odbiegają od tych najlepszych ekip w turnieju, w czasie przygotowań pokazali, że stać ich na pokonanie każdego. Tak naprawdę to nieobecność Enesa Kantera, będącego w poważnym konflikcie z władzami Turcji, dzieli ich od bycia faworytami do walki o medale. Teraz można nazwać ich co najwyżej pretendentem do bycia pretendentem, czarnym koniem.


8) Kanada

autor: Kamil Kucharski

Kanada miała namieszać na Mistrzostwach Świata w Chinach – razem z USA i Australią stawiano ich w pierwszym rzędzie faworytów do tytułu. Niestety jednak, reprezentację Kanady dotknął ten sam problem, co reprezentację USA. Z gry dla kadry z różnych powodów zrezygnowali: Andrew Wiggins, Jamal Murray, Tristan Thompson, Kelly Olynyk, RJ Barret i Dwight Powell. Teraz kadra Kanadyjczyków to Cory Joseph, Chris Boucher, Khem Birch, oraz cały zastęp graczy, którzy nie istnieją w świadomości szeregowego kibica NBA.

Żeby być jednak uczciwym, trzeba wspomnieć, że w tym zastępie graczy są koszykarze grający w dobrych, europejskich klubach. Choćby rozgrywający Barcelony Kevin Pangos, czy skrzydłowy zespołu Unicaja Baloncesto, Melvin Ejim. Warto też przyjrzeć się niewybranemu w ostatnim drafcie Oshae Brissettowi, który mimo wszystko podpisał kontrakt z Toronto Raptors.

Trener Nick Nurse, na co dzień prowadzący obecnych mistrzów NBA Toronto Raptors, miał zebrać historycznie dobrą ekipę i powalczyć o Mistrzostwo Swiata. Plany trochę się zmieniły, ale Kanada to wciąż mocny zespół, który jednak powalczy raczej o… Wyjście z grupy. Tak, Kanada gra w tzw. grupie śmierci, w której do pokonania jest Australia i Litwa. Senegal powinien być łatwy do ogrania, ale dwaj pozostali rywale będą sporym wyzwaniem. Niestety, awans z grupy będzie dużym osiągnięciem – jeśli się jednak uda, kolejne fazy nie będą im już straszne.


7) Litwa

autor: Jacek Gawliński

Litwa – kraj w którym koszykówka jest drugą religią, wierzy, że drużynie uda się powtórzyć sukces z 2010 roku, gdy sięgnęli po brązowy – jedyny do tej pory medal mistrzostw świata. Pięć lat temu skończyli tuż poza podium. Do Chin na pewno nie jadą tylko by wziąć udział w turnieju. Do boju trener Adomaitis puszcza przede wszystkim duet swoich gwiazd, biegających po parkietach NBA – centra Memphis Grizzlies Jonasa Valanciunasa i młodego obiecującego skrzydłowego Indiany Pacers Domantasa Sabonisa. W małym wymiarze, w czasie kwalifikacji, ta dwójka pokazała, że ma już pewną renomę zdobytą dzięki grze za oceanem.

Oprócz wymienionej dwójki reszta zawodników to również efektywny kolektyw, w pełni zmotywowany by napisać nowy rozdział w litewskiej koszykówce. Warto wspomnieć tu skrzydłowego Olympiacosu Mindaugasa Kuzminskasa, który grał kiedyś w New York Knicks czy obrońcę Lokomotivu Kuban Mantasa Kalnietisa. Warty zawieszenia na nim oka będzie w Litwie obrońca Mantas Kalnietis, który znany jest z bardzo dobrego dostarczania piłek – na EuroBaskecie 2017 miał średnią 7.2 asysty na mecz. Jego wpływ i obdarowywanie podaniami dwójki Valanciunas-Sabonis będzie bardzo istotny.

To zespół stworzony z interesującej mieszanki, w której liderują weterani i występuje niesamowity młody talent. Aż pięciu graczy jest po 30-tce. Litwie nie zabraknie na pewno pewności siebie, mierząc się w swojej grupie m.in. z Kanadą i Australią. Z ostojami pod koszem w postaci Sabonisa i Valanciunasa Litwa ma zdolności by przejąć strefę podkoszową i mieć przewagę wzrostową gdy nadarzy się taka okazja. Obydwaj zawodnicy nie są również jednowymiarowi a ich wszechstronności uczyni wiele rzeczy łatwiejszymi dla reszty zespołu.

Jeszcze do niedawna 27-latek był uważany za jednego z najbardziej stałych i równych w grze big manów w całej NBA. W zaledwie 19 meczach dla Memphis notował średnio powyżej swoich średnich z kariery -19.9 pkt i 10.7 zb. W Chinach będzie miał sposobność by udowodnić światu jak bardzo efektywny może być w swoim prime time.


6) Francja

autor: Kamil Szuleko

Jeden z tych wielkich, obowiązkowych wręcz faworytów. Od lat mocni, od lat w czołówce rankingu FIBA. Uznana ekipa z sukcesami na koncie, bardzo dobry trener, doświadczeni zawodnicy. A jednak nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że Francuzi absolutnie nic nie ugrają w Chinach. Nic, patrząc z perspektywy ich oczekiwań, czyli medalu.

Do ćwierćfinału powinni wejść bez większych problemów, ale tam czeka ich prawdopodobny koniec turnieju, gdyż (jeśli do tej pory nie będzie wielkich niespodzianek) wedle drabinki na tym etapie czekać będzie Giannis lub, co gorsza, Team USA.

Najlepszym ich zawodnikiem jest obecnie Rudy Gobert. I chociaż docenić trzeba jego wielkość, szczególnie w obronie, to nie jest to typ zawodnika, który weźmie drużynę na plecy w takim turnieju i przesądzi o tryumfie. Kto poprowadzi Francję w walce z najsilniejszymi? Nicolas Batum, który w Hornets zjechał trochę z formą wejdzie nagle na wyżyny?

Evan Fournier? Nando de Colo? Jakoś nie widzę ich w roli bohaterów, którzy poskromią Giannisa, lub Team USA. Brakuje tam wyjątkowego talentu w ataku, który zrobi swoje w czwartej kwarcie. Wiecie, kogoś kim był niegdyś Tony Parker.

Trochę jak w siatkówce – Francuzi są mocni, mają skład który trzeba respektować, słabsze ekipy ich nie zaskoczą, ale jednak są półkę niżej niż najlepsi.