Montrezl Harrell: Clippers mnie nie chcieli
Montrezl Harrell trafiający do Los Angeles Lakers to jeden z bardziej zaskakujących ruchów tegorocznego offseason. Nie żyjemy już w czasach fanatycznego przywiązania do barw klubowych, oczywiście, ale przejście z Clippers do Lakers to wciąż dość duża sprawa. Łatwo wyobrazić sobie, że mistrzowski skład Jeziorowców był dla Harrella kuszący. Kontrakt który dostał nie jest jednak nadzwyczajnie wysoki – 19 milionów za dwa lata to pieniądze znacznie mniejsze, niż się spodziewaliśmy. Finansowo Clippers zdecydowanie mogli nawiązać walkę o swojego Sixth Man of The Year. Być może jednak wcale nawiązywać walki nie chcieli.
Harrell został zapytany o to, czy uważa, że Clippers chcieli go z powrotem. Po wymownej przerwie a’la Robert Lewandowski stwierdził, że najwyraźniej nie:
„Myślę, że nie trzeba o tym nawet mówić. Skoro jestem dziś tutaj, po drugiej stronie, to najwidoczniej nie. Więc jest jak jest. (…) Myślę, że jeśli spędzisz dostatecznie dużą część swojej kariery w jednym miejscu, to zawsze chcesz wciąż tam grać i tam się rozwijać. Więc oczywiście, wciąż mam ogromny szacunek do tych gości, do tej organizacji. Ale tak jak mówiłem – czy chcieli, żebym u nich został? Oczywiste, że nie wygląda na to.”
Zapytany o to, dlaczego wybrał akurat taką ofertę, postanowił między słowami pociągnąć ten wątek dalej:
„Szczerze mówiąc jest to czysto biznesowa decyzja. Czuję, że była to dla mnie właściwa opcja. Rozmawiałem ze swoją rodziną i wiesz – zdecydowaliśmy, że tu chcę przyjść. To tak proste. Zdecydowanie zamierzam być z zespołem, który mnie chciał.”
Clippers koniec końców postawili na Serge’a Ibakę, zamiast na Harrella. Co ciekawe, Ibaka i Harrell podpisali w tym offseason identyczne kontrakty – 9.258.000 dolarów w pierwszym roku i opcja zawodnika w drugim opiewająca na 9.720.900 dolarów. Opcja pozwoli Harrellowi jeszcze raz wejść na rynek w 2021 roku, kiedy kluby będą dysponować większymi pieniędzmi. A w międzyczasie z Lakers powalczy o tytuł mistrzowski, na co ma pewnie większe szanse niż u lokalnego rywala.