Tom Thibodeau zbuduje Knicks wokół Mitchella Robinsona?
Tom Thibodeau został już ósmym trenerem New York Knicks w przeciągu ostatniej dekady. Jego przyjście wiąże się dla kibiców nowojorskiej ekipy z dość dużymi nadziejami – zwłaszcza w połączeniu z dość młodą ekipą. W niej wyróżnia się zwłaszcza jeden zawodnik – wkraczający w swój trzeci sezon na parkietach NBA Mitchell Robinson. Mimo swojego niewątpliwego potencjału, zdecydowaną większość meczów Knicks w ubiegłym sezonie zaczynał on z ławki rezerwowych. Jednym z podstawowych zadań trenera Thibodeau w Nowym Jorku będzie ułożenie gry zespołu tak, by jak najlepiej wykorzystać potencjał młodych koszykarzy.
Robinson imponuje Thibsowi
W ostatniej rozmowie z Ianem Bagley’em dla SportsNet New York nowy trener Knicks przyznał, że jest oczarowany możliwościami Mitchella Robinsona. Miał okazję popracować z nim w minionych tygodniach w ramach treningów indywidualnych. Obecnie trwają odbywają się zgrupowania zespołów, które nie pojawiły się w Bańce w Orlando – są one w fazie treningów zespołowych. W tym czasie jednak Robinsona na zgrupowaniu nie ma. Powodów nieobecności nie podano – zaznaczono natomiast, że nie ma ona związku z COVID-19. Mimo absencji, zawodnik już zdążył wywrzeć na nowym trenerze ogromne wrażenie:
„To, co robił w ubiegłym sezonie, to wywieranie dużej presji w grze przy obręczy. Jest niesamowitym atletą, nie chcemy go jednak ograniczać. Chcemy pracować nad tym, by rozwinąć wszystkie aspekty jego gry. Spędził trochę czasu tu, w Nowym Jorku, w czasie wakacji; mamy nadzieję, że – no wiecie – wróci tu teraz i będziemy mogli od razu wziąć się z nim do pracy, żeby móc podbudować jego umiejętności. To oczywiste, że jest bardzo ważną częścią tego zespołu.”
Mitchell Robinson jest znany przede wszystkim jako obrońca obręczy – spędzając na parkiecie w okolicach 20 minut potrafi on notować średnio około 2 bloków na mecz. W ubiegłym sezonie notował 3 bloki w przeliczeniu na 36 minut gry – gdyby więc dostał więcej szans od trenerów (Knicks prowadzili w minionych rozgrywkach David Fizdale, a potem Mike Miller), mógłby powalczyć o tytuł najlepiej blokującego ligi. Liderem był w tej kategorii był jednak Hassan Whiteside, który przy średnio 30 minutach gry notował 2,9 bloku na mecz.
Jeśli jednak Thibodeau będzie chciał uczynić Robinsona centralną częścią swojego zespołu, ten będzie musiał prezentować się dobrze także po ofensywnej stronie parkietu. Słowa Thibsa o zrównoważonym rozwoju nie biorą się znikąd. Nagrania z treningów z początku września każą przypuszczać, że Robinson poczynił duże postępy techniczne w grze z piłką w rękach:
7’0” Mitchell Robinson’s NEW BAG looking SCARY 😬 @23savage____ pic.twitter.com/KygppMavQJ
— Overtime (@overtime) September 3, 2020
Skład Knicks musi zostać odświeżony
Dlaczego 23-letni utalentowany center nie był podstawowym zawodnikiem rotacji Knicks? Dlaczego zespół, który nie walczył o Playoffy tylko ogranie młodzieży i sprawną przebudowę nie stawiał na jeden ze swoich największych talentów? To naprawdę zasadne pytanie, na które nie ma chyba dobrej odpowiedzi. Można to jednak zrzucić w dużej mierze na karb marnego zarządzania i niedorzecznego wręcz doboru zawodników. W składzie nowojorczyków mnóstwo było przyzwoitych, acz wyraźnie przepłaconych weteranów. Większość z nich to zawodnicy podkoszowi:
- Julius Randle 18.000.000 $ (PF)
- Bobby Portis 15.000.000 $ (C)
- Marcus Morris 15.000.000 $ (PF/SF)
- Taj Gibson 9.800.000 $ (C)
- Mitchell Robinson 1.559.712 $ (C)
Nic dziwnego, że niewiele było miejsca dla Mitchella Robinsona. Trudno jest przyspawać do ławki dobrze zarabiającego zawodnika – nawet, jeśli można za niego wstawić młodszego i lepszego. Na szczęście ten paskudny log-jam może lada moment stać się przeszłością. Marcus Morris został zwolniony już w trakcie sezony, a umowy Gibsona i Portisa mają opcję drużyny na sezon 2020/21. O ile pierwszego z nich trener Thibodeau może zechcieć zatrzymać (grał dla niego zarówno w Bulls jak i w Wolves), tak dla Portisa to już chyba koniec przygody w Wielkim Jabłku. Może więc nie trzeba nawet szukać chętnych na duży kontrakt Juliusa Randle, żeby w przyszłym sezonie znaleźć więcej minut dla Robinsona (choć dobrze byłoby spróbować, bo Randle to naprawdę nie jest plusowy zawodnik).
Spośród wymienionych zawodników, Mitchell Robinson jest jedynym (!), z którym na parkiecie Knicks byli lepsi od rywali w ofensywie (+2,7 pkt/100 posiadań), jak również w defensywie (-3,2 pkt/100 posiadań rywali).
Organizacja Knicks nie była do tej pory zdrowa – zarządzanie i rozwój młodych zawodników to rzeczy, które absolutnie leżały. Wraz z przyjściem nowego trenera, ale też przede wszystkim nowego prezydenta i generalnego managera, kwestia zarządzania ma nabrać zupełnie innej dynamiki. O tym także wspomina w swojej wypowiedzi Tom Thibodeau:
„Mamy kilku innych gości, których będziemy z czasem dodawać [do sztabu]. Więc musimy być po prostu cierpliwi i pracować w swoim tempie. Jestem jednak podekscytowany wizją pracy z tym sztabem, który już tutaj mamy. Mamy kilku szkoleniowców, którzy są fantastycznymi nauczycielami i to było dla mnie kluczowe. Mówimy o Johnnie Bryancie, Kennym Paynie, Mike’u Woodsonie, czy Andym Greerze. Będą zaangażowani we wszystkie aspekty organizacji; włączymy ich w proces planowania meczów, rozwoju zawodników, weźmiemy pod uwagę ich pomysły, ich przemyślenia. Mamy dużo pracy do wykonania, a każdy z nich ma bardzo dużo doświadczenia – tym jestem podekscytowany.”
źródło:YouTube/Z. Highlights