Miłoszewski potwierdza: Mazurczak był jednym z warunków

Arkadiusz Miłoszewski na konferencji prasowej potwierdził nasze informacje, że swoją dalszą przyszłość w Kingu Szczecin uzależniał od podpisania Andrzeja Mazurczaka. Prezes Krzysztof Król nie zdecydował się na to, dlatego ten duet ostatecznie wylądował w ORLEN Zastalu Zielona Góra, która wraca do walki o wysokie cele w ORLEN Basket Lidze.

Na początku tygodnia informowaliśmy o tym, że Arkadiusz Miłoszewski przekazał Krzysztofowi Królowi informację, że nie przyjmie jego oferty pracy na kolejny sezon. I wcale – co warto podkreślić – nie poszło o pieniądze. Kością niezgody był… Andrzej Mazurczak. Trener Miłoszewski naciskał na przedłużenie kontraktu z polskim rozgrywającym. Uzależniał swoją przyszłość w klubie od tej umowy.

Arkadiusz Miłoszewski potwierdził nasze informacje podczas wtorkowej konferencji prasowej w Zielonej Górze, podczas której został zaprezentowany jako nowy trener ORLEN Zastalu (podpisał z klubem trzyletnią umowę – Mazurczak dwuletnią).

– Dałem Andy’emu szansę trzy lata temu i obaj osiągnęliśmy sukces. Dalej w to wierzę i chcę w to iść. Był to jeden z warunków, który zaważył o tym, że jestem tutaj w Zielonej Górze. Byłoby duże prawdopodobieństwo, że zostałbym w Kingu, gdyby Andy tam podpisał umowę – przyznał wprost.

Mazurczak otrzymał oczywiście ofertę przedłużenia umowy na kolejne lata. Toczyły się rozmowy między stronami przez dłuższy czas. To była oferta na wysokim poziomie finansowym, ale… nie poszło tu o pieniądze.

Z naszych informacji wynika, że kluczowa była kwestia sportowa. W Kingu na dwa kolejne lata został Jovan Novak (umowa podpisana w kwietniu), który podczas nieobecności Mazurczaka pełnił rolę pierwszego rozgrywającego. Trudno jednak sobie wyobrazić dwóch takich graczy w jednym zespole, który na dodatek nie będzie grał w europejskich pucharach. To klasyczni rozgrywający, którzy potrzebują piłki w rękach i dużej liczby minut. Dwóch generałów (samców alfa) w drużynie? To byłoby piekielnie trudne zadanie, by obu zadowolić i odpowiednio wykorzystać. Mazurczak zdawał sobie z tego sprawę i ostatecznie zdecydował się na powrót do Zielonej Góry.

– Rozmowy między Andym a prezesem Królem trwały od dłuższego czasu i po prostu nie przyniosły efektu. Z różnych względów. Nie chodziło jednak o pieniądze. Nie był to decydujący czynnik – przekazał Arkadiusz Miłoszewski.

Co na to sam zawodnik?

– Zacznę od tego, że ja mam ogromny szacunek do prezesa Króla, który dał mi dużo w trzech ostatnich latach. Te rozmowy między nami trwały od dłuższego czasu. Nie chcę jednak wchodzić w szczegóły tych rozmów. Media nie są od tego. Po prostu nie dogadaliśmy się. I tyle. Nie ma żadnej złej krwi między nami. Cieszę się, że jestem w Zielonej Górze i mogę tutaj coś zbudować wielkiego – skomentował Andy Mazurczak.

Rozmowy Miłoszewskiego z Zastalem zaczęły się po zakończeniu sezonu z Kingiem Szczecin. Wcześniej pojawiały się plotki na temat ewentualnego powrotu, ale strony podkreślają, że nie było żadnych konkretnych negocjacji. Miłoszewski jeszcze w poniedziałek był na rozmowach z Kingiem Szczecin.

– Rozpatrywałem tylko dwie opcje: ORLEN Zastal Zielona Góra i King Szczecin. Z tyłu głowy miałem już pewną decyzję, ale z racji szacunku do prezesa Króla czekałem z tą decyzją do samego końca. Powtórzę: swoją decyzję też uzależniłem od wyboru Andy’ego. Bardzo dużo o tym rozmawialiśmy – zaznaczył polski szkoleniowiec.

Trener Miłoszewski naciskał w Kingu na przedłużenie kontraktu z Mazurczakiem, bo widział w nim gracza, wokół którego chce budować zespół. To nie może dziwić, bo to właśnie z nim w składzie osiągnął największe sukcesy w roli pierwszego trenera (mistrzostwo i wicemistrzostwo z Kingiem). Teraz obaj będą pracowali na sukcesy w Zastalu.

Mazurczak wraca do gry po wielomiesięcznej pauzie spowodowanej kontuzją kolana. W ostatnich dniach otrzymał zielone światło na powrót do treningów z pełnym obciążeniem. Z Zastalem podpisał dwuletnią umowę.