Odkupienie Mike’a Budenholzera
Milwaukee Bucks są o krok od zdobycia swojego pierwszego Tytułu Mistrzowskiego od 50 lat. Dacie wiarę, że jeszcze miesiąc temu jedną z głównych narracji wokół zespołu było to, że muszą w końcu zwolnić trenera Budenholzera? Ba – jest to narracja, która z mniejszą lub większą intensywnością powracała już od 2019 roku, kiedy w rozczarowującym stylu Bucks przegrali z Raptors w Finałach Konferencji. W czasie tegorocznych Playoffów amerykańskie media wychodziły z przeświadczenia, że jeśli Bucks nie zdobędą tytułu, Coach Bud pożegna się z pracą. Były momenty, by na ten temat dyskutować – kiedy w drugiej rundzie przegrywali już 0-2 z Nets, w Finałach Konferencji kiedy zaczęli od porażki z Hawks, czy nawet w Finałach, znów rozpoczętych od 0-2. Doniesienia zza kulis wciąż sugerowały, że Budenholzer gra o swoją posadę.
Kontrakt szkoleniowca dobiega końca wraz z końcem przyszłego sezonu. Jeśli ma dostać przedłużenie, trzeba pomyśleć o tym już teraz. Jeden z właścicieli Milwaukee Bucks, Marc Lasry, w rozmowie dla The Journal Sentinel przed rozpoczęciem Finałów NBA odwlekał ten temat w czasie:
„Zajmiemy się tym na koniec roku. Nikt o tym jeszcze nie rozmawiał.”
– Marc Lasry
Jednocześnie twierdzi on, że doniesienia o tym, że praca Budenholzera była zagrożona – czy to w 2019 roku, czy w czasie tegorocznych Playoffów – były zupełnie nieprawdziwe:
„Nie było w tym prawdy. Koniec końców nie możesz słuchać wszystkiego, o czym mówią media – one napiszą to, co muszą napisać. Czułem się źle z powodu Buda. Naprawdę. Nikt nie chciałby czytać na swój temat takich rzeczy, że jest się już skończonym. Rozumiem, że to część biznesu, w którym jesteśmy. Myślę, że to było dla niego trudne.”
– Marc Lasry
Budenholzer to jest dobry trener. Był najszybszym trenerem w historii Bucks, który osiągnął 100 i p150 wygranych meczów w sezonie regularnym. Jego łączny bilans z sezonów regularnych wynosi aż 162-65, co daje imponujące 71,4% zwycięstw. No ale właśnie – w sezonie regularnym. Playoffy rokrocznie przynosiły rozczarowanie – aż do teraz.
Możliwe, że tegorocznymi Playoffami – a konkretnie tegoroczną serią Finałów NBA – Budenholzer odkupił swoje winy z ostatnich lat.
Podstawowym zarzutem wobec Buda był fakt, że jest zdecydowanie za mało elastyczny. Owocowało to tym, że po dwóch meczach Playoffowej serii rywal znajdował na jego Bucks sposób, a on nie był w stanie odpowiedzieć – z trudem przychodziło mu oderwanie się od wypracowanych na przestrzeni sezonu schematów. Także w tym roku nie obserwujemy w Bucks wielkich rewolucji na przestrzeni żadnej z serii – widać jednak pewne usprawnienia. Nie takie, które wywracają koncept gry Milwaukee do góry nogami, tylko takie, które wynikają bezpośrednio z tego, co drużyna robiła w sezonie regularnym.
„[Budenholzer] robi to, co trzeba, ale jednocześnie nam ufa. Mamy pojęcie na temat tego, co powinniśmy robić, a on nam ufa. To wszystko czego mógłbyś chcieć od trenera – zwłaszcza z perspektywy zawodnika to wygląda trochę inaczej. Kiedy przychodzimy do niego z sugestiami, on nas słucha – ufa nam.”
– Khris Middleton
Budenholzer w bardzo naturalny, ale niebezpośredni sposób odpowiedział na skuteczną grę Suns w rzutach po koźle. Katowane przez cały sezon switche nie zdały się na zbyt wiele, kiedy krycie po zasłonie na kimś z duetu Booker & Paul przejmował Brook Lopez. Z całym szacunkiem do jego umiejętności – także defensywnych – warunki nie pozwalały mu nawiązać równorzędnej walki. Powstrzymanie liderów Suns na koźle wymagałoby zaangażowanie obrońców z pomocy, co z kolei otwierałoby czyste pozycje dla dobrych strzelców po słabej stronie parkietu (Mikal Bridges trafia w tych Finałach 45% trójek, Jae Crowder 46,6%, Cam Johnson aż 47,4%). Rozwiązanie problemu przyszło z drugiej strony.
Suns trafiają jak trafiali – w ostatnim meczu Booker zdobył efektywne 40 punktów, dwóch kolegów dorzuciło po 20 oczek, a cały zespół trafił bardzo dobre 55,2% wszystkich prób, w tym aż 68,4% z dystansu. To są okoliczności, w których zazwyczaj się wygrywa. Sęk w tym, że Bucks na przestrzeni całej serii oddają o 6,2 rzutu na mecz więcej (!)
To jest naprawdę znacząca różnica. Nawet przy kilku punktach procentowych mniej w skuteczności, pozwala to najzwyczajniej w świecie zdobywać więcej punktów niż rywal. Stąd tak wysokie średnie punktowe obu zespołów w tych Finałach. Kurs na over 221,5 punktu wynosi całkiem kuszące 1.85 – takie smaczki w naszej zakładce Typy NBA.
Ważny jest fakt, że te dodatkowe rzuty pochodzą w dużej mierze ze zbiórek ofensywnych. Próby takie mają to do siebie, że oddawane są z bliskiej odległości, często przeciwko dopiero spadającemu na parkiet, nieprzygotowanemu obrońcy. Są więc one wyjątkowo skuteczne – zwłaszcza w przypadku, kiedy zespół atakujący ma taką fizyczną przewagę, jak Bucks nad Suns. Choć Bucks byli jedną z najlepiej zbierających ekip w sezonie regularnym, wcale nie atakowali ofensywnej deski. Ich priorytetem był szybki powrót do obrony, a jako drugi najlepiej zbierający zespół w lidze (48,3), w zbiórkach ofensywnych byli dopiero na 12. miejscu (10,3, przy aż 13,6 w tych Finałach). Postawienie wszystkiego na jedną kartę, wykorzystanie do maksimum fizycznej przewagi, było pomysłem Budenholzera na te Finały. Właściwie na drugą część tych Finałów, kiedy trzeba było znaleźć usprawnienie przeciwko wygrywającym Suns.
Zawsze mieliśmy z Bucks ten problem, że szukali ofensywy niekoniecznie tam, gdzie leżały ich najmocniejsze strony. Sezon temu poszli w agresywne ustawienie 5-0, szukające jak największej liczby trójek i spacingu dla kozłującego Giannisa. Sęk w tym, że kozłujący i ustawiony wysoko Giannis to marnowanie jego potencjału. Siła, którą w Playoffowej serii, kiedy trenerzy mają czas na przygotowanie czegoś extra, łatwo powstrzymać. Budenholzer trochę ten schemat między sezonami zmodyfikował, przenosząc ciężar bardziej na strefę w pobliżu obręczy. Pisałem o tym w poczatkowej fazie sezonu i mi to bardzo imponowało:
Teraz Budenholzer pokazał, że w ramach tego lekko zmodyfikowanego systemu, potrafi dokonać kolejnych subtelnych modyfikacji na potrzeby rywala. Skupić się na ofensywnej desce; dać więcej piłki Jrue Holiday’owi, by wykorzystał fizyczną przewagę nad zmęczonym Chrisem Paulem – to są te małe rzeczy, którymi Budenholzer reaguje na wydarzenia. Rzeczy, których w poprzednich latach nie widzieliśmy, a które – niezależnie od wyniku tegorocznych Finałów – nastrajają Bucks pozytywnie na najbliższą przyszłość.
Mecz numer 6 już najbliższej nocy o godz. 3:00 naszego czasu!