PLK: Michale Kyser: W Turcji mi nie płacili. Z Kingiem po złoto
Przejście z ACB do drużyny z ostatniego miejsca w Turcji jest niespotykane. Nie powinno mnie tam być! Uważam, że powinienem trafić do znacznie lepszego klubu, dlatego podziękowałem agentowi za współpracę. King jest dla mnie wielką szansą. Chcę zdobyć mistrzostwo i być najlepszym podkoszowym w lidze – mówi Michale Kyser, nowy zawodnik Kinga Szczecin.
Karol Wasiek: W debiucie w ORLEN Basket Lidze byłeś o krok od double-double, notując 17 punktów i 8 zbiórek. Słyszałem jednak, że mogłeś w meczu w Lublinie… w ogóle nie wystąpić. Czy to prawda?
Michale Kyser, zawodnik Kinga Szczecin: Tak! Masz dobre źródła (śmiech). Walczyłem z własnymi problemami zdrowotnymi, mając reakcję alergiczną przed meczem, ale nie mogłem pozwolić na to, aby powstrzymało mnie to przed zrobieniem tego, czego trener i zespół ode mnie potrzebowali. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że udało nam się wygrać na trudnym terenie. Cieszy mnie również fakt, że miałem swój wkład w zwycięstwo.
Jak trafiłeś do Kinga Szczecin? Czy mógłbyś odsłonić kulisy transferu z ligi tureckiej?
Moja sytuacja w tureckim klubie, Samsunsporze, była – mówiąc delikatnie – nie najlepsza. Klub miał wielkie problemy finansowe, nie otrzymywałem wynagrodzenia na czas, na dodatek dwóch obcokrajowców opuściło drużynę. Nie wierzyłem, że zespół na tym poziomie może wygrywać mecze tylko z dwoma graczami zagranicznymi.
Pomyślałem, że jeśli będę miał okazję gdzieś odejść, to z pewnością z tego skorzystam. Mój agent skontaktował się z Kingiem Szczecin i chwała Bogu, że udało się wypracować porozumienie. Jestem niezmiernie wdzięczny, że mogłem tu przyjechać i walczyć o najwyższe cele w Polsce.
Jednego nie umiem zrozumieć. Jak to możliwe, że trafiłeś do tak słabego zespołu w Turcji po wcześniejszych dobrych występach w Basketball Champions League czy lidze hiszpańskiej?
Nie wiem… To jest dobre pytanie. Przejście z ACB do drużyny z ostatniego miejsca w Turcji jest niespotykane. Nie powinno mnie tam być! Uważam, że powinienem trafić do znacznie lepszego miejsca, dlatego też swego czasu podziękowałem agentowi za współpracę. Nie byłem zadowolony z jego usług.
Sporo zmian zaszło ostatnio w twoim życiu. Jak do nich podchodzisz? Jakie masz podejście do gry?
Nie gram tylko po to, by być przeciętnym, gram tak, jakby to był mój ostatni mecz, ponieważ w ostatnich miesiącach miałem wiele przeciwności losu. Zatrzymanie sezonu w Izraelu, bycie w domu przez miesiąc, wyjazd do Samsunporu. Tam też miałem problemy zdrowotne. Nagle przestałem oddychać w szpitalu i do dzisiaj nie wiem, dlaczego tak się stało.
Jestem wdzięczny Bogu, że daje mi szansę, by wyjść na boisko i robić to, co kocham. Faktycznie wiele zmian zaszło w moim życiu, ale mentalność „#MambaMentality” to jedyny sposób, w jaki można funkcjonować.
Kobe Bryant to gracz, na którym się wzorowałeś?
Nie. Tym graczem był Kevin Garnett. On zawsze był bardzo zaangażowany, zdeterminowany, grał z wielkim sercem. Ja staram się grać podobnie. Jeśli nie grasz z sercem, to znaczy, że nie kochasz tej gry.
Z jakim celem przyjechałeś do Szczecina? Czy jesteś trochę w pogoni za przeszłością? Czy chcesz przywrócić swoją karierę na właściwe tory?
Odpowiem w ten sposób: chcę pomóc Kingowi zdobyć mistrzostwo Polski. To jest cel numer jeden. Nie ukrywam, że moim indywidualnym celem jest to, by być najlepszym graczem podkoszowym w ORLEN Basket Lidze. Będę do tego dążył, ale priorytetem jest walka o złoty medal. Po to przyleciałem do Polski.
W Turcji grałeś z Sekiem Henrym, który w przeszłości grał w Polsce. Rozmawiałeś z nim na ten temat?
Tak, jest jednym z powodów, dla których tu przyjechałem. Mówił dobre rzeczy o kraju i lidze. Życzę mu wszystkiego najlepszego.
Znałeś jeszcze kogoś z polskiej ligi? Rozmawiałeś z kimś?
Hassani Gravett jest dla mnie jak brat, graliśmy razem w Lakeland. To świetny facet i zawodnik. Wygrałem mistrzostwo na Łotwie z Oskarem Hlebowickim. Wiem, że obaj teraz grają w Śląsku Wrocław. Obserwuję ich poczynania.
Jesteś bardzo rozmowny, nie unikasz trudnych tematów. Może Avery Woodson, kolega z drużyny, powinien cię zaprosić do swojego podcastu? Co ty na to?
Bez wątpienia! Będę musiał z nim to przegadać. Dzięki za wskazówkę (śmiech).