Michał Jankowski, prezes Czarnych: Budowaliśmy skład na dużym ryzyku [WYWIAD]
Mogę się przyznać, że w tym roku budowaliśmy skład na dużym ryzyku, co wiązało się z przedłużającymi się rozmowami z Energą. Pociąg już jechał, dosiadali się kolejni zawodnicy, a ja go musiałem gonić. I dogoniłem. Jestem bardzo szczęśliwy z jakości posiadanego składu i liczby sprzedanych karnetów – mówi nam Michał Jankowski, prezes Energa Icon Sea Czarni Słupsk.
Karol Wasiek: Energa Icon Sea Czarni Słupsk – co pan czuje, gdy widzi taką nazwę zespołu przystępującego do rozgrywek w ORLEN Basket Lidze?
Michał Jankowski, prezes Energa Icon Sea Czarni Słupsk: Jestem dumny. Czuję dużą satysfakcję. To też pokazuje naszą siłę marketingową. Nowy sponsor tytularny jest dla nas ogromnym wzmocnieniem i sporym zastrzykiem gotówki. To też podsumowanie naszych sześciu ostatnich lat pracy i docenienie tego, co robimy na co dzień. Jesteśmy klubem wypłacalnym i solidnym, który – poza ostatnim sezonem – był w fazie play-off, a nawet otarł się o medal.
Dużo to pana pracy kosztowało?
Bardzo dużo czasu, pracy, nerwów, wyrzeczeń i nieprzespanych nocy. Okres między majem a sierpniem był bardzo intensywny.
Czy prawdą jest, że ruchy transferowe w postaci m.in. Steina, Jacksona, Nowakowskiego czy Musiała wykonał pan jeszcze bez 100-procentowej pewności, że będzie podpisana umowa z Energą? Czy w tym sezonie postawił pan wszystko na jedną kartę?
Nie do końca, bo pierwszym ruchem, który wykonaliśmy w off-season, było podpisanie nowej umowy z miastem na znacznie lepszych warunkach finansowych. Z tego miejsca chciałbym podziękować pani Prezydent Krystynie Danileckiej-Wojewódzkiej za merytoryczne rozmowy i zawarcie korzystnej umowy dla naszego klubu. To była solidna baza do negocjacji z kolejnymi sponsorami.
Po pierwszych rozmowach z firmą Energa z Grupy Orlen dokonałem pewnych szacunków, na bazie których zaczęliśmy kontraktować wyżej wymienionych zawodników. Na pewno nie bylibyśmy w stanie zatrudnić takich graczy bez nowego sponsora tytularnego o takiej randze.
Mogę się przyznać, że w tym roku budowaliśmy skład na dużym ryzyku. Kontraktowanie zawodników odbywa się w okresie maj-sierpień, a rozmowy z Energą się przedłużały. Dopóki nie było podpisów pod umową, to wszystko mogło się wydarzyć. Tak wygląda ten biznes. Czasami jest brutalny. Na szczęście wszystko udało się dograć.
Pociąg już jechał, dosiadali się kolejni zawodnicy, a ja go musiałem gonić. I dogoniłem!
To najwyższy budżet w historii klubu?
Tak.
O jakiej kwocie mówimy?
Wyższej niż w zeszłym sezonie, ale spokojnie, jeszcze daleko nam do topowych zespołów tej ligi.
Ważnym elementem w budżecie są karnety i bilety. Jak idzie sprzedaż?
Znakomicie sprzedają się karnety na sezon 2024/2025. Już sprzedaliśmy 1200 karnetów, a zakładałem sprzedaż na poziomie 800. Nie ukrywam, że dla naszego klubu to świetny wynik. To magiczny wynik. Myślę, że pod tym względem jesteśmy w samej czołówce ORLEN Basket Ligi.
To pokazuje, że w Słupsku jest ogromne zainteresowanie koszykówką. Ludzie są głodni kolejnych meczów i sukcesów, zapominając o tym, co działo się w zeszłym sezonie.
Myślę, że dużym magnesem były transfery. Nie tylko obcokrajowców, ale Polaków. Pozyskaliśmy mistrza i wicemistrza. Transfer Kuby Musiała został świetnie odebrany. To nasz “słupski rycerz”. Wiem, że wszyscy tu na niego ponownie czekali. Cieszę się, że będziemy oglądali takich graczy w Słupsku.
Jak wyglądało konstruowanie składu pod względem sportowym?
Mogę sprzedać ciekawostkę. O duecie Jackson-Stein rozmawiałem z trenerem Mantasem już w trakcie minionego sezonu. Mówiliśmy sobie wtedy: “ale fajnie byłoby mieć takich ludzi u nas”. Podziwiałem tych ludzi, gdy oglądałem Legię i PGE Spójnię w akcji. Dla nas to były pierwsze wybory i cieszę się, że tak szybko doszliśmy do porozumienia. W poprzednich sezonach sondowaliśmy wiele tematów i zwykle zawodnicy nam uciekali, wybierając inne, lepsze oferty.
Czy prawdą jest, że transfer Justice’a Sueinga był uwarunkowany od umowy z Energą?
Tak. Gdybyśmy go wcześniej podpisali, to byłoby już granie na kredyt na 100 procent, a na to nie mogłem sobie pozwolić.
Chciałbym zapytać o dwa nazwiska graczy zagranicznych. Czy Jabril Durham i Angel Nunez byli na liście Czarnych Słupsk?
Trzeba spytać Mantasa Cesnauskisa i Mirka Lisztwana. Do mnie docierają nazwiska od nich, kiedy pojawiają się konkrety, a w tych przypadkach naprawdę nie kojarzę, chociaż lista kilkudziesięciu nazwisk się przewinęła, więc może mi coś umknęło.
Manny Bates nie będzie już zawodnikiem Czarnych Słupsk. Dlaczego?
Nie będzie, bo dobiegł końca try-out. Zawodnik nie spełnił naszych oczekiwań. To bardzo dobry, młody człowiek, któremu nie można odebrać chęci pracy i zaangażowania, ale w naszej ocenie sportowo nie sprawdził się w naszym zespole.
W ostatnich dniach portal “SuperBasket” pisał o braku dyrektora sportowego w Czarnych Słupsk. Czy tak faktycznie jest? Czy przypadkiem Mirosław Lisztan nie odgrywa takiej roli? Czy brał udział w budowaniu zespołu?
Ktoś podesłał mi te „sensacyjne wpisy”. Całe szczęście nie kierujemy się ich pomysłami czy pomysłami niektórych autorów – Beau Beecha też u nas nie będzie w tym sezonie, choć podawano to jako dokonany transfer. Wracając do pytania: nie stać nas na tworzenie tego typu etatów, ale mamy to szczęście, że mamy w swoich szeregach trenera Lisztwana, który z 40-letnim stażem naprawdę fantastycznie porusza się po rynku wśród agentów, jest szanowany i ceniony. Razem z Mantasem doskonale się uzupełniają, a ja mam ułatwione zadanie. Mają moje pełne zaufanie, kiedy są zgodni co do danego nazwiska. A że zdarzają się błędne decyzje, no cóż: nie myli się tylko ten, co nic nie robi.
Czy jest możliwy transfer Kacpra Borowskiego?
Nigdy nie mówimy nigdy, natomiast tutaj ruch jest z pewnością po stronie Kinga i dopóty trwa (prawdopodobnie) jakikolwiek spór na linii zawodnik-agent-klub, to nie chcemy w tym uczestniczyć.
Czy rozważaliście – mając największy budżet w historii – grę w europejskich pucharach – np. w ENBL?
Nie. Nie stać nas pomimo zwiększonych środków, bo te zostały skierowane w budowę zespołu.
Jaki jest cel Czarnych Słupsk na sezon 2024/2025?
Nie chciałbym niczego wielkiego deklarować, bo później mnie ludzie za słówka łapią, przekręcają. Powiedziałem rok temu, że „kiedyś sięgniemy jeszcze po medale i mocno w to wierzę”, a internetowi eksperci oczekiwali, że miało się to wydarzyć natychmiast. Na pewno walczymy o udział w fazie play-off. To jest nasz cel nadrzędny. Na pewno fajnie byłoby być w pierwszej szóstce po rundzie zasadniczej, żeby uniknąć fazy play-in, ale to naprawdę bardzo trudne zadanie patrząc, jak mocne składy zbudowała konkurencja.