Mecz w cieniu tragedii, Mavs nie odpuszczają, w końcu trafiają rzuty
GSW – DAL – 109:119 [3-1]
Niestety, w amerykańskiej przestrzeni publicznej czwarty mecz Warriors z Mavericks został przysłonięty tragedią, rozgrywającą się kilkaset kilometrów dalej w miejscowości Uvalde, gdzie doszło do kolejnej już masakry przy użyciu broni palnej w szkole. Zginęło dziewiętnaścioro dzieci. Trener Steve Kerr przed meczem emocjonalnie wezwał władze do działania, twierdząc, że dość ma już ciągłego wyrażania współczucia i minut ciszy:
Sam mecz z kolei – a właściwie jego druga połowa – opóźniła się z powodu przeciekającego dachu. Przeciek nastąpił na tyle blisko parkietu, że nie dało się rozpocząć gry bez usunięcia usterki:
W końcu jednak rozegrano ten mecz – ten, który mógł być ostatnim dla Dallas Mavericks. Ekipa z Teksasu nie dała się jednak ograć w serii do zera, w trzecim meczu w końcu postawiła twarde warunki i dokonała czegoś na kształt blow-outu. Na koniec trzeciej kwarty Mavs cieszyli się już prowadzeniem różnicą 29 punktów.
Warriors nie zamierzali jednak odpuszczać – czwartą kwartę wygrali 39:20, a na kilka minut przed końcem byli w stanie zminimalizować straty do zaledwie ośmiu oczek rzutem Jonathana Kumingi:
Wspomniany Kuminga był drugim najlepszym strzelcem Warriors w tym meczu po Stephie Currym, zdobywając 17 punktów i 8 zbiórek z ławki. Curry z kolei zdobył 20 punktów, 5 zbiórek i 8 asyst, ale zanotował też najgorszy w drużynie wskaźnik plus/minus na poziomie -33, zmagając się z agresywnymi podwojeniami rywali i generalnie bardzo skrupulatną defensywą Mavs w tym meczu.
Z agresywną obroną zmagać musiał się też Luka Doncic, ale z tego zadania wywiązał się kapitalnie:
Luka rozegrał mecz na 30 punktów, 14 zbiórek i w końcu aż 9 asyst. To nie tak, że Luka nie podawał, czy mniej podawał w meczach takich jak ostatni, gdzie notował 3 asysty. On dobrze widzi tę grę – koledzy musza jednak trafiać rzuty, a tak dziś było:
Doncic sam trafił dość mierne 3/11 z dystansu, ale jego koledzy zdali w tym zakresie egzamin. Reggie Bullock trafił 6/10, Dorian Finney-Smith 4/7, a cały zespół sumarycznie nawrzucał 20/43, co daje świetne 46,5% skuteczności:
Trener Jason Kidd po raz kolejny zrezygnował z gry Dwightem Powellem, wystawiając go na zaledwie 11 minut. Więcej było grania ustawieniami z rzucającymi Kleberem i Bertansem, którzy z resztą wcale nie radzili sobie źle w obronie:
Jakie są szanse?: