Mateusz Ponitka: Powrót do social-mediów. Kadrze nigdy nie odmówię

Mateusz Ponitka: Powrót do social-mediów. Kadrze nigdy nie odmówię

Mateusz Ponitka: Powrót do social-mediów. Kadrze nigdy nie odmówię
Mateusz Ponitka / foto: Getty Images

Jeżeli – po EuroBaskecie – będę w odpowiedniej formie sportowo-fizycznej i otrzymam powołanie, to na pewno będę rozważał grę dla kadry Polski. Nigdy reprezentacji nie odmówiłem i nie zamierzam tego zmieniać – mówi Mateusz Ponitka, zawodnik Bahçeşehir Koleji S.K i reprezentacji Polski.

Karol Wasiek: Byłem mocno zaskoczony, gdy ostatnio zobaczyłem konto Mateusza Ponitki w social mediach. Dlaczego założyłeś konto na Instagramie?

Mateusz Ponitka, zawodnik Bahçeşehir Koleji S.K. i reprezentacji Polski: Pomysł narodził się po rozmowach z ludźmi, z którymi współpracuję od jakiegoś czasu. To ludzie, którzy mają spojrzenie na koszykówkę z różnych stron. Uznaliśmy, że w związku ze zbliżającym się EuroBasketem w Polsce i powoli kończącą się karierą, fajnie byłoby podzielić się swoimi doświadczeniami i spojrzeniem na koszykówkę za pomocą platformy, której do tej pory nie miałem. Wspólnie uznaliśmy, że założymy profesjonalne konto, które będzie otwarte m.in. na pozytywne aspekty w kontekście rad dla młodszych zawodników.

Mamy swoje małe plany i cele na przyszłość związane z tym, ale na razie nazwałbym to takim “badaniem gruntu”. Ten zbliżający się EuroBasket skłonił mnie do refleksji i dlatego też zdecydowałem się na tę współpracę.

Mamy często burzę mózgów, padają różne pomysły, staramy się wymieniać spostrzeżeniami. Czasami coś wychodzi z mojej inicjatywy.

Czy trudno było ciebie namówić na social-media? Pytam, bo do tej pory byłeś mocno przeciwnikiem działania w przestrzeni mediów społecznościowych. Kiedyś powiedziałeś, że po skasowaniu social mediów: “zacząłem w życiu dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziałem. I dlatego też zdecydowałem się na taki krok, by usunąć się z social-mediów i zacząć żyć „prawdziwym życiem”. Co się teraz zmieniło?

Powiem tak: to działa na zasadach, które mi odpowiadają. Lubię konkrety i profesjonalizm. To jest przejrzysta sytuacja, w której mogę pokazać coś, co – dla mnie – ma sens. To nie są treści w social mediach, w których będę odsłaniał prywatne życie, pokazując, co kupuję czy to co jem. Takich tematów poruszać nie będziemy, dlatego też się zgodziłem na utworzenie tego konta.

Chcę – za pomocą tej platformy – podzielić się swoimi doświadczeniami. Zwłaszcza z młodszymi zawodnikami. Uważam, że mamy duży problem – ogólnie na świecie – z tym, że coraz mniej dzieci chce uprawiać sport. Pomyślałem sobie, że z racji tego iż jestem kadrowiczem i występuje w rozgrywkach europejskich mogę coś zrobić pozytywnego w tej sprawie i nieco zachęcić dzieci do uprawiania sportu. Taki był główny zamysł powrotu do social-mediów.

Można się spodziewać Mateusza Ponitki na Twitterze?

Nie. To nie mój styl. Nie chcę się wdawać w twitterowe dyskusje. Wiem, że w środowisku jest dużo koszykarzy, działaczy czy agentów, którzy lubią takie dyskusje i dobrze się w nich czują. Mi to nie jest do szczęścia potrzebne.

Ten profil, który stworzyliśmy, jest z myślą o pozytywnym przekazie dla młodszych ludzi, by ci chętniej zaczęli uprawiać sport. Chcę zachęcać młodzież do aktywności fizycznej, a także do grania w koszykówkę. Chcę im pokazać koszykówkę z innej perspektywy.

W ostatnim czasie na twoim profilu można dostrzec wiele materiałów pokazujących proces rehabilitacji i dochodzenia do siebie po kontuzji. Jak wygląda stan zdrowia Mateusza Ponitki? Jakiego urazu doznałeś w meczu z Tofasem w lidze tureckiej?

To była bardzo dziwna sytuacja. W trakcie spotkania z Tofasem jeden z moich kolegów rzucał wolne. Chciałem się odwrócić do trenera, by mu coś powiedzieć. Momentalnie poczułem, że kolano się zablokowało. Bez biegania i bez skakania. W pierwszej chwili pomyślałem, że to nic groźnego i zaraz wszystko wróci do normy. Ale sytuacja się nie zmieniała, więc poprosiłem o zmianę.

Fizjoterapeuci próbowali odblokować kolano, ale nie udało się. Po meczu klub wysłał mnie na badania, które wykazały, że uszkodzona jest część łąkotki. Nie było jednak pełnej diagnozy, bo potrzeba było otworzyć kolano. Choć czarny scenariusz mówił nawet o zakończeniu grania w tym sezonie.

Duże podziękowania dla lekarzy i sztabu medycznego. Profesjonalizm klubu przeszedł wszystkie moje najśmielsze oczekiwania. W poniedziałek wieczorem miałem badania, a we wtorek rano leżałem na stole operacyjnym i to w jednym z najlepszych szpitali w Stambule.

Co wyszło po otworzeniu kolana?

Wyszło, że wszystko (chrząstki, więzadła czy ścięgna) jest w dobrym stanie. Do naprawy była łąkotka. Kawałek został usunięty. Plan zakładał powrót na boisko po dwóch miesiącach. Liczyliśmy wspólnie, że to się stanie na początku marca. Jednak sprawy tak się ułożyły, że powrót będzie możliwy jednak wcześniej.

Dlaczego?

Zabieg był zrobiony bardzo szybko, na dodatek został przeprowadzony przez fachowców, którzy wiedzą, co robią. Moje ciało świetnie także zareagowało. Żona wykonała dużo ciężkiej pracy pod kątem odpowiedniego jedzenia i suplementacji. Udało się skrócić czas rehabilitacji o 2-3 tygodnie. Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Brakuje mi jednak kondycji.

Znalazłeś się w wąskim składzie kadry Polski na mecze z Litwą i Macedonią Północną. Czy my zobaczymy Mateusza Ponitkę na zgrupowaniu w Katowicach?

Jeszcze nie ma podjętej decyzji.  Co prawda jestem już po pierwszych treningach, ale lekarz, który wykonał świetną pracę z moim kolanem, a także sztab medyczny i fizjoterapeutyczny w Bahçeşehir Koleji S.K. woleliby, żebym pierwszy mecz rozegrał pod ich okiem. Na razie trudno idą te negocjacje o samo granie dla kadry. Zobaczymy. Nie chcę niczego deklarować. Będę starał się – mimo wszystko – pojawić się w Katowicach, by pomóc kolegom.

Jak oceniasz pobyt w Turcji? Czy jesteś zadowolony z wyboru klubu i czy jest to miejsce, które pozwoli ci odpowiednio przygotować formę na zbliżający się EuroBasket?

Efektywność mojej gry jest na całkiem niezłym poziomie. Pod względem statystycznym jest w porządku, zwłaszcza że praktycznie wszystkie mecze zacząłem jako rezerwowy. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że w większości przypadków kończę mecze, gdy ważą się losy końcowego wyniku. Mam piłkę w rękach i mogę decydować o przebiegu akcji. Dlatego też zdecydowałem się podpisać w Turcji.

Plan, który zakładałem, jest w pełni realizowany. Myślę, że najlepszym tego dowodem była moja forma podczas listopadowych meczów kadry. Po dwóch miesiącach grania w Turcji byłem zupełnie innym graczem niż w trakcie okienka reprezentacyjnego, gdy byłem jeszcze zawodnikiem w Partizanie. To jest ogromna różnica pod kątem czucia i czytania gry. Efektywność jest na dużo wyższym poziomie. W meczach z Estonią byłem poniekąd sobą i to właśnie w tym kierunku zmierza.

Gra w Turcji jest bardzo pozytywnym doświadczeniem. Mamy pierwszą pozycję w tabeli po fazie grupowej w EuroCup. To ogromny sukces, bo nikt na nas nie stawiał, choć ja i trener wierzyliśmy w to, że uda się grać na tak dobrym poziomie. 

Czy wierzysz, że zbliżający się EuroBasket może być takim kołem zamachowym dla popularności całej dyscypliny w Polsce?

To na pewno może być jeden z aspektów, który napędzi koniunkturę i popularność naszego sportu w Polsce. Wynik kadry to jedno, ale wydaje mi się, że jest dużo innych – równie interesujących – projektów, które powinne być pchane do przodu, a co za tym idzie mogą powodować wzrost zainteresowania.

Czy EuroBasket może być ostatnią imprezą dla Mateusza Ponitki w kadrze Polski?

Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że mam jeszcze przed sobą kilka lat grania, choć z roku na rok ciało coraz ciężej znosi tak dużą liczbę meczów. Jeżeli – po EuroBaskecie – będę w odpowiedniej formie sportowo-fizycznej i otrzymam powołanie, to na pewno będę rozważał grę dla kadry Polski. Nigdy reprezentacji nie odmówiłem i nie zamierzam tego zmieniać. To jest dla mnie bardzo ważne wydarzenie.

Czy Polska zdobędzie medal na turnieju EuroBasket 2025?
51 użytkowników już oddało swój głos Ankieta
  • Tak
  • Nie
  • Tak
    18 głosów
  • Nie
    33 głosów
Wczytywanie…