Mateusz Ponitka o transferze do Turcji: Takich ofert się nie odrzuca [WYWIAD]
Czasami jak coś w życiu chcesz zrobić na siłę, to nie zawsze jest to dobre i korzystne. Nie ukrywam, że chcę zdystansować się od pewnych spraw. Uważam, że EuroCup – w tym momencie – jest dla mnie dobry, by znów złapać trochę świeżości i poczuć radość z tego, co robię – mówi Mateusz Ponitka, nowy zawodnik Bahcesehir Stambuł.
Karol Wasiek: Dlaczego zdecydowałeś się na podpisanie umowy z Bahcesehir Stambuł?
Mateusz Ponitka, kapitan reprezentacji Polski i nowy zawodnik Bahcesehir Stambuł: Kilka czynników o tym zadecydowało. Dużo plusów i mało minusów (śmiech). Wracam do miejsca, w którym czuję się wręcz doskonale. To Turcja. Moja rodzina ma podobne odczucia.
Nie ukrywam, że ważnym czynnikiem był fakt, że będę ważną częścią zespołu i będę miał możliwość regularnego grania.
Chciałem też złapać trochę oddechu i zdystansować się od wszystkiego.
Propozycja pod względem finansowym była dużo korzystniejsza od tych, które miałem z klubów euroligowych. Można powiedzieć, że to była oferta nie do odrzucenia.
Bahcesehir to względnie nowa organizacja na mapie Turcji. Klub ma dopiero siedem lat. To długofalowy i ambitny projekt, który ma wyznaczone duże cele. Przypomina mi to nieco sytuację Zenita Sankt Petersburg, w którym kiedyś miałem okazję występować. Ten zespół szedł wtedy krok po kroku do góry. Tutaj widzę podobieństwo.
W zeszłym roku zespół zajął 13. pozycję w lidze tureckiej, ale otrzymał miejsce w EuroCupie, co dużo świadczy o możliwościach finansowych tego klubu. Trener Radonjić chce tu budować po swojemu, ma wizję i pomysł na ten zespół. Podoba mi się ta koncepcja.
Poproszę o rozwinięcie wątku: “chciałem złapać trochę oddechu i zdystansować się od wszystkiego” Co znaczą te słowa?
Z doświadczenia już wiem, że czasami jak coś w życiu chcesz zrobić na siłę, to nie zawsze jest to dobre i korzystne. Nie ukrywam, że chcę zdystansować się od pewnych spraw. Uważam, że EuroCup – w tym momencie – jest dla mnie dobry, by znów złapać trochę świeżości i poczuć radość z tego, co robię
Rozmawialiśmy ponad miesiąc temu i wtedy powiedziałeś mi: “Euroliga nie jest wcale dla mnie priorytetem”. Rozumiem, że cały czas byłeś konsekwentny?
Tak. Moje priorytety w życiu nieco się zmieniły. Do pewnego momentu byłem w stanie zrobić wszystko, by być na najwyższym możliwym poziomie i grać w Eurolidze. Od jakiegoś czasu chęć dobrego samopoczucia i radości z tego, co robię na co dzień wygrywa i jest ponad to. Zwłaszcza po nieudanym okresie w Partizanie. Gra w Bahcesehir jest dla mnie dobrą opcją, by znów cieszyć się koszykówką.
Wróćmy na chwilę do pobytu w Partizanie Belgrad. Z mojej perspektywy trudno było zrozumieć twoją rolę w tym zespole. Raz grałeś duże minuty, by później w ogóle nie pojawiać się na parkiecie. Domyślam się, że to był trudny sezon pod względem mentalno-sportowym.
Dobrze to ująłeś. Czasami było trudno zrozumieć pewne ruchy i zmiany. Miałem możliwość pracowania z legendarnym trenerem Obradoviciem i na pewno ten sezon wiele mnie nauczył. Zobaczymy, jak te lekcje zaprocentują w przyszłości.
Mentalnie to był trudny rok. Żeby wrócić do pełnej dyspozycji potrzebuje bycia w dobrym miejscu.
W jakich relacjach pożegnałeś się z Partizanem?
Obie strony mogły rozwiązać umowę. Usiedliśmy i znaleźliśmy rozwiązanie. W zgodzie i w szacunku się rozstaliśmy. Nie było i nie ma żadnej złej krwi.
Rozmawiałem z trenerem Obradoviciem. Każdy przedstawił swoje argumenty i wspólnie doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie zakończenie współpracy.
Ile finalnie miałeś ofert na stole?
Cztery. Dwie z Euroligi i dwie z EuroCupu.
Czy jedną z tych ofert złożył klub z Paryża?
Tak, to prawda. Nie byłem jednak usatysfakcjonowany tą ofertą.
Widziałem opinie ludzi, którzy krytykują twoje zejście do EuroCupu, podkreślając, że to znacznie niższy poziom. Jak się do tego ustosunkujesz?
Nie mam social mediów, więc nie śledzę i nie interesuję się tym, co kto pisze lub myśli w internecie. Ludzie mają prawo krytykować, bo jestem osobą publiczną, a ja mam prawo podejmować decyzje, jakie uważam dla siebie i dla mojej rodziny za najlepsze.
Powiem to jeszcze raz: ja nie muszę nikomu już nic udowadniać. W Eurolidze rozegrałem siedem sezonów. Miałem świetne mecze, miałem też słabsze momenty. Nie czuję się jednak zawodnikiem, który by sobie nie poradził w tych rozgrywkach. Po prostu inne względy zaważyły o tym, że wybrałem grę w EuroCupie.
Będę grał u trenera, którego doskonale znam. GM jest człowiekiem, z którym chciałbym pracować i złapać wspólny język. Do tego są zawodnicy, których znam i jestem przekonany, że będziemy dobrze współpracowali.
W połowie stycznia przyjedziesz do Sopotu na mecz z Treflem. Czy serce wtedy mocniej zabije czy takie spotkania już nie wywołują dodatkowych emocji?
Mam kilku kolegów w Treflu Sopot – „Szenia” czy „Zyzia”. Nie ukrywam, że nie mogę się już doczekać przyjazdu do Sopotu i zobaczenia się z nimi. To będzie na pewno fajny moment. Czy moje podejście do meczu z Treflem będzie inne? Na pewno nie. Nie patrzę na to w ten sposób. W przeszłości grałem już spotkania z polskimi drużynami.