Mate Vucić: Kocham podawać. Z Legią po wielkie cele
W Twardych Piernikach byłem znacznie ważniejszą opcją w ataku, ale mi zależało na tym, by trafić do klubu, który walczy o wielkie cele. Czyli celowo zmniejszyłem swoją rolę, aby grać w lepszym zespole. To była bardzo świadoma decyzja – mówi Mate Vucić, koszykarz Legii Warszawa.
Karol Wasiek: Latem mówiłeś wprost: “wybrałem ofertę Legii, bo to klub, który chce walczyć o najwyższe cele”. Jak się odnajdujesz w nowej rzeczywistości?
Mate Vucić, koszykarz Legii Warszawa: Gra w Legii to nowy, ale zarazem bardzo ciekawy rozdział w mojej karierze. Trudno to porównać do tego, co było w Toruniu. To inne kluby, składy i trenerzy. Moja rola w zespole też jest inna. Chciałem być w takiej sytuacji. Chciałem być w drużynie, która gra o wielkie cele.
W Twardych Piernikach często grałeś ponad 30 minut w meczu. W Legii jak na razie było tylko jedno spotkanie, w którym przekroczyłeś granicę 30 minut.
To ciekawy wątek. Nie ukrywam, że potrzebowałem trochę czasu, by dopasować się do nowych realiów. W Toruniu miałem dużo częściej piłkę w rękach. Nawet w niektórych meczach przeprowadzałem piłkę przez połowę, gdy nie było rozgrywających.
W Legii pod tym względem jest inaczej, bo mamy kompletny skład, w którym są dokładnie podzielone role między zawodnikami. Piłka krąży w ataku, ja jej przez to mam trochę mniej, ale nie narzekam z tego powodu, bo koledzy mnie szukają mnie pod koszem. Też w Legii jestem bardziej skupiony na zadaniach defensywnych.
Można powiedzieć, że w Toruniu byłem znacznie ważniejszą opcją w ataku, ale mi zależało na tym, by trafić do klubu, który walczy o wysokie cele. Czyli celowo zmniejszyłem swoją rolę, aby grać o najwyższe lokaty w lidze. To była bardzo świadoma decyzja.
Mimo mniejszej roli i liczby minut, nadal pozostajesz w czołówce najbardziej wszechstronnych środkowych w ORLEN Basket Lidze.
Dziękuję za miłe słowa. Choć ja nie lubię siebie oceniać. Niech robią to inni. Ja jestem skromnym, pokornym gościem, który robi swoje na parkiecie. Nie patrzę na swoje statystyki.
Nie ukrywam, że w PLK – pod względem wszechstronności – bardzo podoba mi się gra Ousmane Drame. On umie bardzo dobrze podać piłkę. Przyjemnie patrzy się na jego występy. To gracz bardzo inteligentny.
Podawanie sprawia ci największą frajdę w grze?
Oczywiście. Uwielbiam podawać i kreować pozycje kolegom. Lubię tworzyć takie warunki, gdy wszyscy są zaangażowani w grę. Powiem więcej: bardziej cieszą mnie podania niż moje punkty.
Uważam, że drużynie gra się dużo łatwiej, jeśli ma środkowego, który umie podać piłkę. Łatwiej tworzy się przewagi, jeśli oczywiście zachowany jest odpowiedni spacing w ataku.
Ale teraz wszyscy chcą punkty zdobywać, a nie podawać piłkę.
Ha, ha. Wiem o tym, ale mnie trenerzy od pierwszego treningu uczyli, by podawać piłkę, a nie grać samolubnie. Takiej gry się nauczyłem i też taką koszykówkę bardzo lubię. Uważam, że jeśli piłka krąży w ataku, zawodnicy podają do siebie, to obrona rywali ma dużo trudniejsze zadanie.
Legia z tygodnia na tydzień wygląda coraz lepiej.
Zgadza się. Zaczęliśmy słabo, bo od porażki z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Wiem, że ludzie nas krytykowali, ale należy pamiętać, że jesteśmy nowym zespołem, który potrzebuje czasu na to, by się zgrać. Uważam, że ten proces poznawania i wzajemnego zrozumienia jest na coraz wyższym poziomie. Rośniemy jako zespół z każdym kolejnym meczem. Ostatnie spotkanie w Sopocie pokazało, że idziemy w bardzo dobrą stronę.
-
Tak
-
Nie
-
Tak37 głosów
-
Nie45 głosów