Marvin Bagley ma dość Sacramento
Ku nieuchronnemu końcowi zbliża się przygoda Marvina Bagleya z Sacramento Kings. Szczególnie po komentarzach, jakie wczoraj opublikował na temat klubu z Kalifornii agent zawodnika, Jeff Schwartz.
W ostatnich dniach Marvin Bagley otrzymał informację ze strony klubu, iż nie znajdzie się dla niego miejsce w meczu inaugurującym sezon Sacramento, który Kings rozegrają dzisiejszej nocy przeciwko Portland Trail Blazers. Takie wiadomości musiały bardzo mocno rozzłościć obóz skrzydłowego, ponieważ wczorajszego wieczora na Twitterze pojawił się komentarz ze strony agenta Bagleya. Chyba tylko potencjalna grzywna ze strony władz ligi powstrzymała go przed otwartym zażądaniem transferu.
„Sacramento poinformowało Marvina, że nie znalazł się w kadrze drużyny na mecz otwierający ich sezon, co jest absolutnie szokujące. Wynika z tego jasno, iż nie wiążą z nim planów na przyszłość. Tymczasem podczas ostatniego trade deadline odrzucili pełno ofert transferu, podobnie jak i tego lata. Wszystko w oparciu „wartość zawodnika”. Kazali mu wrócić do drużyny, a teraz nie będą mu płacić, co całkowicie zaprzecza ich argumentowi o wartości Marvina. Oto przykład nieudolnego zarządzania organizacji z Sacramento.”
Jeff Schwartz
Finansowe implikacje, o których wspomina Schwartz dotyczą zapisów w kontrakcie Bagleya. Jeśli nie rozegra on 2000 minut w tym sezonie (lub nie wystartuje w przynajmniej połowie spotkań) oferta kwalifikacyjna, którą przedstawią mu Kings na kolejny sezon spadnie z 14,8 mln do 7,3 mln dolarów.
To niecodzienna sytuacja, aby agent tak otwarcie atakował jakąś organizację. Tym bardziej, że Schwartz słynie w środowisku ze swojego spokojnego usposobienia. Sprawę należy jednak potraktować poważnie, albowiem słowa te padły z ust jednego z najlepszych agentów w branży. Pod jego skrzydłami znajduje się ponad 30 zawodników w lidze, których łączna wartość kontraktów przekracza 450 milionów dolarów.
To nie pierwszy raz kiedy z obozu zawodnika wypływają informacje o niezadowoleniu z pobytu w stolicy Kalifornii. Na początku roku ojciec zawodnika poprosił władze klubu o transfer swojego syna na Twitterze.
Przygoda Bagleya z Sacramento w istocie nie należy do udanych. Jego statystyki wyglądają solidnie (14,5 pkt i 7,5 zb na mecz), lecz od momentu wejścia do ligi nie poprawiły się praktycznie wcale. Co gorsza, skrzydłowego prześladują kontuzje, przez które opuścił niemal połowę z możliwych do rozegrania spotkań do tej pory. Mimo wszystko, to wciąż zaledwie 22-letni zawodnik, któremu nie można odmówić potencjału. Ciężko uwierzyć, iż nie znajdą się chętni na jego usługi, a większą korzyścią dla Kings jest odsunięcie go od składu. Wszystko dla 7,5 mln oszczędności.
Dla fanów Sacramento to musi być bardzo trudna sytuacja. Draft 2018 wygląda na jeden z najlepszych naborów w ostatnich latach. Tymczasem Królowie nie tylko fatalnie przestrzelili z drugim wyborem, lecz nie byli w stanie wymienić Bagleya, mimo chęci samego zawodnika. Teraz natomiast wskutek własnych działań utrudnili sobie negocjacje transferowe praktycznie do maksimum. Cóż, nie bez powodu Kings są poza playoffami już od 15 lat, czym wyrównali w zeszłym roku niechlubny rekord całej NBA.