Marek Wierzbicki: Chciałbym Tabaka na kolejne lata

– Chciałbym kontynuować naszą współpracę i podpisać z nim umowę na kolejne lata. Mam wielki szacunek do Żana Tabaka, który jest gwarantem odpowiedniego poziomu. Na ten moment nie wiemy, jakim budżetem będziemy dysponować, dlatego konkretne rozmowy są dopiero przed nami – mówi Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot.
Karol Wasiek: Czy po informacji, że to King Szczecin będzie waszym rywalem w ćwierćfinale pomyślał pan sobie: “znowu ten King…”?
Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot: Trochę tak było (śmiech).
Byliśmy wszyscy zgodni w klubie, że trafiliśmy na najtrudniejszego możliwego rywala w I rundzie play-offs. Bardzo wysoko oceniam możliwości tego zespołu pod względem indywidualnych umiejętności zawodników. Może gra Kinga falowała w trakcie rundy zasadniczej, ale przypomnę, że my też mieliśmy lepsze i gorsze momenty. Nie ukrywam, że po tej serii spadł mi duży kamień z serca. Jesteśmy już w strefie medalowej. Cel minimum osiągnięty.
Panu się ta seria podobała?
Tak. Była bardzo emocjonująca i wyrównana. W 3 z 4 spotkaniach do samego końca wynik był sprawą otwartą. Drżałem o korzystny rezultat. Myślę, że obie drużyny wzniosły się na wysoki poziom, pokazując naprawdę sporo jakościowej koszykówki.
Obserwatorzy mówią z kolei, że ta seria była brudna z powodu dużej liczby przewinień. Czy zgadza się pan z taką opinią?
Powiem słowami trenera Tabaka: tak wygląda gra w fazie play-off. To są twarde mecze z dużą liczbą przewinień. Obrona była najważniejszym elementem tej serii ćwierćfinałowej. Zdaje sobie sprawę z tego, że pojawiały się z obu stron „brudne” zagrania. Był też jeden bardzo brutalny faul, który finalnie został ukarany dyskwalifikacją.
Jak klub działał w sprawie dyskwalifikacji Jakuba Schenka?
Jako klub staraliśmy się go bronić, bo uważaliśmy, że tego typu zagrania pojawiały się ze strony także innych zawodników. Jednak to nie zmienia faktu, że to był brutalny faul, który nie powinien mieć miejsca. Kuba zasłużył na taką karę. Przyjęliśmy – jako klub – ten werdykt z pokorą. Myślę, że u Kuby było podobnie. Wszyscy wiemy, że nie możemy w ten sposób wymierzać “sprawiedliwości” na boisku. To sędziowie są od tego.
Czy w tamtym czasie było gorąco w siedzibie Trefla Sopot?
Tak. Niepokoiliśmy się, jakie zapadną decyzje i jak to wpłynie na dalszy przebieg całej serii. Postanowiliśmy jako klub nie odwoływać się od tej decyzji, bo uważaliśmy się, że to jest kara, którą musimy ponieść za takie zachowanie. Dodam również, że byliśmy w kontakcie z Kubą. To było nasze wspólne stanowisko.

Czy panu – jako prezesowi – przeszkadza fakt, że Jarosław Zyskowski, jeden z najdroższych zawodników w klubie, odgrywa tak małą rolę w drużynie?
Nie wtrącam się w wybory trenera Żana Tabaka. Takie mamy ustalenia z trenerem i tego się trzymam od samego początku naszej współpracy. To są jego wybory personalne. Ja mam wielki szacunek do Jarka Zyskowskiego za jego dotychczasowe osiągnięcia w Treflu Sopot. Pamiętajmy, że w meczu nr 2 w tej serii mocno nam pomógł, zdobywając kluczowe punkty w końcówce spotkania. Gorąco wierzę w to, że dostanie jeszcze swoje szanse i pokaże swoją sportową wartość.
Czy zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że Keondre Kennedy był takim nieoczywistym bohaterem Kinga Szczecin?
Tak. Jestem pod wielkim wrażeniem jego gry. Od samego początku podobała mi się jego gra w obronie i duże zaangażowanie, teraz pokazał duży wachlarz możliwości w ofensywie. Był bardzo ważnym elementem w naszej układance. Bardzo nam pomógł w tej serii. Liczymy na więcej w kolejnych seriach w fazie play-offs.
Ostatnio czytałem wpis Kosmy Zatorskiego na “X”, że Trefl Sopot potrafi wyszukać graczy z małym doświadczeniem, którzy potrafią zrobić różnicę: Watson, Scruggs, Kennedy.
Myślę, że nasz dział sportowy jest trochę niedoceniany. Jeśli prześledzimy decyzje z ostatnich lat to nie mamy wielu wpadek transferowych. Oczywiście błędy były, bo te zdarzają się każdemu, ale procentowo na tle innych drużyn wyglądamy naprawdę bardzo przyzwoicie. Wiem, że czasami ludzie drapią się po głowach, gdy patrzą na przyjeżdżające nazwiska, a ostatecznie ci zawodnicy pokazują sportową wartość. Tak było z Kennedym, z Alleyne’em czy ze Scruggsem. Nieoczywiste nazwiska, a Trefl ma z nich sporo pożytku.
Czy Trefl Sopot już myśli o przyszłości w kontekście ruchów kadrowych?
Na razie nie. Z różnych względów nie podejmujemy jeszcze żadnych konkretnych ruchów. Myślimy oczywiście o pewnych ruchach i w odpowiednim momencie wystartujemy z budową nowego składu.
Jak wyglądają rozmowy ze sponsorami? Czy budżet klubu będzie na podobnym poziomie? Ostatnio mówił pan o kwocie powyżej 12 mln złotych.
Przede wszystkim za wcześnie na konkretne informacje w tej sprawie, bo rozmowy ze sponsorami nadal trwają. Moim zadaniem jest pozyskiwać dodatkowe i kolejne środki, które zasilą budżet klubu. Jeśli będziemy znali konkretną kwotę budżetu, przystąpimy do działań na rynku transferowym. Bez pokrycia finansowego na pewno nie zaczniemy działań. To nie jest w naszym stylu.
Czy nazwa klubu może ulec zmianie? W środowisku mówi się, że jeden z dużych sponsorów może pojawić się w nazwie klubu. Czy jest coś na rzeczy?
Jesteśmy klubem z bardzo dużą tradycją, który przez większą część nazywał się “Trefl Sopot”. Nie zamykamy się na taką opcję, ale mamy świadomość tego, że nazwa klubu stanowi – z naszego punktu widzenia – istotną wartość. Na pewno nie wpuścimy do nazwy kogoś, kto w małym stopniu nas wesprze. Jeśli uda się pozyskać dużego sponsora, to na pewno to mocno rozważymy. Będziemy szczęśliwi, gdy będziemy mogli dołożyć konkretną nazwę sponsora.
Czy dalsza gra w EuroCup jest możliwa?
Tak. Nie wykluczam takiego scenariusza. Mogę zdradzić, że otrzymałem dokumenty do złożenia na kolejny sezon. Bierzemy to pod uwagę, ale pamiętajmy, że to bardzo drogie rozgrywki. Trzeba mieć zabezpieczenie finansowe.
Jaka będzie przyszłość Żana Tabaka, który ostatnio przyznał, że klub złożył mu ofertę kontynuowania współpracy?
Mieliśmy wstępną rozmowę, podczas której wyraziliśmy dalszą chęć współpracy. Na ten moment nie wiemy, jakim budżetem będziemy dysponować, dlatego konkretne rozmowy są dopiero przed nami. Mogę powiedzieć, że ja – jako prezes klubu – chciałbym kontynuować z nim współpracę i podpisać umowę na kolejne lata. Mam wielki szacunek do Żana Tabaka, który jest gwarantem odpowiedniego poziomu i jakości pracy, a nasze wyniki jak na razie to potwierdzają.
-
Tak
-
Nie
-
Tak58 głosów
-
Nie52 głosów