Mantas Cesnauskis: Zwolnienie z Czarnych zabolało. Filipovski otworzył mi oczy

– Pozbierałem się pod względem fizycznym i mentalnym. Wyczyściłem głowę i chcę z dużą energią ponownie pracować jako trener. Dużo mi dał ostatni staż u Saso Filipovskiego. Pokazał mi wiele nowych rzeczy – mówi Mantas Cesnauskis, były trener Energa Icon Sea Czarni Słupsk.
Karol Wasiek: Jest pan od kilku miesięcy poza ORLEN Basket Ligą po zwolnieniu ze stanowiska pierwszego trenera w Czarnych Słupsk. Jak wygląda życie Mantasa Cesnauskisa?
Mantas Cesnauskis, były trener Energa Icon Sea Czarni Słupsk: U mnie wszystko w porządku, choć musiałem – po zwolnieniu z Czarnych – wyczyścić głowę pod względem mentalnym. Nie ukrywam, że był to dla mnie bardzo trudny moment, bo w tym klubie spędziłem bardzo dużo lat. Poświęciłem sporo zdrowia i swojego życia. Zwolnienie na pewno bolało, ale przetrawiłem to. Wyciszyłem się i podniosłem głowę. Pozbierałem się pod względem fizycznym i mentalnym. Patrzę z optymizmem w przyszłość.
Zwolnienie – po porażce z Arką – było zaskoczeniem?
Tak i to dużym. Ta informacja była bolesna. Świat nieco wywrócił się do góry nogami, bo naprawdę kawał życia spędziłem w tym mieście jako zawodnik i trener. Było sporo emocji. Sądziłem, że jako drużyna pójdziemy dalej razem, bo widziałem pozytywy w grze. Oczywiście szanuję decyzję prezesa. Przyjąłem ją z pokorą.
Co mógł pan zrobić inaczej, lepiej jako trener Czarnych Słupsk?
Nie chcę o tym mówić, bo zespół dalej gra i rywalizuje i byłoby to nie w porządku wobec zawodników i klubu. To byłoby nieetyczne. Chcę tego uniknąć. Mnie już tam nie ma, a oni idą nową ścieżką.
Inaczej by pan skład zbudował?
Tak jak mówię – nie chcę wdawać się w szczegóły. Możemy się umówić na wywiad po zakończeniu sezonu.
Jak wygląda życie bez koszykówki?
Ale to nie jest tak, że koszykówka wyparowała z mojego życia. Ona jest dalej obecna w moim codziennym życiu. Dużo oglądam meczów, próbuję analizować różne sytuacje, w których mogłem zachować się inaczej. Rozmawiam też z ludźmi. Staram się poszerzać swoją wiedzę.
Słyszałem, że był pan na stażu w Wurzburgu u trenera Saso Filipovskiego.
Tak, to prawda. Bardzo dziękuję trenerowi Filipovskiemu za możliwość stażu i miłe przywitanie. Spędziłem tam około 7 dni. Trener wszystko mi pokazał, przedstawił drużynie. Pokazał mi dużo nowych rzeczy, których – jako trener – wcześniej nie widziałem. Cieszę się, że tam pojechałem. To był bardzo wartościowy wyjazd, który na pewno przełoży się na kolejne etapy w mojej karierze.
Co pana najbardziej zaskoczyło?
Organizacja klubu i kompleks sportowy. Wszystko jest w jednym miejscu. Trenerzy mają swój pokój, GM ma swój pokój. Zawodnicy mają swoją szatnię, jest do tego siłownia i odnowa biologiczna. I co najważniejsze: wszyscy ze sobą rozmawiają, analizują różne sytuacje. Jest bardzo dobry kontakt między ludźmi.
I jeszcze jedna rzecz jest dla mnie istotna.
Jaka?
Kwestia trenowania. Już od dłuższego czasu nad tym myślałem, by wprowadzić w życie jeden trening, ale długi, a nie dwa – tak jak to robiłem do tej pory. Wtedy zawodnicy przychodzą do hali tylko raz, ale są mocniej skupieni i zaangażowani. Spójrz na to, że na meczu tak właśnie jest. Spędzają w hali około czterech godzin. Tutaj byłoby podobnie. Saso Filipovski preferuje taką metodę treningową, pokazał mi, jak to wszystko wygląda od środka. Spodobało mi się to i nie ukrywam, że będę chciał to wprowadzić w życie.

Czy jest już pan gotowy do podjęcia pracy?
Zaraz po zwolnieniu z Czarnych chciałem sobie zrobić przerwę, by zresetować głowę i nieco od tego wszystkiego odetchnąć. Nie chciałem przyjmować nowej pracy, bo nie byłem na to gotowy. Teraz – pod względem fizycznym i mentalnym – jestem gotowy do podjęcia pracy. Od dawna nie byłem w tak dobrej formie. Z nowymi siłami i z nowymi pomysłami chcę wrócić do zawodu.
Rozwińmy wątek pomysłów na grę i taktykę. Pamiętam, że przed meczem w Toruniu napisałem artykuł – powołując się na rozmowę z analitykiem z innego zespołu – w którym zasugerowałem, że niewiele się zmienia w systemie Mantasa Cesnauskisa w kontekście zagrywek i systemu. Jak to pan odebrał?
Do mnie już wcześniej docierały te sygnały, że gramy tę samą taktykę i niewiele w niej zmieniamy. Rozmawiałem nawet z Łukaszem Sewerynem i obaj byliśmy mocno zdziwieni, bo w tym sezonie mieliśmy całkowicie inną obronę, której do tej pory nie stosowałem. Taktyka obronna była całkowicie nowa i świeża, bo nie miałem do tej pory takich wykonawców.
Z zagrywkami jest tak, że każdy trener ma swoją podstawę, do której dokłada poszczególne sety pod konkretnych zawodników. Ja zmieniałem te sety w każdym sezonie, dlatego byłem zaskoczony, gdy ludzie wypowiadali się w taki sposób. Te opinie nie były prawdziwe.
Staram się cały czas coś dokładać do swojej filozofii i warsztatu trenerskiego. Próbuję iść do przodu. Teraz – podczas przerwy od pracy – dużo nad tym myślę. Gdy byłem trenerem Czarnych nie miałem zbytnio czasu, by się szkolić, bo latem całe dnie poświęcałem na rozmowy z agentami i budowaniu składu. Nie miałem pomocy ze strony dyrektora sportowego. To nie jest łatwy proces – ściągnąć graczy do takiego miejsca jak Słupsk.
Czy nie zasiedział się pan w Słupsku?
Bardzo dobre pytanie. Rozmawiam z kolegami z branży na ten temat. Niektórzy sugerują, że tak właśnie było, dodając, że byłem zakładnikiem tego pierwszego sezonu w PLK, gdy byliśmy rewelacją rozgrywek. Kibice mieli wielkie nadzieje w kolejnych latach. A przecież nawet z większym budżetem trudno byłoby to powtórzyć, co pokazuje ORLEN Basket Liga, która jest piekielnie wyrównana. Nawet 6. miejsce przyjęto z dużym rozczarowaniem. Prawie jak dramat. To mi dało dużo do myślenia. Może już wtedy powinienem odejść?
Jak wygląda pana obecny status? Czy kluby się odzywają?
Słyszałem o kilku klubach zainteresowanych, ale bez większych konkretów. Jestem otwarty. Wyczyściłem swoją głowę i chcę z dużą energią ponownie pracować. Wiem, że wielu mówi, iż niczego nie potrafię po pracy w Słupsku, ale spróbuję udowodnić, że tak nie jest.
-
Tak
-
Nie
-
Tak49 głosów
-
Nie153 głosów