Maciej Majcherek: Ponad milion mniej na skład

– Usłyszałem od prezesa Króla, że na ten sezon będzie mniej pieniędzy. Finalnie na skład wydaliśmy ponad mln zł mniej niż ostatnio. Za cel postawiłem sobie, że pewnej kwoty na danego zawodnika zagranicznego nie przekroczę. Zależało mi na tym, by podpisywać graczy za rozsądne pieniądze – mówi Maciej Majcherek, trener Kinga Szczecin.
Karol Wasiek: Jak to jest być pierwszym trenerem na poziomie ekstraklasy? Co pana najbardziej zaskoczyło w pracy na tym stanowisku?
Maciej Majcherek, trener Kinga Szczecin: Szczerze? Nic mnie aż tak bardzo nie zaskoczyło. Na pewno muszę dużo więcej rozmawiać z zawodnikami – indywidualnie, a także w grupie. Cieszę się, że mam taki sztab, który jest bardzo pomocny. Trener Ruzicka i Koziorowicz sprawiają, że moja praca nie jest aż tak trudna. Mogę na nich liczyć w wielu kwestiach.
Lubomir Ruzicka był bardzo aktywny w trakcie sparingów. Często rozmawiał z zawodnikami, podpowiadał, instruował. Tak to ma wyglądać?
Nie ustalaliśmy tego wcześniej. To wyszło naturalnie. Ja jestem zadowolony z takiego rozwiązania, bo moja współpraca z trenerem Miłoszewskim wyglądała bardzo podobnie. Sam wędrowałem do zawodników na ławce rezerwowych. Rozmawiałem z nimi, przekazując wskazówki.
Należy pamiętać, że pierwszy trener nie zawsze wszystko widzi na parkiecie. Pomoc asystenta jest nieoceniona. Trenerzy Ruzicka i Koziorowicz mają zielone światło do przekazywania swoich uwag.
Czy to prawda, że postawił pan taki warunek: “przyjmę stanowisko pierwszego trenera, jeśli będę miał doświadczonego asystenta”?
Głównym moim warunkiem było posiadanie dwóch asystentów. To zakomunikowałem prezesowi Krzysztofowi Królowi. Cieszę, że trener Ruzicka jest w sztabie, bo to szkoleniowiec doświadczony, który wiele widział i ma cenne wskazówki i spostrzeżenia na temat koszykówki.
Jak on się znalazł w Kingu? Pytam, bo wiem, że kiedyś był proponowany do klubów PLK jako pierwszy trener.
I… do Kinga też był proponowany w tej roli. Wiemy, jaką decyzję podjął prezes Krzysztof Król. Później trener Ruzicka sam się zgłosił. Chciał być w polskiej lidze. Śledził ją uważnie od lat. Wcześniej był w lidze czeskiej i w lidze węgierskiej i chciał pracować w mocniejszej lidze. Rozmawiałem z nim dwa razy. Ciekawostką jest fakt, że nasza pierwsza rozmowa trwała około 90 minut. Szybko złapaliśmy dobry kontakt, mówiąc o budowie składu czy pomysłach na prowadzenie treningów.
Przed i po treningach wszystko dokładnie analizujemy i omawiamy. Podoba mi się fakt, że obaj asystenci nie mają postawy ludzi, którzy tylko przyklepują moje decyzje, a potrafią wejść w dyskusję i obronić się argumentami. To jest wartościowe dla naszej drużyny.
Czym się pan kierował podczas konstruowania tego zespołu? Jakich graczy chciał pozyskać do zespołu?
Mając już zbudowany core na bazie doświadczonych graczy, chciałem do nich dołożyć zawodników ambitnych, głodnych gry i rozwoju, którym będzie zależało na tym, by pokazać się na parkietach PLK. Nie oszukujmy się, ale PLK to nie ma być dla nich stacja końcowa i z tego też korzystałem podczas rozmów z tymi zawodnikami. Mówiłem im, że PLK ma być stacją pośrednią do gry w lidze niemieckiej, włoskiej czy hiszpańskiej.
Myślę, że takich zawodników udało nam się podpisać. Jestem bardzo zadowolony z Antony’ego Robertsa, który końcówkę ostatniego sezonu spędził w Stali Ostrów Wielkopolski. On na stole miał kontrakt z zespołu Eurocupowego, a wybrał jednak Kinga Szczecin, bo spodobał mu się nasz plan na niego. Ze swoim agentem stwierdzili, że jeszcze jeden bardzo dobry sezon w PLK to lepsze rozwiązanie, niż skok na głęboką wodę. Jak widać po tym przykładzie, nie tylko pieniądze odgrywają najważniejszą rolę, a pomysł na danego zawodnika.

Noah Friedel – po sezonie w Belgii – może pójść na bardzo wysoki poziom, co pokazał w meczach sparingowych. On wie o tym, że jak ma otwartą pozycję, to ma rzucać.
To ogólnie ma charakteryzować naszą drużynę – mamy grać ambitnie i odważnie. Chcieliśmy chłopaków, którym zależy na rozwoju koszykarskim.
Powiem tak szczerze, że te wybory, których dokonaliśmy przy podpisywaniu umów, to były pierwsze lub drugie wybory z mojej listy.
Czy ma pan swoją własną listę graczy?
Tak. Taką listę mam co sezon i ją oczywiście na bieżąco aktualizuję.
Czy to prawda, że na skład wydaliście mln złotych mniej niż w poprzednim sezonie?
Tak, to prawda. To jest kwota powyżej mln złotych. Usłyszałem od prezesa Króla, że na ten sezon będzie mniej pieniędzy. Przyjąłem to do wiadomości.
Mogę zdradzić, że za cel postawiłem sobie, że pewnej kwoty na danego zawodnika zagranicznego nie przekroczę. Zależało mi na tym, by podpisywać graczy za rozsądne pieniądze.
Czy może pan ujawnić tę kwotę?
Nie, nie podam jej.
Powiem tak: najwyższy kontrakt dla zawodnika zagranicznego podpisany w tym sezonie byłby jednym z najniższych, jeżeli chodzi o kontrakty z poprzedniego sezonu. W tej wyliczance pomijam Jovana Novaka. To inny case i kontrakt został podpisany w zeszłym sezonie.

Którego przedłużenie umowy było własną inicjatywą prezesa Króla?
Tak, ale myślę, że każdy trener w PLK chciałby mieć takiego rozgrywającego w zespole. Jestem bardzo zadowolony z faktu, że Jovan jest w naszej drużynie. To mądry i inteligentny zawodnik. On widzi, że mamy wielu młodych i ambitnych graczy w zespole, którzy mocno zasuwają w obronie. Dla niego to też jest sygnał, że on nie może odpuszczać w defensywie.
Niewiele się mówiło w off-season na temat ruchów kadrowych w Kingu Szczecin. Czy pan był tym zaskoczony?
Byłem zaskoczony faktem, że mało osób zwróciło uwagę na transfer Jeremy’ego Roacha, zawodnika, który studiował na dwóch prestiżowych uczelniach: Duke i Baylor. Rzadko do Polski przyjeżdża zawodnik prosto z NCAA po ukończeniu takich uczelni.
Co go w takim razie skusiło do przyjazdu do Polski?
To świadomy gracz, który wie, że jest jeszcze nieco za słaby pod względem fizycznym na NBA i G-League. On dobrze funkcjonował na poziomie ligi uniwersyteckiej. Ale u nas już na pierwszych treningach miał problemy. Szybko się przekonał o poziomie fizyczności. Anthony Roberts nie oszczędzał go (śmiech). Było mu ciężko, ale dopasowuje się do tego poziomu. On jest bardzo mądry i myślę, że będziemy mieć z niego dużo pożytku.
Czy to prawda, że rozmawiał pan z Tweetym Carterem przy temacie transferu Jeremy’ego Roacha z uczelni Baylor?
Tak. Pół żartem, pół serio mogę powiedzieć, że rekrutacja Jeremy’ego do naszej drużyny wyglądała jak do szkoły średniej lub wyższej. Mogę zdradzić, że duży wpływ na ten transfer miał wspomniany wcześniej trener Ruzicka, który ma ogromne kontakty w świecie koszykówki, także w Stanach Zjednoczonych. Co roku jeździ na Ligę Letnią i rozmawia tam z wieloma ludźmi.
Rozmawiałem z Tweetym na temat Roacha. Później miałem dwie rozmowy z rodzicami zawodnika. To też był bardzo ważny aspekt przy kulisach tego transferu.
Jakie pytania zadawali rodzice?
Tych pytań było bardzo dużo. Pytania dotyczyły klubu, organizacji, miasta, warunków do życia na co dzień.
Wysłałem prezentację na temat naszego miasta i klubu. Dołączyłem kilka filmów z YouTube’a. Pokazałem też zdjęcia apartamentu, w którym on mieszka. Jego rodzice na pewno przyjadą do Jeremy’ego w trakcie sezonu.
Czy jest pan dalej w kontakcie z Arkadiuszem Miłoszewskim?
Tak. Mamy bardzo dobry kontakt ze sobą.
Jakim trenerem chce być Maciej Majcherek?
Na pewno będę trenerem wymagającym. Zarówno od zawodników, jak i od sztabu szkoleniowego, ale przede wszystkim od samego siebie. Lubię ciężką pracę na treningach. Nie lubię pracy na pół gwizdka.
Pamiętajmy, że asystent to zawsze dobry policjant, który ma super relacje z zawodnikami. Pierwszy trener musi czasem krzyknąć, być twardszy. Na pewno w to będę musiał włożyć sporo pracy.
Największym wyzwaniem będzie stworzenie z grona tych osób, które trafiły do naszego klubu, prawdziwego teamu, który będzie dobrze rozumiał się na boisku i poza nim.
Trener Miłoszewski był znany z tego, że na konferencjach prasowych mówił dużo i ciekawie. Dziennikarze nie narzekali na nudę. Teraz będzie podobnie?
Nie lubię wyświechtanych komunikatów, ale na pewno nie będę pompował żadnego balonika. To niczemu nie służy. Na pewno będę rozmawiał z dziennikarzami. Będę szczery w wywiadach, choć oczywiście jest granica tej szczerości.
-
Tak
-
Nie
-
Tak55 głosów
-
Nie29 głosów