Maciej Majcherek: Musimy zejść na ziemię. Nie będzie zmian
– Wiem, że ludzie nas chwalą, ale apeluję, by zejść na ziemię. To dopiero początek ligi. W roli pierwszego trenera czuję się komfortowo. Mam sporo rozmów z zawodnikami, którzy pytają o wiele spraw. Nasz skład jest stabilny i nie będzie zmian – mówi Maciej Majcherek, trener Kinga Szczecin.
Karol Wasiek: Jak pan ocenia przegrane spotkanie z Energą Treflem Sopot?
Maciej Majcherek, trener Kinga Szczecin: Trefl pokazał nam, w jaki sposób należy grać w koszykówkę. To była fizyczna i agresywna gra, na którą w ogóle nie odpowiedzieliśmy. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była tragiczna. Jest mi wstyd, że w ten sposób zagraliśmy. Nie podjęliśmy nawet walki, a to nie jest nasz styl. Mamy nad czym pracować.
Zdawaliśmy sobie sprawę, że Trefl będzie chciał się odbić po tych ostatnich porażkach. Sopocianie wyszli na nas bardzo zmotywowani, pokazali swoją twardość. Moi zawodnicy zrobili dwa kroki do tyłu i przestraszyli się tego.
Czy w tym meczu widzi pan podobieństwo do spotkania w Słupsku?
Niekoniecznie. Trefl zdominował nas fizycznie. Myślę, że niektórzy zawodnicy nie do końca byli dobrze nastawieni do tego meczu. Może myślami byli gdzieś indziej?
Czyli poczuli się zbyt pewnie po serii zwycięstw?
Być może lekkie rozprężenie się wdało po serii zwycięstw i taka myśl, że Trefl się przed nami położy. Drużyna z Sopotu jest jednak bardzo dobra i doświadczona. Schenk, Witliński czy Kacinas to topowi gracze w PLK. Może taki kolejny zimny prysznic jest dla nas dobry? Chciałbym też dodać, że cały czas naciskamy na graczy na treningu. Intensywność jest dobra i nie mogę narzekać na zaangażowanie zawodników.
W tym meczu trafiliście tylko 7 z 28 rzutów za 3 punkty. W całym sezonie macie skuteczność na poziomie 31 procent. To duży problem Kinga?
Tak. Dużo pracujemy nad tym elementem. Zawodnicy zostają po treningach i oddają rzuty. Nie możemy się jak na razie wstrzelić z tego dystansu, ale też trzeba pamiętać o tym, że rywale grają twardo w obronie.
-
Tak
-
Nie
-
Tak41 głosów
-
Nie32 głosów
Jak pan ocenia początek sezonu?
Bilans 6:2 bardzo mnie cieszy. Brałbym taki rezultat w ciemno. To powód do dużego zadowolenia, patrząc z kim graliśmy na wyjeździe. Pamiętajmy, że zagraliśmy 6 z 8 meczów na wyjeździe. Następne trzy spotkania mamy u siebie, więc wierzę, że sięgniemy po kolejne zwycięstwa.
Co się panu podoba w grze zespołu?
Zespołowość. To jest najważniejsze. Każdy dorzuca swoją cegiełkę do gry drużyny. Podoba mi się też fakt, że gramy z dużą energią. Potrafimy walczyć i grać z charakterem, choć oczywiście jest jeszcze wiele do poprawy.

Nazywam ten projekt: “King 2.0”. Jak na razie ten zespół zbiera same komplementy.
Staram się nie czytać tych wszystkich komentarzy, choć czasami posłucham podcastów na “Kanale Basket w Liczbach” (uśmiech). Wiem, że ludzie nas chwalą, ale apeluję, by zejść na ziemię. To dopiero początek ligi. Wszystkie zespoły są w budowie, dojrzewają. Spójrzmy na tabelę: 4 drużyny z bilansem 6:2, trzy z bilansem 5:3. Zawodnikom mówię, że PLK jest ligą bardzo wyrównaną, w której każdy może ograć każdego. Czasami wręcz w to nie wierzą.
Co w takim razie jest do poprawy w grze zespołu?
Egzekucja gry i zagrywek. Nasza obrona szwankuje. Mamy dużo młodych graczy, którzy muszą nauczyć się tej wymagającej ligi. Wierzę, że zrobią postęp w trakcie trwania sezonu.
Jak pan ocenia swoje początki pracy w roli szkoleniowca?
Pozytywnie. Już nie mam żadnych problemów. Mamy fajny sztab szkoleniowy. Mogę liczyć na pomoc moich asystentów i dzięki temu praca na stanowisku pierwszego trenera jest dużo łatwiejsza. Każdy ma swoje zadania, z których stara się jak najlepiej wywiązać.
Czy ma pan już za sobą dużo rozmów z zawodnikami, którzy przychodzili i pytali: “dlaczego gram tak mało”?
Oczywiście! W ostatnim tygodniu miałem 2-3 takie rozmowy. Zawodnicy widzą, że role są podzielone, ale to nie jest tak, że ktoś coś dostaje za darmo albo za nazwisko. Mecz z Treflem pokazał, że jak ktoś do pracy nie przyjdzie, to grać nie będzie. Nie ma nic na kredyt.
Czy Jovan Novak przyszedł i zapytał, kiedy wróci do pierwszej piątki?
Nie. Mamy dwóch równorzędnych rozgrywających, którzy jednak różnią się od siebie. Jovan w meczu z Treflem dobrze się pokazał i grał duże minuty. Jeremy był pasywny, dlatego siedział na ławce.
Jak pan patrzy na grę Jovana Novaka?
Pamiętajmy, że na początku sezonu grał z kontuzją. Grał na jednej nodze, ale nam pomagał i chwała mu za to. To jest charakterny zawodnik. W meczu z Treflem grał agresywnie, walczył twardo na całym boisku. Wiem, że wszyscy wspominają go z zeszłego sezonu, gdy kręcił się w okolicach triple-double. Pamiętajmy, że miał wtedy dookoła innych graczy – m.in. Aleksandra Dziewę, z którym dobrze mu się współpracowało. Teraz ma młodszego Nemanję Popovicia, z którym coraz lepiej się dogadują.
Czy King Szczecin jest aktywny na rynku transferowym?
Nie. Wiem, którzy zawodnicy są wolni i jakie będą ruchy, ale my nie zamierzamy robić zmian. Mamy stabilny skład.