Luke Walton odpowiada na tweety ojca Marvina Bagley’a III
Kilka dni temu ojciec Marvina Bagley’a III – Marvin Bagley Jr. – wywołał małą burzę swoim wpisem w mediach społecznościowych. Na Twitterze w bardzo jasny sposób zakomunikował – oznaczając oficjalny profil Sacramento Kings – że chciałby transferu swojego syna:
Wpis został oczywiście usunięty, ale niesmak pozostał. Zapytany o tę sprawę został przez Jasona Andersona z The Sacramento Bee sam trener Kings, Luke Walton:
„Cóż, moja wiadomość jest zawsze taka sama: Nie słuchamy tego typu głosów. (…) To my jesteśmy w tych ścianach, w tej szatni – jesteśmy w tym razem. Tak jak zawsze powtarzam – czy jest dobrze, czy źle, niezależnie od tego co ludzie mówią – musimy robić wszystko co możemy, żeby nie dopuścić do tego, by to wpływało na naszą pracę.”
Zawsze dziwią medialne burze (nawet te w szklance wody) w zespołach, w których nie dzieje się najgorzej. Kings mogą być chyba zadowoleni z początku sezonu i bilansu 3-3 – zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie wygrywali ze słabeuszami, bo przecież przeciwko niezłym Suns i dwukrotnie przeciwko będącymi w dołku, ale silnymi kadrowo Nuggets. Nieźle, jak na zespół, stawiany przez niektórych przed startem zespołu jako jeden z kilku najgorszych w konferencji (tak, między innymi przez nas).
Inny z tweetów starego Bagley’a – opublikowany w czasie meczu z Rockets – sugeruje, że jego syna nie traktuje się w klubie jak należy:
Wpis najpewniej odnosi się do faktu, że w wyrównanej końcówce, trener nie postawił na Bagley’a i trzymał go na ławce. Faktycznie, szkoda trzymać wybranego z 2. numerem w drafcie młodego gracza na ławce w kluczowych momentach, kiedy liczy się pewnie na to, że będzie on stanowił o przyszłości klubu. Warto jednak wspomnieć, że Bagley trafił w tym meczu 1/9 z gry i więcej razy popełnił stratę (4), niż łącznie trafił do kosza (raz z gry, dwa razy z wolnych).
To już trzeci sezon Marvina Bagley’a III w NBA. To także trzeci sezon, w którym średnia jego minut na parkiecie trzyma się tych około 25 na mecz. W wieku 21 lat można by oczekiwać rozwoju, natomiast jego liczby nie tyle stoją w miejscu, co wyglądają coraz słabiej. Jego najlepszy sezon to wciąż debiutancki – obecnie notuje najgorsze w karierze 11,8 punktu, 8 zbiórek (tu akurat słabszy nie jest), 0,3 bloku i zaledwie 37,5% skuteczności z gry. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że wpływ na jego sytuację miała kontuzja, która wykluczyła go z większości meczów w zeszłym sezonie, a swoją rękę przyłożył klub, który długo tworzył na pozycji Bagley’a log-jam. W pierwszym sezonie ówczesny trener, Dave Joerger, wolał grać duetem Bjelica & Cauley-Stein, który był trochę lepiej dostosowany do wymagań obecnej koszykówki. Przyjście trenera Waltona trochę w tej sprawie zmieniło (teraz Bagley wychodzi w pierwszej piątce w każdym meczu), ale wciąż na przykład trudno powiedzieć, po co było ściąganie na tę samą pozycję Hassana Whiteside’a, który też będzie chciał minut.
Wierzcie lub nie, ale przy tych nienajlepszych statystykach indywidualnych… Kings z nim na parkiecie zdobywają o 13,3 punktu na 100 posiadań więcej! Co prawda przy jego obecności na parkiecie także rywale zdobywają o 11,1 punktu… Daje to łącznie +2,2 punktu na 100 posiadań. Dla porównania Richuan Holmes notuje w ogólnym rozrachunku +18,3 Nic dziwnego, że to on jest wyborem trenera Waltona w końcówkach. We wspomnianym meczu z Raockets, zamiast Bagley’a po boisku w końcowej fazie biegał młody Kyle Guy – grający swój piąty mecz w NBA w drugim sezonie gry.
Trener Luke Walton, kontynuując wypowiedź o Marvinie Bagley’u III delikatnie sugeruje, że te wciąż popełnia jeszcze wiele błędów – co pewnie przeszkadza mu w graniu końcówek meczów:
„Wiemy, że przed nim świetlana przyszłość… Jak do tej pory był świetny aktywnie ucząc się, szukając sposobu na stanie się lepszym i na lepsze zrozumienie tego rodzaju spraw. Błędy się zdarzają, oczywiście – ale tak długo, jak zawodnik ma chęć robić to, na co mu wskazujesz, jakoś żyjesz z tymi błędami u młodych zawodników. Taka już jest ta liga. Najlepszym nauczycielem zawsze będzie doświadczenie, więc przez im więcej przejdziesz, tym więcej z tego wyniesiesz.”