Lillard: Najlepsze dopiero przede mną
Obecny sezon nie będzie z pewnością najlepiej wspominany przez Damiana Lillarda. Najsłabsza forma od dłuższego czasu, kolejne porażki Blazers i wreszcie kontuzja, która przedwcześnie zakończyła jego udział w tych rozgrywkach. Rozgrywający Portland jest jednak przekonany, że nadchodzące sezony będą znacznie lepsze.
Dame powoli wraca do pełni sił po operacji brzucha, która zakończyła jego sezon z początkiem stycznia. Kilka dni temu zasiadł do rozmowy z Chrisem Haynesem z Yahoo w której skomentował swoje postępy w rehabilitacji oraz plany na przyszłość. Lillard przyznał, iż problemy z mięśniami brzucha ciągnęły się za nim od kilku lat i teraz wreszcie porusza się bez żadnego bólu, pierwszy raz od 2017 roku.
Obserwując jego grę w tym sezonie, wielu ludzi zaczęło wątpić w to, czy Damian jest tym samym graczem, co niegdyś. Rozgrywający nie ma w tej kwestii żadnych wątpliwości i zwraca uwagę na starszych od siebie zawodników, którzy nie zwalniają tempa:
„Kiedy okazało się, że muszę przejść operację, ludzie od razu reagowali w stylu: 'Gość ma już 31 lat, a tu jeszcze ta operacja’. 31 lat nie oznacza już starości. Zachowują się, jakbym był niemal emerytem, a tymczasem starsi ode mnie zawodnicy absolutnie dominują w tej lidze.”
„Moja gra nie opiera się na lataniu ponad obręczami. Jestem snajperem. Mam szybki pierwszy krok, potrafię myśleć na boisku i manipulować przebiegiem gry. Mój styl dobrze się zestarzeje.”
Damian Lillard
Tym samym Dame nie zamierza już nikomu niczego udowadniać. Wierzy jednak, że największe sukcesy dopiero na niego czekają:
„To, kim jestem i czego dokonałem mówi samo za siebie. Poza tym wiem, że najlepsze dopiero przede mną, jestem tego w 100% pewien. Po raz pierwszy od przyjścia do NBA miałem tyle czasu, aby faktycznie przestudiować swoją grę. Dlatego nie uważam, że muszę wrócić i pokazać, co potrafię, żeby ludzie mnie zapamiętali. Wiem kim jestem i co potrafię.”
Damian Lillard
Skoro najlepsze dopiero przed nim, to czy na pewno zamierza pozostać w Portland? Trail Blazers podczas jego nieobecności dosyć mocno zamieszali w składzie i obecnie nie stanowią drużyny gotowej na playoffy, nawet z Lillardem w składzie. Dame wierzy jednak, że zmieni się to podczas tegorocznego offseason:
„Jako organizacja zrobiliśmy krok w tył podczas trade deadline, ale z drugiej strony ustawiliśmy się w pozycji, w której nie byliśmy odkąd tutaj trafiłem. Mówię o wolnych pieniądzach w salary cap, pickach w drafcie. Mamy 22-milionowy wyjątek od wymiany, mamy 6-milionowy wyjątek, mamy sporą elastyczność. To lato będzie kluczowe. Nie jesteśmy może w sytuacji, w której za rok wygramy tytuł, albo to będzie katastrofa. Jednak musimy wejść na odpowiednią ścieżkę i tegoroczne offseason będzie tutaj najważniejsze.”
Damian Lillard
Główny cel pozostaje zatem bez zmian. Zdobycie mistrzowskiego pierścienia w Portland, pierwszego od 1977 roku i ery wielkiego Billa Waltona:
„To jedyne, o czym myślę, szczerze mówiąc. Na tym etapie kariery, jedyne na czym mi zależy to zostać MVP ligi i wygrać tytuł mistrzowski.”
Damian Lillard
Jeśli wszystko pójdzie idealnie, a Blazers nie tylko ściągną Lillardowi pierwszorzędne wsparcie na rynku wolnych agentów, ale też trafią na jakąś perełkę w drafcie, scenariusz ten jest jak najbardziej możliwy. W NBA jednak rzadko wszystko układa się tak doskonale. Jak oceniacie szanse Dame’a na pierścień w Oregonie w ciągu najbliższych pięciu lat?