Kto jest kim w tegorocznym drafcie? Krótki opis 20. pierwszych picków
1. Spurs – Victor Wembanyama (C, 224 cm)
Tutaj sobie daruję. O Victorze jeszcze jeszcze sobie pogadamy.
2. Hornets – Brandon Miller (F, 206 cm)
Kibice Hornets byli wściekli na ten wybór. Dlaczego? Chyba dlatego, że do wybrania był Scoot Henderson, czyli gość ze znacznie wyżej zawieszonym sufitem. Miller jednak lepiej pasuje do obecnego składu Hornets pozycyjnie.
Brandon Miller to dość długi skrzydłowy, którego sposób gry na pierwszy rzut oka przywodzić może skromną wersję Kevina Duranta. Pomimo dziwnej mechaniki rzutu jest dobrym strzelcem, świetnie porusza się po parkiecie, znajduje pozycje do rzutu – także w koźle. Nie jest zbyt eksplozywny, nie ma pierwszego kroku, którym mijałby oponenta, ale bardzo sprawnie 'nawiguje’ z piłką, znajduje luki. Jest jednak bardzo chudy, ma braki fizyczne – kiedy stanie przed nim silniejszy obrońca, może mieć kłopoty.
Fizyczność to jednak aspekt, który po przyjściu do NBA łatwo poprawić, więc są widoki na przyszłość. Ma potencjał, by stać się bardzo wszechstronnym skrzydłowym. Dobrze rzuca, dobrze podaje, już teraz pomimo chudego ciała nieźle zbiera, może grać jako kozłujący jak i stawiający zasłony w pick’n’rollach. Nie wiem, czy kibice Hornets muszą się tak martwić.
Porównanie: demo Kevin Durant / Paul George
3. Blazers – Scoot Henderson (PG, 188 cm)
Rok temu sugerowano, że może być rywalem Wembanyamy w walce o pierwszy pick. Powstrzymał go słaby indywidualnie sezon w G-League. To jednak nie jest w pełni jego wina – grał w drużynie, która nie zagwarantowała mu zbyt dużo spacingu. To uwidoczniło podstawowy problem Scoota, jakim jest rzut za trzy.
Zacznijmy jednak od pozytywów. Henderson to atletyczny wybryk natury. W wieku 19 lat ma sylwetkę antycznego posągu. Przy dość skromnym jak na warunki NBA wzroście 188 cm, ma bardzo długie ramiona, mierzące 206 cm. To sprawia, że może podawać z przewyższenia i mocno niweluje jego braki we wzroście.
To i jego wyskok.
Henderson ma niesamowitą dynamikę. Dynamiczny pierwszy krok, świetne wyjście w górę, dobre kończenie piłki przy obręczy, oraz przede wszystkim nad obręczą. Przy tym ma kapitalny przegląd parkietu i rzut po koźle z półdystansu. Wszystko, co musi zrobić, to przenieść ten świetny rzut na dystans, gdzie do tej pory było średnio (27,5%).
Podstawowe pytanie: Czy Scoot Henderson może grać z Damianem Lillardem? Na papierze: Jak najbardziej. Lillard jako strzelec bez piłki dostający podania od Scoota miałby sens, tak jak i Scoot radzi sobie w poszczególnych posiadaniach bez piłki, szukając ścięć do kosza. Tak widzi to zarząd Blazers.
Pytanie, jak widzi to sam Lillard. Nie był on optymistycznie nastawiony do wybierania w drafcie – chciał raczej wymiany picku po wzmocnienia tu i teraz. Doniesienia sugerują, że teraz wszystko zależy od dalszych ruchów Blazers. Na ich podstawie Lillard podejmie decyzję.
Nawet jeśli zechce odejśc, budowanie na ultra-dynamicznym duecie obwodowych Henderson-Sharpe wydaje się bardziej niż ekscytującą wizją. Zwłaszcza, że wysokie notowania Scoota wynikały też z jego charakteru. Scoot ma podobno charakter do tej gry, ma predyspozycje do bycia liderem. Portland są w dobrym położeniu, niezależnie od decyzji Lillarda.
Porównanie: Russell Westbrook / Derrick Rose z głową Chrisa Paula
4. Rockets – Amen Thompson (PG, 198 cm)
Ten draft stoi pod znakiem zawodników wyróżniających się atletyzmem. Amen Thompson jest tego najlepszym przykładem. Nie dość, że jest potencjalnie najsilniejszym, najszybszym i najbardziej skocznym graczem tego draftu, to przy wzroście 198 cm ma aż 213 cm zasięgu ramion. Trudno o gościa, który lepiej dostawałby się z piłką nad obręcz. Może goście pokroju Giannisa, ale Amen ma przy tym mniej niż 2 metry wzrostu. Nie potrzebuje też koniecznie kończyć z góry – ma dobrą rękę do różnego rodzaju layupów, akcji kończonych na kontakcie.
Przy całym swoim atletyzmie i ciągu na kosz, Amen jest wciąż rozgrywającym – potrafi dobrze oddawać piłkę po tych atakach obręczy. Powinien stworzyć z Jalenem Greenem dobry duet, panowie się mocno uzupełniają.
Amen ma jednak swoje problemy. Najważniejszym jest rzut. Tylko 25% skuteczności za 3 w półamatorskiej lidze OTE, delikatnie mówiąc, nie powala na kolana. Na jego korzyść działa fakt, że w Houston będzie komu rzucać z dystansu i rozciągać grę. W otoczeniu Greena i Jabari Smitha Jr. powinien czuć się dobrze. Musi jednak nad rzutem pracować.
Porównanie: mikro-Zion, Ben Simmons bez strachu
5. Pistons – Ausar Thompson (SG/F, 198 cm)
Brat bliźniak Amena, pod względem budowy fizycznej praktycznie identyczny. Profil zawodnika też bardzo podobny, różniący się nieco z przymusu. Panowie Thompsonowie grali w jednej drużynie, a obaj nie mogli grać przecież na piłce. Tak więc Ausar, nieco mniej dynamiczny z piłką, posiada nieco lepszy rzut. Nieco lepszy – wciąż nie jest to jeszcze poziom zadowalający (29,8%).
Ausar to taki wspierający kozłujący, mogący odciążyć rozgrywającego w poszczególnych posiadaniach. Też ma bardzo dobry przegląd parkietu, też bardzo dobrze atakuje obręcz.
Kompletnie nie rozumiem jednak jego połączenia z Cadem Cunninghamem. Cade to gracz, który – choć czyni w tym elemencie postępy – nie jest najlepszym strzelcem z dystansu po koźle. Warto byłoby mu stworzyć spacing, którego Ausar zupełnie nie zapewnia. Wręcz przeciwnie. Ausar nie grozi dobrym rzutem, a jednocześnie potrzebuje stosunkowo często piłki w rękach, co może pozbawiać Cunninghama jego atutów. Ekscytujacy gracz, ale jego jego potencjalna rola w Pistons jest dla mnie zagadką.
Porównanie: brat Amena Thompsona
6. Magic – Anthony Black (G, 201 cm)
Jego statystyki z NCAA nie powalają (13 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty), ale udowadnia to podejście Blacka do koszykówki. Podejście bardzo nieegoistyczne. Jego zalety nie zawsze ujawniają się w statystykach. jest dobrym obrońcą – nie tylko takim na piłce, ale takim systemowym, rozumiejącym rotacje bez piłki. Jest dobrym rozgrywającym, ale niekoniecznie takim, który notuje widowiskowe asysty, a takim, który wprowadza piłkę w ruch, nakręca kontrataki, podaje inicjując akcję, a niekoniecznie znajdując gotową pozycję.
Jest silny fizycznie, dobrze kończy przy obręczy, dobrze rozgrywa pick’n’rolle. Jego rzut wymaga za to pewnej poprawy – w NCAA trafiał tylko 30,1% za trzy.
O ile bardzo lubię tego zawodnika, o tyle nie wiem, czy jego wybór do Magic jest dobrą decyzją. Czy tercet Fultz-Anthony-Black ma rację bytu? Wszyscy trzej na parkiecie przebywać nie mogą. Już dwóch z nich może być kłopotliwe ze względu na braki rzutowe. Dobrze mieć dużo rąk do kozłowania, ale trzeba mieć też ręce do rzucania.
Porównanie: wszyscy porównują go do Lonzo Balla, ma to sens
7. Wizards – Bilal Coulibaly (F, 201 cm)
Tu mamy pierwszą dużą niespodziankę tego draftu. Coulibaly to kolega z drużyny Victora Wembanyamy. Jest długi (aż 221 cm zasięgu), bardzo atletyczny, wydaje się już teraz dobrym obrońcą, ale jest bardzo surowy. Żeby grać na poziomie NBA, musi włożyć jeszcze dużo pracy w rozwój koszykarskich umiejętności. Duży potencjał, ale duże ryzyko. Ruch dziwny, biorąc pod uwagę, że dostępni byli na tym etapie jeszcze naprawdę duże talenty, dużo bardziej gotowe do gry.
Porównanie: OG Anunoby
8. Pacers – Jarace Walker (PF, 203 cm)
Kolejny niesamowity atleta. Przy swoim wzroście ma aż 221 cm zasięgu ramion i waży (dużo jak na takiego młodziana) aż 112 kilogramów. Nie jest przy tym puszysty – to jest waga mięśnia.
Jego atut to przede wszystkim obrona. Przy swoim zasięgu i masie jest szybki, może kryć na kilku pozycjach. Nie wiem, czy jest w stanie przejmować krycie na przykład na rozgrywających, ale spokojnie może rotować w defensywie wyższych pozycji. W ataku… W ataku Jarace Walker 'jest’. Ma przyzwoity rzut za trzy, kiedy poda mu się na otwartą pozycję. Mógłby za to lepiej atakować obręcz z taką masą i długimi rękoma.
Wydaje się, że Walker to świetne dopasowanie do Mylesa Turnera. Powinien być to z miejsca jeden z lepszych defensywnie duetów podkoszowych w lidze. Fajny pick.
Porównanie: Paul Millsap / Isaiah Stewart
9. Jazz – Taylor Hendricks (PF, 203 cm)
Hendricks to bardzo ciekawe połączenie długości (216 cm zasięgu ramion) z umiejętnościami rzutowymi. W NCAA trafiał na poziomie 40%, oddając prawie 5 trójek na mecz. Two-way gracz na skrzydło – na silne skrzydło, a myślę, że w niektórych ustawieniach także na small-ballowego centra. Głównie dlatego, że obrońcą jest dobrym przede wszystkim bliżej kosza. W NCAA notował niezłe 1,7 bloku na mecz. Na piłce też broni dobrze, ale niekoniecznie można postawić go naprzeciw rozgrywającego.
Dobra obrona, dobry rzut – świetne połączenie. Nigdy nie zbliży się nawet do roli lidera, bo z piłka w rękach nie zrobi wiele, nie ma gry na koźle. To jednak potencjalnie świetny zadaniowiec, myślę że fajny gracz obok duetu Markkanen/Kessler. Jazz będą mieli teraz bardzo długoręką rotację.
Porównanie: Jerami Grant
10. Thunder – Cason Wallace (PG, 189 cm)
Rozgrywający o zacięciu defensywnym. Przy skromnym wzroście ma dobry zasięg ramion wynoszący 204 cm i zaskakująco silny fizycznie. Przywodzi mi na myśl takiego Daviona Mitchella tegorocznego draftu. W ataku jako rozgrywający jest po prostu OK, jego rolą jest przyklejenie się do zawodnika rywala. Nie jest to najbardziej ekscytujący wybór, ale dobrze mieć z ławki takiego gracza.
Porównanie: Marcus Smart / Davion Mitchell
11. Magic – Jett Howard (F, 203 cm)
Przyznam się szczerze – nie wiem dużo o tym graczu. Jego wybór tak wysoko był niespodzianką. Jest synem Juwana Howarda, byłego zawodnika m. in. Wizards, Rockets, czy Heat. Wygląda na to, że jest dość wszechstronnym, mądrze grającym wingmanem, który grozi rzutem, potrafi zachować się z piłka w koźle i przyzwoicie broni. Wskazuje się za to na jego braki szybkościowe.
Porównanie: Desmond Bane
12. Mavs – Derrick Lively II (C, 216 cm)
Jedyny w tym drafcie taki z krwi i kości center. Mavs od początku musieli mieć na niego oko, biorąc pod uwagę ich braki na tej pozycji. Dwight Powell, Christian Wood, Davis Bertans – brakowało tam kogoś, kto postawi w polu trzech sekund 'zakaz wjazdu’. Lively może być takim graczem.
Jest potężny – przy imponujących 216 cm wzrostu ma też zasięg ramion 231 cm. Przy Wembanyamie łatwo o tym zapomnieć, ale to jest niesamowita długość kończyn. Tylko masy jeszcze mu trochę brakuje, ale w NBA wiedzą jak dodać mięśnia, więc bym się nie martwił.
W NCAA notował 2,4 bloku na mecz, a grał średnio tylko 20 minut na mecz. To jego główny atut. Punktów zdobywał tyle co nic, bo praktycznie nie oddawał rzutów. Dobrze – w ataku Mavericks nie będzie miał problemu, jeśli piłka od Luki i Irvinga docierać będzie do niego sporadycznie. Świetne dopasowanie do potrzeb zespołu.
Porównanie: Rudy Gobert
13. Raptors – Gradey Dick (SG, 198 cm)
Dick to przede wszystkim strzelec z dystansu. Nie jest jednak wcale tak jednowymiarowy. Kiedy dostaje piłkę w ręce, grozi także całkiem dynamicznym minięciem, ma trochę ciągu na kosz. Kiedy zostanie zaatakowany, potrafi też dobrze podać. W ataku robi więc wszystko to, czego potrzebujesz od tego typu zadaniowca.
W obronie radzi sobie przyzwoicie – zwłaszcza w obronie bez piłki. Kryjąc na piłce niestety odstaje.
Toronto Raptors cierpieli w zeszłym sezonie na chroniczny brak zawodników z pozycji 2-3, z dobrym rzutem. VanVleet i Trent Jr. jako combo-guardzi nie rozwiązywali problemu. W końcu Toronto dostaje spacing od zawodnika bez piłki. Bardzo dobry fit.
Porównanie: Klay Thompson / Bojan Bogdanovic
14. Pelicans – Jordan Hawkins (SG, 193 cm)
Tu znów nie mam dużej wiedzy o zawodniku. Wygląda na to, że to strzelec, ofensywny zawodnik szukający pozycji, na przykład biegając po zasłonach. Oprócz bardzo dobrego rzutu, potrafi też zaatakować obręcz.
Wygląda jednak na to, że nie jest najlepszym obrońcą. To dziwne, że Pelicans zdecydowali się na taki wybór. Braki w defensywie sprawiają, że Hawkins nie może za bardzo grać u boku McColluma, a jego zmiennikiem też być nie może, bo nie prowadzi gry na koźle jak on.
Porównanie: Max Strus
15. Hawks – Kobe Bufkin (SG, 193 cm)
Bardzo, bardzo wszechstronny gracz na pozycji rzucającego obrońcy. Bardzo dobrze atakuje obręcz, dobrze rzuca, dobrze broni. Ma też potencjał jako zawodnik grający z piłką. Może nie jako etatowy rozgrywający, ale jako taki wspierający combo-guard. Na jego korzyść działa fakt, że ma za sobą dwa lata w NCAA, a więc ma o rok więcej doświadczenia w grze na stosunkowo niezłym poziomie.
Wygląda na to, że to gotowy do gry zawodnik z ławki, który zależnie od oczekiwań trenera może spełniać kilka ról. Pewnie żadnej z nich na poziomie wybitnym, ale wszechstronność też w cenie.
Porównanie: CJ McCollum / Derrick White
16. Jazz – Keyonte George (SG, 193 cm)
Kiedyś prognozowano, że będzie to czołowy pick tego draftu. Ma jednak za sobą trochę rozczarowujący sezon w NCAA.
Zawodnik niewysoki, jednak z długimi rękoma. Nie wiemy jak długimi, bo nie stawił się na Draft Combine. Stąd też przypisywane mu 84 kilogramy, podczas gdy w rzeczywistości na pewno waży już ponad stówkę.
Bardzo wszechstronny w ataku – ma nie tylko niezły rzut, ale też cały repertuar zagra kończących, po koźle, różnych floaterów; dobrze znajduje pozycje. Nie jest jednak zbyt wysoki, ani przesadnie szybki, ani skoczny.
Może być dobrym źródłem punktów z ławki. Punktów, które sam sobie znajdzie.
Porównanie: Eric Gordon
17. Lakers – Jalen Hood-Schifino (PG, 193 cm)
Solidny rozgrywający w akcjach pick’n’roll. Wykorzystuje zasłony nie tylko po to, żeby podać piłkę do ścinającego kolegi, ale często po to, żeby oddać rzut z półdystansu – jego popisowy numer. Ani nie jest on wybitnym strzelcem z dystansu, ani kończącym przy obręczy. Dość długie ręce sprawiają jednak, że ma potencjał na przyzwoitego obrońcę.
Byłby naprawdę niezłym graczem, gdyby poprawił rzut za trzy. Istnieją jednak pewne obawy, że jego mechanika rzutu jest całkowicie do zmiany, jeśli ma stać się lepszym strzelcem.
Porównanie: Spencer Dinwiddie
18. Heat – Jamie Jaquez Jr. (F, 198 cm)
Stylówkę ma świetną, to duży plus.
Spędził aż 4 lata w NCAA i do ligi wchodzi w wieku 22 lat. Świadczy to o dwóch rzeczach. Po pierwsze: jego potencjał nie jest wybitnie wysoki. Po drugie: Jest już naprawdę doświadczonym, gotowym do gry w NBA zawodnikiem.
Na tym najbardziej zależało chyba Miami.
Pomimo braków atletycznych, szybkościowych, Jaquez jest dobrym, mądrym obrońcą z długimi rękoma (208 cm). Dobrze zbiera, dobrze broni, ma bardzo szerokie rozumienie gry. Niestety, oprócz braków szybkościowych, nie jest też najlepszym strzelcem. W ostatnim sezonie ledwo przekraczał 30% skuteczności.
Porównanie: Nie wiem, przypomina mi to coś z poprzedniej epoki.
19. Warriors – Brandin Podziemski (G, 193 cm)
Kolejny polski akcent w NBA! Jego swojsko brzmiące nazwisko to nie jest przypadek. Brandin rozpoczął już podobno proces ubiegania się o polskie obywatelstwo, by grać w reprezentacji. Namawiał go już do tego Jeremy Sochan.
Podziemski to combo-guard, obwodowy, który czasem kozłuje piłkę, a czasem znajduje pozycje rzutowe w sytuacjach off-ball. Świetny strzelec – w NCAA zdobywał prawie 20 punktów na mecz, trafiając 43,8% z dystansu. Na koźle nie tylko znajduje sobie rzuty, ale znajduje też drogę do kosza, czy podania do kolegów. Jest solidnym drugim rozgrywającym w piątce.
W obronie jest niezły. Niestety, ma ograniczenia atletyczne i szybkościowe. Warriors musieli wybrać go, ponwieważ podobało im się posiadanie w składzie Donte DiVincenzo
Porównanie: Donte DiVincenzo.
20. Rockets – Cam Whitmore (SG/SF, 198 cm)
Największe zaskoczenie tego draftu. Zaskoczenie na minus. Whitmore był prognozowany jako wybór w TOP10, a może nawet w okolicach TOP5. Ciekawe, co sprawiło, że spadł tak nisko. Może wykryto u niego jakieś problemy zdrowotne, może gadał głupoty na spotkaniach ze scoutami, kto wie.
Whitmore to bardzo atletyczny, dość wszechstronny skrzydłowy. Jest silny, jest szybki, wysoko skacze. Wszystko to potrafi robić nieźle także z piłką w rękach. Rzut ma na ten moment co najwyżej średni, ale ma też dopiero 18 lat i solidną mechanikę, z widokiem na poprawę skuteczności (34,3% za trzy w NCAA). Największym minusem jest chyba fakt, że kompletnie nie podaje. Mając często piłkę w rękach i tak często atakując kosz, ściągając podwojenia, prosi się, żeby mieć więcej niż 0,7 asysty na mecz.
Potencjał wydaje się tu być naprawdę duży. Pytanie co sprawiło, że spadł tak nisko.
Porównanie: Miles Bridges