Krzysztof Szablowski: Jestem umiarkowanie zadowolony
Wiele elementów wymaga jeszcze poprawy, ale idziemy w dobrym kierunku. W meczu z Anwilem mieliśmy problemy z organizacją ataku i na tym elemencie najbardziej skupimy się w najbliższym czasie – mówi Krzysztof Szablowski, trener Dzików Warszawa.
Anwil Włocławek jest jak na razie jedynym zespołem w PLK, który ma na swoim koncie dwa zwycięstwa. Podopieczni Selcuka Ernaka pokonali Dziki Warszawa 79:70 w Hali Mistrzów. Kluczowy dla losów spotkania był początek, w którym gospodarze osiągnęli wyraźną przewagę. W pewnym momencie włocławianie prowadzili 14 punktami, ustawiając się w bardzo dogodnej sytuacji. Goście ze stolicy walczyli dzielnie, odrobili część strat, ale ostatecznie dwa punkty pozostały we Włocławku.
– Byliśmy gotowi na trudny mecz, ale byliśmy na początku sparaliżowani. Popełnialiśmy błędy. Nie były to błędy systemowe czy taktyczne z naszej strony, a bardziej wynikające z kwestii mentalnej. Anwil grał z dużą energią. Ten początek w wykonaniu gospodarzy był wręcz piorunujący. Włocławianie zmusili nas do pogoni. Jestem zadowolony z tego, że zespół walczył, nie poddawał się nawet w tych trudnych momentach. Tak staramy się pracować na każdym treningu. Goniliśmy rywali, szarpaliśmy, ale ostatecznie gospodarze nie dali sobie odebrać zwycięstwa i zasłużenie zwyciężyli. Uważam, że ten mecz jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Wiemy, w którą stronę mamy podążać – uważa Krzysztof Szablowski, trener Dzików Warszawa.
– Zatrzymanie Anwilu na 79 punktach jest małym sukcesem naszej defensywy – dodaje.
Ciekawostką jest fakt, że warszawianie mieli więcej asyst (22:18), ale kluczowa statystyka dla losów tego spotkania jest w rubryce: “punkty z ławki”. Rezerwowi Anwilu zdobyli o 18 punktów więcej (31:13). Najlepiej pod tym względem wypadł D.J. Funderburk, autor 17 pkt i 6 zbiórek.
Trenera Szablowskiego pytamy o postawę Rickey’ego Mcgilla, który w końcówce był bardzo aktywny. Trafił 3 z 7 rzutów z gry, miał asystę i dwie straty. W trakcie meczu wydawało się jednak, że niektóre jego decyzje były trochę poza zespołem. Czy tak też wyglądało z perspektywy szkoleniowca Dzików?
– Rickey nie ma jeszcze doświadczenia w PLK przeciwko topowym drużynom, a taką jest bez wątpienia Anwil Włocławek. W końcówce bardzo chciał pomóc zespołowi, wziął grę na swoje barki. Czy było tego za dużo? Końcówka pokazała, że trochę tak, ale musimy to jeszcze dokładnie przeanalizować. Na pewno były też sytuacje, w których szukaliśmy innych rozwiązań, gdzie kierowaliśmy piłkę do konkretnych zawodników. Ale też chciałbym zaznaczyć, że Rickey będzie miał tę piłkę w ważnych momentach, więc dobrze że mógł we Włocławku nabrać cennego doświadczenia – odpowiada.
5 z 6 rzutów z gry trafił Szwed Denzel Andersson, który jest jednym z najważniejszych zawodników w zespole Dzików Warszawa. Jednak w kolejnym meczu w tym sezonie jego liczba rzutów nie powala (ostatnio 5,2,5). Jak na razie jest nieco w cieniu innych zawodników.
“Czy będzie panu zależało na tym, by w kolejnych meczach Szwed oddawał więcej rzutów?” – pytamy Szablowskiego.
– Denzel ma oddawać tyle rzutów, ile da mu gra. Czasem to wynika z pomocy i rotacji obrońców, a czasem to my chcemy go otworzyć, ale oczywiście obrona nie zawsze na to pozwala. Cały czas jest i będzie jedną z naszych najważniejszych opcji, ale też skupia na sobie uwagę obrony i często nie ma za dużo miejsca – komentuje trener Dzików.
Warszawianie w tym sezonie rozegrali cztery spotkania: dwa w PLK i dwa w ENBL. Jak na razie Dziki wygrały po jednym meczu w obu rozgrywkach.
– Z naszej gry jestem umiarkowanie zadowolony, wiele elementów wymaga jeszcze poprawy, ale idziemy w dobrym kierunku. W meczu z Anwilem mieliśmy problemy z organizacją ataku i na tym elemencie najbardziej skupimy się w najbliższym czasie – zaznacza Szablowski.
Kolejne spotkanie w PLK Dziki rozegrają na wyjeździe z Twardymi Piernikami.