King ma wielki problem! Co z Mazurczakiem?
King Szczecin nie notuje najlepszego początku sezonu pod względem wynikowym. Na dodatek ze składu wicemistrza Polski wypadł Andrzej Mazurczak, lider tego zespołu. To ogromna strata Kinga. Na razie nie wiadomo, jak długa będzie przerwa rozgrywającego, który boryka się z urazem kolana.
Informacja o kontuzji Andrzeja Mazurczaka spadła jak grom z jasnego nieba. Rozgrywający na jednym z treningów zderzył się z Chadem Brownem i złapał się za kolano. Poczuł ból. Nie był w stanie kontynuować treningu, nie był też w stanie przystąpić do sobotnich zawodów z Treflem Sopot. Oglądał mecz jedynie z perspektywy ławki rezerwowych. Kamera często go pokazywała i na różnych ujęciach można było dostrzec, że poruszanie sprawia mu pewne problemy.
Jedno jest pewne: na pewno nie zobaczymy Mazurczaka w następnych meczach. Czeka go przerwa. Na ten moment trudno powiedzieć, jak długa będzie przerwa rozgrywającego Kinga, który od trzech sezonów jest najważniejszą postacią tego zespołu. Szczegółowe badania mają zostać przeprowadzone na początku przyszłego tygodnia.
– Wstępne badanie nie wykazało nic bardzo groźnego. Ale musimy się upewnić, dlatego przeprowadzimy rezonans we wtorek. Teraz możemy jedynie wróżyć z fusów. Czekamy na wyniki – powiedział Arkadiusz Miłoszewski na konferencji prasowej.
Brak Mazurczaka oznacza, że Arkadiusza Miłoszewski ma bardzo małe pole manewru. Polski szkoleniowiec może skorzystać z usług Teyvona Myersa, Jamesa Woodarda i niedoświadczonego na tym poziomie Michała Kierlewicza.
Poza grą od kilku meczów – także w starciu z Treflem Sopot – jest Przemysław Żołnierewicz, który narzekał na problemy z łydką. Polak jest już w treningu, ale indywidualnym. Nie było jego tematu gry w sobotnim spotkaniu. Być może będzie dostępny w meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza. – Musi wejść do treningu z drużyną. Musimy mieć 100-procentową pewność, że wszystko jest odpowiednio zagojone – podkreślił trener Kinga Szczecin.
Wicemistrzowie Polski – mimo braku Mazurczaka i Żołnierewicza – mocno postawili się Treflowi Sopot. W pewnym momencie szczecinianie prowadzili nawet różnicą 16 punktów, ale w drugiej połowie goście wskoczyli na wyższe obroty i ostatecznie zwyciężyli różnicą trzech punktów (99:96).
– Trefl w drugiej połowie pokazał, że jest bardzo mocnym zespołem. Weszliśmy w mecz ze świetną energią. Widziałem, że drużyna chce, próbuje i walczy. Każdy dołożył swoją cegiełkę. W pierwszej połowie to wszystko wyglądało znakomicie. Później to nam uciekło. Szczególnie w obronie. 59 straconych punktów to wynik rozczarowujący. Mieliśmy swoje szanse, ale zabrakło konsekwencji i mądrych decyzji – zaznaczył Arkadiusz Miłoszewski.
King może pozwolić sobie na jeszcze jeden transfer zagraniczny. W tym momencie szczecinianie mają w składzie pięciu obcokrajowców. Transfer kolejnego gracza zagranicznego będzie wiązał się z opłatą licencyjną w wysokości 100 tys. zł do kasy PLK.