Kiedy zobaczymy transfer Kyrie Irvinga? Czy w ogóle go zobaczymy?
Wygląda na to, że Kevin Durant i Kyrie Irving zablokowali nam rynek wolnych agentów. Ten duet kumpli postanowił wspólnie poprosić o transfer z Brooklyn Nets, wymuszając na klubie ruchy. Będą to ruchy, które nie pozostaną bez wpływu na ligowy krajobraz. Ten przestój w transferach i nowych kontraktach, jaki widzimy od kilku dni, może być po części spowodowany właśnie impasem w rozmowach transferowych Nets. Klubom łatwiej jest robić ruchy na rynku, kiedy wiedzą na czym stoją. Kiedy nie wiadomo, jak będzie wyglądała liga za kilka dni, trudniej o podejmowanie wiążących decyzji.
Irving chciał odejść z Nets już wcześniej. Jego pomysłem było zrezygnowanie z opcji na sezon 2022/23 i wymiana na zasadzie sign’n’trade. Chętni na takie rozwiązanie się jednak nie znaleźli, więc Irving skorzystał z opcji.
Kiedy jednak możemy spodziewać się rozwiązania tego impasu? Wygląda na to, że nie musi to wcale nastąpić szybko. Adrian Wojnarowski z ESPN, mający świetny wgląd w ligowe kulisy, zwraca uwagę na to, że Brooklyn wcale nie musi działać w pośpiechu:
„Tak jak w sytuacji Duranta, rynek bardzo zwolnił. Myślę, że w przeciwieństwie do Kevina Duranta, tu jest ograniczona liczba ekip, dla których miałoby to sens. Myślę jednak, że są zespoły skłonne po niego handlować. To co innego niż sign’n’trade, które próbował otrzymać. Zespoły musiałyby wiązać się z nim na kilka lat. Teraz właściwie jest na schodzącym kontrakcie. Drużyny, które potrzebują dodać talentu, mogą podjąć ryzyko z Kyrie Irvingiem. […] Na ten moment jednak nie ma żadnego ruchu w kierunku konkretnej wymiany, czy to z udziałem Irvinga, czy Duranta. A oni nie musza wymieniać. Obaj są pod kontraktem. Mogą po prostu zachować ich w składzie na start przyszłego sezonu. Nie sądzę, żeby był to idealny scenariusz dla Brooklynu. Sądzę, że będą po prostu szukać najlepszej możliwej oferty na teraz, ale znów – mają jeszcze dużo czasu w tym offseason i wiele rozmów do odbycia.”
– Adrian Wojnarowski, ESPN
Na Kevina Duranta jest mnóstwo chętnych i za jego umowę prędzej czy później powinno znaleźć się odpowiednią ofertę. Sytuacja Irvinga może być jednak zgoła inna. O ile w kontekście KD słyszymy co rusz doniesienia o chętnych do wymiany, tak w temacie Irvinga panuje niepokojąca cisza. Jedynym zainteresowanym klubem, jaki pojawia się w doniesieniach, są Los Angeles Lakers. Próbują oni rzekomo przekonać Nets do tego, by wzięli od nich schodzącą umowę Russella Westbrooka. Wcześniej nieśmiało wskazywano też na Clippers i Knicks, ale od kiedy pierwsi pozyskali Johna Walla, a drudzy Jalena Brunsona, na placu boju zostali Jeziorowcy.
Jeśli nie pojawią się żadne inne oferty, mogą rozważyć taką opcję – nawet jeśli boiskowa wartość Westbrooka nie jest dziś, delikatnie mówiąc, najwyżej ceniona, a jego obecność na parkiecie obok Bena Simmonsa zwiastuje katastrofę spacingową. Jak jednak powtarza się raz po raz: z niewolnika nie ma pracownika. Kyrie nie chce być na Brooklynie i istnieje realna groźba, że po prostu przesiedzi on cały rok bez wychodzenia na parkiet. We współczesnej historii NBA miewaliśmy takie precedensy.
Koniec końców umowa Westbrooka to też schodzący za rok z listy płac kontrakt, więc gdyby nie znaleźli się żadni chętni, Nets musieliby wybierać pomiędzy niegrającym Irvingiem, a grającym Westbrookiem. Z całym szacunkiem dla Westbrooka, ale może się okazać, że pierwsza opcja będzie dla Nets lepsza.