Kapitalny comeback Thunder, rekord Dosunmu, Kevin Love znów w formie!

Kapitalny comeback Thunder, rekord Dosunmu, Kevin Love znów w formie!

NYK – CLE – 93:95
IND – NOP 113:117
CHI – OKC – 111:110
UTA – PHX – 109:115

Kiedy w połowie trzeciej kwarty przewaga Bulls nad Thunder sięgała już 28 punktów, nikt nie spodziewał się, że możemy jeszcze mieć w tym meczu jakiekolwiek emocje. Ku zaskoczeniu wszystkich, emocje jeszcze się pojawiły. OKC zaczęli niwelować straty jeszcze w 3. kwarcie, 4. odsłonę wygrali 32:19, a ten rzut Josha Giddey na kilkanaście sekund przed końcem zmniejszył stratę do jednego punktu:

Ostatecznie to Byki wyszły z tego starcia zwycięsko, ale było blisko. Na szczęście świetną formą pod nieobecność duetu obwodowych (Ball/Caruso) błysnął Ayo Dosunmu, który zaliczył nowy rekord kariery, zdobywając 24 punkty, do których dołożył 5 zbiórek, 8 asyst i najlepszy w zespole wskaźnik plus/minus na poziomie +15. Wszystkie 10 rzutów z gry trafił przed końcem trzeciej kwarty, przed ostatnią częścią meczu mając skuteczność 10/11 – w to wlicza się ten buzzer-beater z połowy:

Najlepszym strzelcem Bulls został Nikola Vucevic z 26 punktami i 15 zbiórkami – oprócz 24 punktów Dosunmu, swoje 23 punkty, 7 zbiórek i 7 asyst dorzucił też Zach LaVine:

Emocji nie byłoby jednak, gdyby nie kapitalny Shai Gilgeous-Alexander, którego 31 punktów i 10 asyst napędzały comeback Thunder:

Wysoką przewagę w pewnym momencie mieli też Cavs nad Knicks. Pod koniec trzeciej kwarty prowadzili już różnicą 15 punktów, po runie 11-0, którego głównym prowodyrem był nie kto inny niż Kevin Love. Ten na przestrzeni całego spotkania był najlepszym strzelcem Cleveland, trafiając z ławki 6/12 rzutów za trzy, co dało mu 20 punktów, do których dorzucił 11 zbiórek:

Knicks odrobili jednak straty, czyniąc końcówkę emocjonującą – głównie za sprawą RJ Barretta, który 11 ze swoich 24 punktów zdobył w kluczowej 4. kwarcie:

Ostatecznie górą byli Cavs, dla których kluczowy rzut w końcówce trafił Darius Garland – autor 13 punktów i 12 asyst:

Phoenix Suns uporali się z Utah Jazz – byłby to mecz na szczycie, gdyby nie fakt, że dla Jazz nie zagrali Rudy Gobert, Donovan Mitchell, Bojan Bogdanovic, ani nawet Mike Conley. Przeciwko tak osłabionym rywalom, Devin Booker i Chris Paul zrzucili się na 60 oczek, zdobywając kolejno 33 punkty i 7 zbiórek, oraz 27 punktów, 9 zbiórek i 14 asyst:

New Orleans Pelicans, pomimo nieobecności Brandona Ingrama, poradzili sobie z Indianą Pacers, osłabionych z kolei brakiem Mylesa Turnera i Domantasa Sabonisa. Pod nieobecność ich wszystkich błyszczał Devonte’ Graham, który zdobył najwięcej na boisku 25 punktów, dokładając 6 asyst:

YT/SavedByTheHighlights