Kamil Łączyński: Schenk jest sobą. Chce zamknąć usta niedowiarkom

Kamil Łączyński: Schenk jest sobą. Chce zamknąć usta niedowiarkom

Kamil Łączyński: Schenk jest sobą. Chce zamknąć usta niedowiarkom
Schenk i Łączyński / foto: Andrzej Romański / PLK

Przez wiele lat Kubie przypięto taką łatkę „niegrzecznego chłopca”. Jego wizerunek nie we wszystkich miastach jest pozytywnie odbierany. Widzę, że Kuba w ogóle się tym nie przejmuje. Pewnym niedowiarkom chce zamknąć usta. A brak w kadrze na pewno go dodatkowo zmobilizował – mówi Kamil Łączyński, zawodnik Anwilu Włocławek.

Karol Wasiek: W finałowej rywalizacji między Treflem a Kingiem taką wisienką na torcie jest pojedynek polskich rozgrywających: Jakuba Schenka i Andrzeja Mazurczaka. Jak – z perspektywy doświadczonego gracza na tej pozycji – patrzysz na tę rywalizację?

Kamil Łączyński, zawodnik Anwilu Włocławek: Patrzę z ogromną przyjemnością. Obaj – Kuba i Andrzej – są liderami swoich zespołów. Choć mają nieco inne role. Andy – grając w każdym meczu 30 i więcej minut – jest ukrywany w obronie, co oczywiście nie oznacza, że nie stara się i nie walczy. Ale nie da się harować po obu stronach parkietu, gdy grasz tak dużą liczbę minut. To jest niemożliwe. A trzeba pamiętać, że Andy jest mocno kryty przez zawodników Trefla na całym parkiecie. To wysiłek ekstremalny.

Kuba Schenk, który gra nieco mniej minut i łączy grę na pozycji rozgrywającego z Benedekiem Varadim, w obronie się nie oszczędza. Dlatego trudno jest ich porównać jeden do jednego, głównie ze względu na odmienne role. Ale nie ukrywam, że jestem pod ogromnym wrażeniem gry obu tych zawodników. Uważam, że obaj pokazują, że można między bajki wsadzić temat wyginięcia polskich rozgrywających poniżej 185 cm. Obaj świetnie sobie radzą i udowadniają, że można z takimi warunkami grać na wysokim poziomie.

Przed wywiadem powiedziałeś mi, że trochę więcej w środowisku mówi się jednak o Mazurczaku. Schenk jest nieco w cieniu, będąc – jak sam przyznałeś – niedocenianym przez ludzi.

Powiem w ten sposób: każdy z zawodników ma swój styl z gry i zachowywania się na parkiecie. Wydaje mi się, że przez wiele lat Kubie, ale też mi przypięto taką łatkę “niegrzecznych chłopców”. Nasz wizerunek nie we wszystkich miastach jest pozytywnie odbierany. Widzę, że Kuba w ogóle się tym nie przejmuje, nie patrzy na to, że ktoś o nim mówi albo i nie. W tym wszystkim jest sobą, co jest świetne.

Podoba mi się jego nieustępliwość, charakter. Robi to co jest dla niego i drużyny najlepsze. Widać po jego zachowaniu, że wkłada całego siebie. Jest zaangażowany w 100 procentach. Poznałem go też – w trakcie pobytu w Anwilu – pod względem prywatnym. Zakumplowaliśmy się i nie ukrywam, że trzymam za niego kciuki.

Myślę, że te głosy niedoceniania wpływają na niego motywująco. Pewnym niedowiarkom chce zamknąć usta. Czego najlepszym dowodem był gest “usypiania” po ostatnim meczu. Kuba czekał na ten moment, by to zrobić.

W tle temat reprezentacji Polski. Kuba Schenk nie znalazł się w wąskim składzie kadry.

Ten temat na pewno go też poruszył. Jego brak jest zastanawiający. Zwłaszcza że rozgrywa świetny sezon i jest jednym z najstabilniejszych zawodników Trefla Sopot. Uważam, że wypracował sobie mocną pozycję w lidze i zasłużył na to.

Czyli – według ciebie – powinien być w kadrze?

Każdy ma swoje kryteria. Trener Igor Milicić ma swoje wybory i trzeba to uszanować. Kuba Schenk w kadrze w miejsce kogo…? W miejsce Andrzeja Pluty? Czy kogoś innego? Należy pamiętać, że Michał Sokołowski i Mateusz Ponitka też mogą grać na pozycji rozgrywającego.

Powiem więcej: nie wiem, czy Andrzej Mazurczak się odnajdzie w takim zestawie i poradzi sobie w takiej grze, gdzie piłka nie będzie cały czas w jego rękach. A on w ostatnich dwóch sezonach jest do tego przyzwyczajony. W Kingu jest jedyną nominalną “jedynką”. W każdej akcji – niemal przez 15 sekund – piłka jest w jego rękach. To on decyduje o wszystkim. Odbiór Andy’ego w kadrze może być zupełnie inny. Trzeba o tym pamiętać.

Oczywiście zarówno za niego jak i za wszystkich kadrowiczów będę trzymał mocno kciuki w walce o wymarzone Igrzyska Olimpijskie.

Czy Trefl Sopot ma przewagę psychologiczną? Co będzie istotne w tym ostatnim spotkaniu?

Ja grałem w takiej serii siedmiomeczowej w finale. To super przeżycie. Wisienka na torcie! Wtedy z Anwilem wygraliśmy na wyjeździe w Toruniu w decydującym spotkaniu. Teraz na fali wznoszącej są sopocianie, bo wygrali dwa mecze z rzędu. Słyszę, że w Ergo Arenie szykuje się rekord frekwencji. Szczerze? Nie wiem, kto wygra… Stawiam 51 procent na korzyść Trefla, choć… byłem niemal przekonany, że King zamknie tę serię w szóstym meczu. A stało się inaczej.

Wspomniałeś o Anwilu Włocławek. Co słychać w klubie? Jakie docierają wieści?

Nic nie wiem. Trenuję indywidualnie. Nie mam żadnych wieści. Mam nadzieję, że sprawy związane z wyborem trenera i budową składu nabiorą tempa. Bo słyszę, że jest ekipa w Polsce, która już skompletowała skład na kolejny sezon, a u nas nie ma jeszcze trenera. Jestem podekscytowany nowym otwarciem, bo te nazwiska, które się przewijają, do tej pory nie miały nic wspólnego z PLK. Mam nadzieję, że ten temat trenera zostanie jak najszybciej rozwiązany.

Z kimś w klubie rozmawiasz na te tematy?

Nie. Czasami jest luźna rozmowa z prezesem czy trenerami-asystentami. Czasami zostaje poproszony o wydanie opinii w danej sprawie, to wtedy zabieram głos. Ale na pewno nikogo nie ciągnę nikogo za język, by wyciągnąć informacje. Czekam cierpliwie na rozwój wydarzeń.