Jeremy Senglin: Odrzuciłem lukratywną ofertę z Egiptu. Rajković jasno postawił sprawę [WYWIAD]

Jeremy Senglin: Odrzuciłem lukratywną ofertę z Egiptu. Rajković jasno postawił sprawę [WYWIAD]

Jeremy Senglin: Odrzuciłem lukratywną ofertę z Egiptu. Rajković jasno postawił sprawę [WYWIAD]
Jeremy Senglin

Były prowadzone bardzo zaawansowane rozmowy z klubem z Egiptu, ale wycofałem się z tego transferu, mimo że zarobiłbym tam naprawdę duże pieniądze. Zależało mi na aspekcie sportowym. Chcę dalej grać i się rozwijać w Europie. Mam tu jeszcze wiele do pokazania i udowodnienia. Poza tym: pieniądze nie zawsze są najważniejsze – mówi Jeremy Senglin, nowy koszykarz Śląska Wrocław.

Karol Wasiek: Kibice Śląska Wrocław – po podpisaniu z tobą kontraktu – dyskutują na temat pozycji i roli, którą będziesz pełnił w zespole. Zapytam wprost: Jeremy Senglin to rozgrywający, rzucający a może po prostu combo-guard? Na której pozycji czujesz się najlepiej?


Jeremy Senglin, nowy koszykarz Śląska Wrocław: Tak czułem, że od tego wątku zaczniesz naszą rozmowę (śmiech). Wielu ludzi zadaje mi podobne pytanie. Moją karierę zaczynałem na pozycji rzucającego obrońcy. Głównie ze względu na umiejętność zdobywania punktów z różnych pozycji. Tak grałem podczas występów w NCAA i na początku przygody w Europie.

Później – gdy wskoczyłem na wyższy poziom rozgrywek w Europe – to moja pozycja na parkiecie zaczęła się nieco zmieniać. Trenerzy zaczęli dostrzegać fakt, że mogę grać jako rozgrywający. Zaczęli mnie uczyć i pokazywać, w jaki sposób mogę pomagać zespołowi w tej roli. Dopasowywałem się, uczyłem się tego i myślę, że nabrałem takich cech, które pozwalają mi swobodnie poruszać się na tej pozycji.

Jeśli jednak pytasz mnie o moją pozycję, to odpowiem ci, że po kilku latach gry w Europie najlepiej czuję jako combo-guard. To robię przez całą moją karierę. Moim dużym atutem jest gra z wykorzystaniem zasłon, wychodzenie po nich i rzucanie z dystansu w stylu “catch&shoot”.

Ale to też nie jest tak, że nie potrafię czy nie chcę grać jako “jedynka”. Tam też mam swoje atuty, które wypracowałem przez ostatnie lata grając na wysokim poziomie w Europie. Więc podsumowując – w Śląsku mogę być “jedynką” lub “dwójką”, a nawet… “trójką”.

Jestem wszechstronnym graczem, który w trakcie meczu jest w stanie skakać z pozycji na pozycję. Nie ma to większego problemu. Występy w ACB czy EuroCupie nauczyły mnie, że najważniejsze jest to, by dopasowywać się do różnych sytuacji na boisku. To takie wieczne wychodzenie z własnej “strefy komfortu”. Im szybciej to zrozumiesz, tym większa szansa, że zrobisz dużą karierę.

Jak twoją pozycję w zespole widzi trener Miodrag Rajković? Czy to prawda, że głównie widzi ciebie w roli rozgrywającego?

Kilka dni przed podpisaniem kontraktu odbyłem rozmowę z trenerem Miodragiem Rajkoviciem. To była bardzo długa i merytoryczna dyskusja na wiele różnych tematów. Jednym z wątków rozmowy była oczywiście kwestia pozycji i roli w zespole. Trener Miodrag Rajković wie, że na początku mojej kariery byłem “dwójką”, ale z biegiem czasu przeformatowałem się na grę w roli rozgrywającego.

Trener powiedział, że docenia moją wszechstronność i będzie wykorzystywał mnie w zależności od tego, czego zespół w danej chwili będzie potrzebował. Choć faktycznie widzi mnie najczęściej na pozycji rozgrywającego jako zawodnika, który organizuje grę zespołu. Wierzy w moje umiejętności i chce obdarzyć dużym zaufaniem. Jasno postawił sprawę. Ja taką postawę bardzo szanuję, bo wiem, jaka jest moja pozycja.

Dlaczego w ogóle przyjąłeś ofertę Śląska Wrocław? Co o tym zadecydowało?

Śląsk był bardzo zdeterminowany w rozmowach. Czułem, że działacze wrocławskiego klubu chcą zrobić ten transfer i widzą mnie w roli zawodnika, który odgrywa dużą rolę w zespole. Do tego doszła pasjonująca rozmowa z trenerem Rajkoviciem. Ważnym aspektem był fakt, że drużyna zagra także w fazie grupowej Basketball Champions League.

To rozgrywki, które cały czas się rozwijają i mają coraz ważniejszą pozycję w europejskiej koszykówce. Gra tam wiele mocnych drużyn z zawodnikami, którzy prezentują naprawdę wysoki poziom. Rywalizacja z takimi ekipami będzie wyzwaniem. To będzie dla mnie fajny powrót do tych rozgrywek, bo występowałem tam z zespołem Nanterre.

Grałeś w Hiszpanii, Francji czy we Włoszech. To są topowe ligi w Europie. Teraz Polska. Czy to nie jest trochę krok w tył?

Nie! Prawdą jest, że te ligi, które wymieniłeś są topowymi w Europie, ale ORLEN Basket Liga też jest na niezłym poziomie. To liga, którą trzeba respektować. Jest szanowana przez zawodników. To niezła trampolina – zwłaszcza dla graczy obwodowych – do grania w jeszcze mocniejszych ligach. Są konkretne przykłady zawodników. Uważam, że ta liga cały czas się rozwija i idzie stopniowo do przodu. Jestem podekscytowany, że napiszę swoją kartę w PLK.

Czy to prawda, że miałeś rewelacyjną ofertę – pod względem finansowym – z Egiptu?

Masz dobre źródła! Tak, to prawda. Nie ukrywam, że były prowadzone bardzo zaawansowane rozmowy z klubem z Egiptu, ale wycofałem się z tego transferu, mimo że zarobiłbym tam naprawdę duże pieniądze. Zależało mi jednak na aspekcie sportowym. Chcę dalej grać i się rozwijać w Europie. Mam tu jeszcze wiele do pokazania i udowodnienia. Poza tym: pieniądze nie zawsze są najważniejsze. Wyżej w mojej hierarchii stoją kwestie sportowe.

Jeremy Senglin – nowy koszykarz Śląska Wrocław

W Śląsku stworzysz duet obwodowy z Isaiah Whiteheadem, z którym grałeś przez cały sezon w G-League i w Lidze Letniej. Jak wspominasz grę z tym zawodnikiem? Czy cieszysz się na fakt, że znów będziecie razem grali?

Isaiah to świetny gość. Mamy fajne wspomnienia z naszej wspólny gry w G-League. To był fajny sezon. Wiele dobrych momentów dla drużyny, ale też dla nas – pod względem indywidualnym. Cały czas byliśmy w kontakcie, rozmawialiśmy za pomocą mediów społecznościowych. Ciekawostką jest fakt, że graliśmy przeciwko sobie ostatnio w Izraelu. Fajnie, że znów założymy koszulkę tego samego klubu. Ten duet narobi sporo hałasu w Polsce i w Basketball Champions League. Chcemy jak najlepiej reprezentować barwy Śląska Wrocław. To jest nasz cel.

W 2017 roku grałeś w zespole Nets w Summer League. Tam było sporo zawodników, którzy grali w NBA.

Faktycznie grałem wtedy m.in. z LeVertem, Dinwiddie’em, J. Allenem, Goodwinem i Whiteheadem. Zwykle jest tak, że zespoły w Summer League są zbudowane z zawodników, którzy są dopiero po uczelni bądź aspirują do gry w NBA. Nets poszli wtedy w innym kierunku. Mieliśmy bardzo mocny zestaw. Musiałem twardo walczyć o swoje minuty. To było bardzo cenne doświadczenie.

Czy był moment w twojej karierze, gdy poczułeś, że byłeś blisko gry w NBA?

(chwila zastanowienia). Trudno wskazać taki moment. Na pewno wierzyłem w to, że uda mi się zrealizować marzenia z dzieciństwa i wystąpić na parkietach NBA. Finalnie nie udało się tego zrobić, ale to nie oznacza, że moja kariera była nieudana. Wręcz przeciwnie! Pobyt w Europie jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Nie tylko dla mnie, ale też dla mojej rodziny.

Grałeś w USA, Niemczech, Francji, Hiszpanii, czy we Włoszech. Jakie są główne różnice i cechy charakterystyczne poszczególnych lig? Kiedy grałeś najlepiej w Europie?

Prawda jest taka, że zawsze rozmawiamy o koszykówce, choć w różnych krajach. Hiszpania jest bardziej techniczna, Francja bardziej fizyczna, a ligi niemieckiej nie znałem na tyle dobrze, by móc ją ocenić. Myślę, że Włochy są mieszanką obu: trochę mniej techniczna niż ACB, ale bardziej niż LNB, trochę mniej fizyczna i atletyczna niż francuska, ale bardziej niż hiszpańska.

Nie ukrywam, że mój ulubiony sezon to ten drugi we Francji, gdy graliśmy w Basketball Champions League. Nie chodzi nawet o moją dyspozycję, ale o całokształt. Mieliśmy świetny zestaw ludzi, którzy dobrze się ze sobą rozumieli na i poza parkietem. Byłem jednym z młodszych graczy, ale trener mi ufał i wierzył w moje umiejętności. Podobnie jak starsi koledzy.

Jakie są twoje cele na ten sezon i na przyszłość?

To bardzo proste: wrócić na zwycięską ścieżkę! Chcę być częścią zwycięskiego zespołu. Dlatego też podpisałem kontrakt ze Śląskiem, by wygrać jak największą liczbę spotkań. Ale stoję też twardo na ziemi i patrzę dzień po dniu. Kariera koszykarza składa się ze wzlotów i upadków i trzeba wiedzieć, jak stawić im czoła ze spokojem. 

Chcemy stale się dla Was rozwijać i dostarczać coraz lepszych, atrakcyjniejszych treści. Rejestrując się u bukmachera Superbet z kodem ZKRAINYNBA wspierasz nas i pomagasz rozwijać nasz portal. Dziękujemy!

+18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj legalnie i odpowiedzialnie.