Jarosław Jankowski: Zmiana trenera jest zawsze porażką. Potencjał koszykówki w Polsce jest ogromny

Nie wiem, czy doszłoby do zmiany trenera, jeśli Heiko Rannula nie przyjąłby naszej propozycji lub jego odejście z klubu z Tallina byłoby niemożliwe. Zniesienie przepisu o Polaku – moim zdaniem – sprowadzi się do tego, że będziemy mieli prawdopodobnie mniej tych Polaków, ale lepszych. Ale… z drugiej strony musimy zadbać o kształtowanie nowych pokoleń koszykarzy, a nie tylko myśleć o tym co jest tu i teraz – mówi Jarosław Jankowski, przewodniczący rady nadzorczej i współwłaściciel koszykarskiej Legii Warszawa, od niedawna także wiceprzewodniczący rady nadzorczej PLK.
Karol Wasiek: Legia zmieniła już trenera, dokonała też trzech transferów w trakcie rozgrywek. Jaką ma pan optykę na ten sezon?
Jarosław Jankowski, przewodniczący rady nadzorczej i współwłaściciel koszykarskiej Legii Warszawa: Optyka jest taka, że to jest sezon, w którym można jeszcze wszystko wygrać, ale także wszystko przegrać. Zrobiliśmy korekty, które – według nas – były po prostu niezbędne, po to żeby włączyć się do walki o medale. Przypomnę, że taki był nasz cel na ten sezon.
Dlaczego Ivica Skelin nie jest już trenerem Legii Warszawa? Czy relacje na linii trener Skelin – zawodnicy były kiepskie?
Nie ukrywam, że od jakiegoś czasu widzieliśmy pewną stagnację w zespole. Nie byliśmy zadowoleni z tego, jak wygląda nasza gra. Porażka z Górnikiem Wałbrzych w Pucharze Polski była bardzo bolesna i utwierdziła nas w przekonaniu, że drużyna nie idzie w dobrym kierunku.
Relacje trenera z drużyną? Uważam, że były poprawne. Na pewno nie były złe. Nie było tak, że trener Skelin stracił szatnię i zawodnicy nie chcieli dla niego grać.
Uznaliśmy, że przerwa na mecze kadry – z punktu widzenia zarządzania – jest najlepszym momentem na ewentualną zmianę trenera w zespole.
Wiem, że pan również brał udział w analizach nt. ewentualnego rozstania, ale czy prawdą jest, że ostateczną decyzję podjął Aaron Cel, dyrektor sportowy?
Po meczu z Górnikiem Wałbrzych wymieniliśmy kilka spostrzeżeń na gorąco, ale z racji tego, że obaj zostaliśmy w Sosnowcu to umówiliśmy się na spotkanie następnego dnia, by na spokojnie przeanalizować sytuację. Odpowiadając na pytanie: inicjatywa była ze strony Aarona, ale była spójna z tym, co ja uważałem.
Warto też podkreślić jeden fakt: nie byliśmy zdesperowani w kwestii zmiany trenera. Zależało nam na tym, by pozyskać kogoś, kto – w teorii – podniesie jakość tego zespołu.
Heiko Rannula był na waszej liście podczas letnich poszukiwań nowego trenera. Można powiedzieć, że teraz wróciliście do tego nazwiska.
Tak. Trener Rannula był na naszej liście już latem. To trener, który był przez nas dobrze wyscautowany, odbyliśmy z nim już wcześniej kilka rozmów. Mamy też jego opracowania na temat naszej drużyny w zeszłym sezonie, dlatego też było nam łatwiej sięgnąć po kogoś, kogo już znaliśmy. Bardzo nam na nim zależało.
Nie wiem, czy doszłoby do zmiany trenera, jeśli Heiko Rannula nie przyjąłby naszej propozycji lub jego odejście z klubu z Tallina byłoby niemożliwe.
Dlaczego już latem nie zdecydowaliście się na zatrudnienie Heiko Rannuli?
Zadecydowała jedna kwestia. Wybraliśmy Ivicę Skelina ze względu na to, że pracował wcześniej w ORLEN Basket Lidze i doskonale znał warunki funkcjonowania w tych rozgrywkach. Wydawało nam się, że ten element będzie bardzo znaczący.
Czy nie jest trochę tak, że ten element “znajomości ligi” jest trochę przeceniany w procesie wyboru nowego trenera czy zawodnika?
To ciekawe pytanie, bo ostatnio właśnie taką dyskusję miałem z Aaronem Celem. W trakcie procesu oceniania trenerów mieliśmy kilka kryteriów. Jednym z takich kryteriów była znajomość ligi jako trener, jako asystent a czasami jako były zawodnik.
Sam mogę wrzucić sobie kamyczek do ogródka, że jest to ważne kryterium, które trzeba brać pod uwagę, ale nie powinno aż tak mocno ważyć i być kluczowe. Przykład trenera Anwilu, Selcuka Ernaka, pokazuje, że brak znajomości ligi nie ma znaczenia w kontekście dobrych wyników i stylu gry.
Dlaczego Heiko Rannula odszedł z Kalevu Tallin w trakcie rozgrywek? Czy prawdą jest, że miał dżentelmeńską umowę z dotychczasowym pracodawcą?
Tak, choć wymagało to pewnych zabiegów dyplomatycznych z klubem z Tallina. To wziął na siebie agent trenera i sam szkoleniowiec. Cieszymy się z faktu, że władze Kalevu nie robiły mu problemów przy odejściu.
Widzę tego trenera w dłuższej perspektywie, choć wiemy, że życie często weryfikuje nasze plany. Mogę teraz przyznać, że gdy brałem trenera Kamińskiego to byłem bardziej na niego namawiany niż sam byłem do niego przekonany. A wiemy, że ta nasza współpraca trwała cztery lata i była bardzo udana. Z trenerem Skelinem – przy podpisaniu umowy – też wydawało się, że będziemy długo współpracować, a skończyło się na kilku miesiącach.

Czy trener Rannula ma możliwość przeprowadzenia zmiany w składzie?
Wiadome jest to, że każdy trener, który przychodzi, chce coś zmienić w składzie. Nie spotkałem jeszcze trenera, który by przyszedł i powiedział: „jest super skład, który pasuje pod mój system gry”.
Trener rozmawiał z nami na zasadzie: “czy po obserwacji zawodników, będę mógł zrobić zmianę?” Odpowiedzieliśmy, że zostawimy tę furtkę otwartą, nie składając żadnej deklaracji i obietnicy, biorąc pod uwagę m.in. kwestie finansowe.
Jesteśmy zdania, że ten skład ma dużą wartość sportową i grał dużo poniżej oczekiwań. Bilans 10:8 w PLK mnie nie satysfakcjonował.
Czy na tym etapie sezonu pokusi się pan o ocenę pracy Aarona Cela?
Pracę Aarona w sposób rzetelny będę mógł ocenić po zakończeniu rozgrywek. Ale na jeden aspekt zwróciłbym mocno uwagę. Jeśli my w Polsce chcemy mieć wykwalifikowanych dyrektorów sportowych i kadrę zarządzającą to ci ludzie muszą zdobywać doświadczenie tak jak gracze młodzieżowi na parkiecie. Jeśli tym ludziom nie damy popełnić błędów to oni niczego się nie nauczą. Należy zbierać doświadczenie i wiedzę, a przede wszystkim wyciągać wnioski po swoich błędach.
Powiedziałem Aaronowi, że zmiana trenera jest oczywiście porażką. Naszą wspólną, bo obaj podjęliśmy tę decyzję. Najważniejsze jest to, by z tej porażki wyciągnąć odpowiednie wnioski dla siebie, klubu i przyszłości. Nie da się funkcjonować bez popełnienia błędów. One są wpisane w nasze życie.
Jak się panu współpracuje z Aaronem na co dzień?
Nie mam żadnych zarzutów. Aaron jest bardzo pracowity i zaangażowany. Nie mogę nic złego powiedzieć na temat jego etyki pracy. On sam często podkreśla fakt, że nie spodziewał się tego, iż aż tyle rzeczy się dzieje po tej drugiej stronie. Zawodnik przychodzi na trening i po 2-3 godzinach ma wolną głowę. Praca w administracji klubu jest zupełnie inna, często pracuje się po nocach czy w weekendy.
Na koniec wątek ligowy. Doszło do zmian w radzie nadzorczej PLK. Jest pan jednym z nowych członków tej rady, także jej wiceprzewodniczącym. Czego możemy spodziewać w kontekście zmian w rozgrywkach?
Uważam i tak też rozmawiamy w ramach rady nadzorczej, że musimy wiedzieć, jakiej ligi chcemy. Musimy mieć zbudowaną strategię na kolejne lata dla PLK. Jeśli tego nie zrobimy, to będziemy całe życie dryfować. Nie ukrywam, że moim ulubionym przykładem są Niemcy, które w ostatnich latach zrobiły przeogromny postęp. Są mistrzami świata, mają kapitalnie zorganizowaną ligę. Popularyzacja koszykówki jest na najwyższym możliwym poziomie.
My dzisiaj mamy produkt, który – mówiąc delikatnie – jest dla koneserów. Trzeba to jak najszybciej zmienić, bo popularność koszykówki – jako dyscypliny – na świecie jest przeogromna. Tylko od nas zależy, czy weźmiemy się za to na poważnie czy będziemy tylko o tym mówić. Potencjał koszykówki w Polsce jest ogromny, dużo większy niż się ludziom wydaje. Musimy tylko to zacząć wykorzystywać, bez dobrego planu tzn. strategii to jest niemożliwe.
Nasze działania muszą opierać się na twardych danych, doświadczeniach ludzi z innych krajów i organizacji, oczywiście z dostosowaniem do specyfiki naszej ligi i kraju. W tym wszystkim musi być dobra współpraca z telewizją. To fundament tego, czy nasza liga faktycznie pójdzie do przodu.
Ten sezon bardzo brutalnie i niestety nie bez powodu zweryfikował nas w europejskich pucharach czy nasza kadrę w ostatnim meczu z Litwą.
Jakie działania można wdrożyć? Słyszę, że mocno analizowany jest przepis o Polaku na parkiecie.
Nie ma co ukrywać, że temat Polaka na parkiecie jest jednym z ważniejszych, które ogniskują zainteresowanie klubów PLK. Ja już od dłuższego czasu jestem jednym z tych, którzy mówią najgłośniej o tym, że przepis o Polaku jest do zmiany. Nie zmieniłem zdania, choć chciałbym o tym przepisie mówić w szerszym kontekście. Musimy rozmawiać o tym, jak kluby powinny podchodzić do młodzieży czy akademii klubów PLK. Trzeba znaleźć w tych działaniach wspólny mianownik, by inwestować w młodych, polskich zawodników.
Zniesienie przepisu o Polaku – moim zdaniem – sprowadzi się do tego, że będziemy mieli prawdopodobnie trochę mniej tych Polaków, ale lepszych. Najlepsi polscy zawodnicy muszą wyjeżdżać do lepszych silniejszych lig, by tam rywalizować z najlepszymi, podnosić swoje umiejętności i zarabiać bardzo dobre pieniądze.
Jeśli za parę lat Mateusz Ponitka i Michał Sokołowski zakończą reprezentacyjną karierę to zostaniemy w zdecydowanej większości w kadrze z zawodnikami tylko z PLK i to się będzie kończyło tak jak ostatnio z Litwą. Chcę być dobrze zrozumiany: polscy zawodnicy są bardzo ważni dla polskich klubów, ale nie mają tutaj możliwości rozwoju i rywalizacji, jakie dają najlepsze ligi w Europie. Ale… z drugiej strony musimy zadbać o kształtowanie nowych pokoleń koszykarzy, a nie tylko myśleć o tym co jest tu i teraz.
Niedługo odbędzie się spotkanie rady nadzorczej z prezesem Koszarkiem, żeby wyznaczyć sobie cele krótko i długookresowe. Spółka ma swój akcjonariat, radę nadzorczą i prezesa. Są też interesariusze w postaci klubów. Z nimi też trzeba oczywiście rozmawiać. Ten dialog musi być. Wszystko trzeba robić z głową i po kolei, a nie na wariata.
-
Tak
-
Nie
-
Tak17 głosów
-
Nie22 głosów