James Harden naprawdę bardzo nie chce grać w Houston
Kiedy na światło dzienne wyszły informacje o chęci odejścia Jamesa Hardena z Houston, władze Rockets twierdziły twardo, że nie obniżą ceny za swojego gwiazdora, nawet jeśli sytuacja zrobi się niewygodna. James Harden najwyraźniej potraktował to bardzo osobiście.
Wydarzenia z ostatnich godzin sugerują, że Broda chyba za punkt honoru obrał sobie zrobienie całej sytuacji najbardziej nieprzyjemną dla Rakiet jak to tylko możliwe. Wczoraj oficjalnie minął czas w którym Broda powinien zameldować się na obozie przedsezonowym Houston. Początkowo nie brakowało głosów, że to tylko opóźnienie i na dniach James przyleci do Teksasu. W końcu w tym tygodniu zaczynają się już mecze przedsezonowe, zatem do startu sezonu już naprawdę blisko.
Jednakże kiedy w internecie zaczęły się pojawiać kolejne obrazki i relacje z zabaw Hardena w klubach ze striptizem w Las Vegas, trener Stephen Silas musiał przyznać, że nikt nie ma pojęcia kiedy, jeśli w ogóle, Harden zamierza się pojawić w klubie:
„Jeśli chodzi o jakiś kalendarz jego powrotu, to o niczym takim nie słyszałem. To z pewnością jest pewna przeszkoda – każdy by chciał, żeby jego najlepszy zawodnik był razem z drużyną.”
Jak słusznie zauważył Tim McMahon, gdyby James stwierdził, że nie jest w stanie trenować z powodu jakiegoś urazu, wszyscy i tak wiedzieliby, o co tak naprawdę chodzi, a Broda osiągnąłby swój cel. Paradowanie w pierwszym rzędzie w nocnych klubach tysiące kilometrów od drużyny, która jest w trakcie treningu, to już zagranie mające ośmieszyć Houston jako organizację. Chyba najbardziej szkoda w całym tym przedstawieniu trenera Silasa. Z pewnością nie tak wyobrażał sobie pierwsze tygodnie na stanowisku head coacha NBA.
Zachowanie Hardena wykracza jednak poza relacje na linii zawodnik-klub. Jak podkreślił Tim McMahon, Harden jawnie ignoruje protokół ligowy:
„Obecnie NBA wymaga domowej kwarantanny od wszystkich zawodników zanim przyjadą na obóz treningowy. Zezwala im tylko na niezbędne czynności, takie jak przeprowadzanie testów, indywidualne treningi, czy wyjścia na zakupy. Tymczasem Harden w weekend wrzuca zdjęcia z imprezy urodzinowej Lil Baby’ego w Atlancie, na której stoi w grupie ludzi nie nosząc maski.”
Niechęć do dalszej gry w Houston i odmawianie treningów to jedno, lecz otwarte łamanie zasad NBA to już znacznie poważniejsza sprawa. Takie zachowanie wzbudziło niemałe oburzenie wśród pozostałych zespołów, co przyznał także Zach Lowe w swoim podcaście:
„Słyszałem to już od trzech, może czterech osób pracujących w innych zespołach niż Houston. Ich zdaniem liga powinna zareagować i zrobić coś z tą sytuacją, ponieważ coś takiego nie jest w porządku.”
„To na nowo rozpali dyskusję na temat tego co zawodnikom wolno i gdzie jest granica obecnego ruchu player empowerment. To fascynujący temat, ale myślę, że zaczyna się nieco wymykać spod kontroli.”
Na razie brak informacji o jakichkolwiek działaniach dyscyplinarnych ze strony Tilmana Fertitty, czy Adama Silvera. Harden jednak prędzej czy później może spodziewać się konsekwencji swoich niezbyt dojrzałych zachowań. Szkoda, że właśnie taki sposób wybrał na zakończenie swojej przygody z Houston Rockets.